Od dłuższego czasu przyglądamy się różnym inwestycjom w Białymstoku. Część z nich była oczekiwana przez mieszkańców, jak na przykład rowery miejskie czy w ogóle wszystko co dotyczy infrastruktury rowerowej. Jednak są inwestycje, które wzbudziły naszą ciekawość z innego powodu, bo wydaje się, że zamiast w stronę mieszkańców, są ukłonem w stronę niektórych deweloperów.
Już jakiś czas temu zwróciliśmy uwagę na kilka planowanych inwestycji w różnych rejonach Białegostoku. Zwróciliśmy uwagę także na te już wykonane. Popatrzyliśmy na potrzeby oraz na to, komu będą służyć, gdy już zostaną zrealizowane. W niektórych przypadkach trudno było oprzeć się wrażeniu, że zaplanowano lub już wykonano prace, które wcale nie były specjalnie oczekiwane przez mieszkańców, ale za to bardzo przydały się deweloperom.
Jedną z pierwszych inwestycji, na którą zwróciliśmy uwagę i to jeszcze w ubiegłym roku był remont mostka na ulicy Niedźwiedziej. W tym rejonie nie ma jakiegoś szczególnie dużego ruchu. Mostek nie był obciążony, ponieważ do osiedla domków jednorodzinnych dojeżdżały głównie samochody osobowe oraz kilka razy dziennie auta dostawcze, dowożące towar do pobliskich punktów handlowych czy usługowych. Ale tą niewielką uliczką na pewno nie przejeżdżał żaden ciężki sprzęt, ani tym bardziej tranzyt. Tymczasem magistrat postanowił w szybkim dość tempie wyremontować mostek. Chwilę później, właśnie tym mostkiem, przemykały ciężkie auta i maszyny budowlane. Ruszyła bowiem budowa bloków na ulicy Żubrów i na teren budowy dało się dojechać wyłącznie nowo wyremontowanym mostkiem. Gdyby nie został wzmocniony, ciężki sprzęt mógłby zniszczyć to, z czego bez problemu korzystali do tej pory mieszkańcy.
Jeszcze zanim rozpoczęła się przebudowa i wzmocnienie mostka pytaliśmy magistrat bardzo wyraźnie o to, jakimi ulicami jest przewidziany dojazd do budowy. Niestety urząd miejski, ani zarząd dróg, nam nie odpowiedział. Za to po zakończeniu prac na mostku, ciężki sprzęt jechał właśnie Niedźwiedzią i nowym, wzmocnionym mostkiem. Ponad rok temu tej sytuacji dziwił się mieszkaniec Dojlid. Trwała wówczas kampania wyborcza i niektóre z prac nabrały wyjątkowego przyspieszenia, jakby w obawie, że przyjdzie nowa władza, która może pokrzyżować podjęte zamiary.
- Stan techniczny ulicy Niedźwiedziej nie budził zastrzeżeń magistratu od bardzo wielu lat i nie widziano potrzeby żadnych remontów czy wzmocnień. Dziwnym trafem teraz okazuje się, że pilnie, przed wyborami, trzeba tu przeprowadzić roboty. Ciekawi mnie, czy roboty drogowe nie są jedynie widocznym elementem innych działań, przykładowo odwadniania terenu Biaformu za publiczne pieniądze? Cieszyłbym się, gdyby jeszcze w ramach kampanii wyborczej rozwiane zostały wątpliwości moje i moich sąsiadów – komentował naszej redakcji Maciej Rowiński – Jabłokow, aktywista z Dojlid.
„Zarząd Dróg i Inwestycji Miejskich informuje, iż do chwili obecnej nie wpłynął od inwestora wniosek o zmianę organizacji ruchu związaną z obsługą budowy bloków na Dojlidach (ul. Żubrów) i wyznaczeniem drogi dojazdowej do terenu ww. budowy. W związku z powyższym ruch komunikacyjny odbywa się zgodnie z istniejącym oznakowaniem pionowym” – tak natomiast odpowiadał urząd miejski, gdy pytaliśmy o nazwy ulic, którymi został przewidziany dojazd do budowy.
Dziwne? Być może niektórzy nie widzą w tym nic dziwnego. Niemniej jednak, w naszej ocenie, sytuacja nie jest do końca jasna. Zwłaszcza gdy popatrzymy na inny rejon Białegostoku i rozpoczynającą się tam inwestycję. Chodzi o ulicę Jurowiecką i powstające powoli bloki – zwane Apartamentami Jagiellońskimi. To także sprawa, o której już pisaliśmy na naszych łamach. Pierwotnie tereny otrzymała Jagiellonia po preferencyjnej cenie i miała tam wybudować Galerię Jurowiecka, która miała z kolei utrzymywać lub przynajmniej wspierać finansowo białostocki klub sportowy. Po wielu latach okazało się, że żadna galeria tam nie powstanie, tylko nowe bloki.
