
Obecna kampania i nadchodzące wybory to jej pierwsza przygoda z polityką na poziomie ubiegania się o mandat. I choć zdaje sobie sprawę z tego, że tym razem w parlamencie się nie znajdzie, to uważa, że warto było startować. Bo dzięki temu więcej osób może dowiedzieć sie o ustawie, o której wprowadzenie walczyła. Edyta Jankowska (na zdjęciu), bo o niej mowa, kandydatka Skutecznych w okręgu nr 24, obejmującym województwo podlaskie, opowiada o swoich motywacjach oraz pewnym sukcesie w rozmowie z Piotrem Walczakiem.
Edyta Jankowska: Może zacznę od tego, dlaczego w ogóle zdecydowałam się na start. Postanowiliśmy potraktować to jako misję. Mam niewielkie doświadczenie w polityce i w wystąpieniach publicznych, więc naprawdę byłam mocno zestresowana, a teraz czuję się bardzo dobrze, bo wiem, że to dobry kierunek. Sprawa, o której mówię w wywiadach, jest istotna.
- Nie należę do tej ani do żadnej innej. Jestem zwolenniczką dyplomacji i uważam, że należy rozmawiać z każdym, kto chce nieść pomoc innym. Niezależnie od tego, do jakiej partii czy ugrupowania należę, czy należy ktoś innych, z kim rozmawiam.
- Tak, na poziomie kandydowania - owszem. Do tej pory grałam "drugie skrzypce", ponieważ przez cały proces legislacyjny asystowałam Tomaszowi Piesieckiemu w Sejmie oraz rozmowach z politykami - niezależnie od ugrupowania, by zawalczyć o wprowadzenie ustawy, dzięki której poważnie poszkodowani w wypadkach mają możliwość kontynuacji wypłat świadczeń rentowych od ubezpieczycieli. Co zdecydowanie można nazwać naszym sukcesem.
- Uważam, że to co mówisz, potwierdza sens mojego startu w wyborach! Nie jestem tu żeby dostać się do Sejmu, a dla rozgłosu. Nawet jeżeli nie wejdziemy, a nie wejdziemy, to będziemy cieszyć się, że zrobiliśmy jeszcze większy krok dla innych - mianowicie poszkodowani w wypadkach komunikacyjnych muszą z jakiegoś źródła dowiedzieć się, że ustawa ich obowiązująca w końcu, po latach starań weszła w życie.
Niezależnie od tego, czy w ogóle byłyby szanse dostania się do parlamentu, będę nadal działała na rzecz mniejszych grup społecznych, jakimi są m.in. osoby niepełnosprawne.
Nie chodzi tu o programy społeczne, a przede wszystkich uregulowania przepisami, przyznawanie dofinansowań na znoszenie barier architektonicznych. Niejednokrotnie widzimy np. podjazdy dla wózków do budynków użyteczności publicznej, z których niepełnosprawni nie maja szans sami korzystać. Mało tego, te podjazdy winny służyć też matkom z małymi dziećmi, zaś nieraz widzimy, jak matka wnosi wózek z dzieckiem po schodach mając obok podjazd, na który zostały wydane publiczne pieniądze.
Moim zdaniem brak jest uregulowań, które nakazywałyby odbiór techniczny takiego podjazdu. Skutkowałoby to konstruowaniem podjazdów, które byłyby nie tylko dla oka, a przede wszystkim byłyby użyteczne.
- Moim sukcesem, a właściwie naszym wspólnym - moim i Tomasza Piesieckiego, jest właśnie ustawa dotycząca osób niepełnosprawnych poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych w latach 90. Jeżeli nie będziemy mówić o niej, to ludzie których ona dotyczy, nie dowiedzą się o tym.
Ustawa, o której mówię, weszła w życie 28 września, zmienia ona dotychczasowe zasady przyznawania co miesięcznego wsparcia od ubezpieczycieli. Obejmuje też osoby poszkodowane w wypadkach komunikacyjnych przed 2006 rokiem. Osoby takie dotychczas z dnia na dzień traciły świadczenia rentowe z tytułu wypadku i trwałego kalectwa, które są niezbędne na życie, leczenie i rehabilitację. Niektórzy pozostali bez żadnych środków do życia.
Od 28 września wszyscy poszkodowani objęci ustawą mogą mieć wznowione wypłaty rent wypadkowych. Nie oznacza to jednak, że automatycznie je dostaną. Osoby objęte działaniem nowych przepisów mają teraz maksymalnie trzy lata, by przywrócić wypłatę świadczeń. Muszą za pośrednictwem zakładu ubezpieczeniowego, w którym miał wykupioną polisę OC sprawca wypadku, wnioskować o to do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Ponadto udało nam się wynegocjować niepodwyższanie składek ubezpieczeniowych OC z powodu tej ustawy dla obecnych posiadaczy pojazdów.
Wraz z Tomaszem Piesieckim mamy duże plany na przyszłość. Z wielkim zaangażowaniem będę go wspierała i dokładała wszelkich starań, aby nasze przyszłe działania na rzecz osób poszkodowanych w wypadkach, ludzi starszych czy matek z małymi dziećmi były równie skuteczne i kończyły się podpisem prezydenckim - jak te, których podjęliśmy się w przeciągu ostatnich czterech lat.
- Nie chce nikogo przekonywać. Myślę, że odpowiedzi udzieliłam już powyżej.
Jeżeli jednak miałabym coś jeszcze dodać, głosy które zechcą państwo na mnie oddać, będziemy traktować jako nagrodę, która dodatkowo będzie determinowała mnie do dalszego działania na korzyść obywateli. Wierzymy, że wspólnie zrobimy dużo i osiągniemy zamierzone cele.
Dziękuję za rozmowę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
https://www.se.pl/bialystok/probowalo-wielu-od-2009-roku-udalo-sie-tomkowi-piesieckiemu-ustawa-juz-dziala-aa-iMfK-kUvM-nA18.html?fbclid=IwAR01Bll4pq1mp7e532wAENKwpxVDVXMhmUtWtwblPwJtkcpuPKcpe2j1HmI
https://www.se.pl/bialystok/probowalo-wielu-od-2009-roku-udalo-sie-tomkowi-piesieckiemu-ustawa-juz-dziala-aa-iMfK-kUvM-nA18.html?fbclid=IwAR01Bll4pq1mp7e532wAENKwpxVDVXMhmUtWtwblPwJtkcpuPKcpe2j1HmI