Reklama

Jagiellonia: Co nie zagrało w Gdańsku?

Nie tak miał wyglądać powrót mistrzów Polski do ligowego grania po przerwie na rozgrywki reprezentacyjne. Żółto-czerwoni nie dość, że przegrali z broniącą się przed spadkiem Lechią Gdańsk to jeszcze zagrali słabo. Porażka z ekipą z Pomorza była absolutnie zasłużona, a mistrzowie Polski o pierwszej połowie powinni jak najszybciej zapomnieć. No, chyba że trener Adrian Siemieniec - w ramach pokuty za gdański występ - każe im swój występ oglądać.


Jagiellonia w I połowie była naprawdę tylko tłem dla gospodarzy, którzy - przypomnijmy - bronią się przed spadkiem. Żółto-czerwoni nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę rywali. Jedynym zagrożeniem bramki gospodarzy to wspólne dzieło bramkarza gdańszczan Bohdana Sarnawski i pary obrońców Elias Olsson - Miłosz Kałahur. W 24 minucie po strzale Jesusa Imaza zza pola karnego piłka odbiła się od głowy Olsson. Próbował ją piąstkować golkiper Lechii, ale wpadł na Afimico Pululu i zrobił to tak nieudolnie, że piłka po kiksie poleciała do bramki gdańszczan. Tam na linii wybijał ją właśnie Kałahur, ale też nie trafił czysto w piłkę. Ta odbiła się jeszcze od poprzeczki i z kłopotami złapał ją Sarnawski. Wcześniej: w 6 Enzo Ebosse podawał piłkę we własne pole karne w kierunku Sławomira Abramowicza. Białostocki bramkarz miał chwilę zawahanie i z piłką przy nodze został zaatakowany wślizgiem przez Tomáša Bobčeka. Na szczęście futbolówka wybita spod nóg Abramowicza wyleciała za bramkę. W 34 minucie kolejną dobrą okazję mieli miejscowi: na bramkę Jagi z daleka bardzo groźnie strzelił Tomasz Neugebauer. Piłkę z trudem odbił Abramowicz. Dwie minuty później po dryblingu w polu karnym Jagi strzelał Maksym Chłyń, ale zbyt lekko aby zaskoczyć bramkarza gości. Tuż przed przerwą po rzucie rożnym dobrą okazję miał Darko Churlinov, który zdołał uderzyć głową na krótki słupek, ale przestrzelił. 

Po przerwie białostoczanie zaczęli z większym animuszem niż w bezbarwnej pierwszej połowie. Niestety nie miało to przełożenia na sytuację pod bramkę gospodarzy. W 58 minucie świetną okazję miał João Moutinho, który zakończył strzałem z powietrza wybijankę piłki z pola karnego Lechii w wykonaniu defensywy gospodarzy. Mocno uderzona piłka została jednak wybita przez Sarnawskiego, zaś dobitkę Duśana Stojinovicia zablokowali defensorzy Lechii. Niestety kilka minut później zagubiła się cała obrona Jagiellonii. Najpierw z rzutu rożnego piłka trafiła na głowę Bujara Pllana, który przedłużył podanie. Wprowadzony chwilę wcześniej Lamine Diaby-Fadiga zgubił krycie i z bliska Bohdan Wjunnyk wpakował ją do bramki Jagiellonii. 

Jagiellonia próbowała odrobić stratę, ale efektów to nie przynosiło. Niecelnie strzelał z kilkunastu metrów Jesus Imaz, a piłka po strzale Churlinova trafiła w jednego z obrońców Lechii. W odpowiedzi miejscowi wyprowadzili kontratak, po którym strzał Camilo Meny z kilku metrów wybronił Abramowicz. W 80 minucie dobrą okazję mieli goście: po dośrodkowaniu Moutinho Edi Semedo groźnie główkował, ale piłka odbiła się od jednego z defensorów Lechii i przeleciała tuż nad poprzeczką. Zaraz potem szansę miał i Mateusz Skrzypczak, ale za długo dryblował i skończyło się na trafieniu w boczną siatkę. 

Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0). Bramka: Bohdan Wjunnyk 65. Żółte kartki: Camilo Mena, Miłosz Kałahur (Lechia). Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 13 125.
Lechia: Bohdan Sarnawśkyj - Dominik Piła, Bujar Pllana, Elias Olsson, Miłosz Kałahur - Camilo Mena (82 Tomasz Wójtowicz), Rifet Kapić, Tomasz Neugebauer (85 Anton Carenko), Bohdan Wjunnyk, Maksym Chłań - Tomáš Bobček.
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Dušan Stojinović (79 Norbert Wojtuszek), Mateusz Skrzypczak, Enzo Ebosse, João Moutinho - Kristoffer Hansen (63 Edi Semedo), Taras Romanczuk, Jarosław Kubicki (63 Leon Flach), Jesús Imaz, Darko Čurlinov (84 Oskar Pietuszewski) - Afimico Pululu (63 Lamine Diaby-Fadiga).

Przemysław Sarosiek 

Aktualizacja: 29/03/2025 21:07
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do