Budowa właśnie ruszyła. Reklamy Apartamentów Jagiellońskich śmigają w internecie, można już sobie zamówić mieszkanie, ale tam również potrzebna jest droga dojazdowa. Kiedy wprowadzi się kilkuset mieszkańców na ulicy Jurowieckiej zrobi się o wiele tłoczniej. Już jest tłoczniej z powodu galerii Jurowiecka, otwartej w październiku tego roku. Natomiast będzie jeszcze gorzej, kiedy kilkaset metrów dalej mieszkańcy zechcą wjechać i wyjechać spod nowych bloków.
Ulica miała pierwotnie być wyremontowana przez inwestora, który miał tam przecież wznosić galerię. Mówił o tym zastępca prezydenta – Adam Poliński. Podkreślał, że wszyscy, którzy budują tego rodzaju obiekty handlowe, muszą przebudować na własny koszt drogi dojazdowe i poprawić układ komunikacyjny. W tym przypadku zaś, mimo że podmiot inwestycyjny się nie zmienił, a jedynie charakter obiektu, przebudowywać ulicy już nie będzie musiał. Teraz ulicę Jurowiecką przebuduje miasto i za tę modernizację zapłacą mieszkańcy Białegostoku, a nie inwestor.
- My wpisujemy się w program operacyjny „Polski Wschodniej”. My te projekty zgłaszamy, one podlegają weryfikacji i liczymy na to, że w tej obecnej perspektywie finansowej te projekty uda się zrealizować – mówił na początku tego roku Adam Poliński, zastępca Prezydenta Białegostoku.
Obecnie przebudowa ulicy Jurowieckiej, od ronda Św. Faustyny na ulicy Poleskiej, aż do ulicy Ciepłej, jest wpisana do budżetu miasta na 216 rok. To oznacza, że nawet ze środkami zewnętrznymi z Unii, za tę inwestycję zapłacimy z kasy miasta, czyli bez żadnego udziału środków firmy deweloperskiej. Jak poinformował w miniony poniedziałek radnych Adam Poliński, przebudowa będzie realizowana jako jedna duża inwestycja związana z przebiciem ulicy Sitarskiej do Świętokrzyskiej oraz jeszcze jedną arterią drogową.
- Obecnie przeciąga się przebudowa ulicy Sitarskiej. Sprawa utknęła na poziomie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Nie możemy nic z tym zrobić, kiedy trwa postępowanie, więc musimy czekać. Ale dodam, że w tym samym projekcie niejako jest uwzględniona przebudowa ulicy 1000-lecia Państwa Polskiego i Jurowieckiej – mówił radnym zastępca Prezydenta Białegostoku – Adam Poliński.
Jeśli do tego dojdzie deweloper stawiający powoli Apartamenty Jagiellońskie, zyska bez żadnych praktycznie nakładów własnych, dogodny dojazd do swoich bloków. I tylko w tym miejscu wypada dodać jeszcze jedną lokalizację inwestycji deweloperskich, żeby widać było jak na dłoni, że władze miasta jakoś szczególnie z ukłonem podchodzą do niektórych z nich. Mówimy tu o szeroko opisywanej przez nas – planowanej dopiero budowie bloków na Ostrowieckiej i Angielskiej. W tym przypadku władze postanowiły wywłaszczyć mieszkających od wielu lat białostoczan, aby deweloper mógł sobie wybudować parkingi oraz lepszy dojazd do własnych obiektów. Choć budowa ciągów komunikacyjnych spoczywać będzie na barkach dewelopera, za wywłaszczania kilkunastu rodzin, zapłaci nie ten, któremu były potrzebne grunty na parkingi pod blokami, ale zapłacimy my – mieszkańcy Białegostoku. Jak informowało nas Biuro Komunikacji Społecznej, zadośćuczynienie finansowe za zabrane mienie z Ostrowieckiej i Angielskiej, zostanie pokryte z budżetu miasta.
Na pewno będziemy jeszcze śledzić podobne inwestycje w Białymstoku, które mogą budzić pewne wątpliwości co do równego traktowania różnych podmiotów. W tych jednak, opisanych tutaj przez nas przypadkach, chyba można zastanawiać się, czy powinno się stać, tak jak się stało lub jak zaplanowano – aby się stało.
Komentarze opinie