
Gołym okiem widać, że niektórzy przedsiębiorcy budowlani stawiający bloki wszędzie gdzie popadnie, są na warunkach wyjątkowo uprzywilejowanych. I urzędnicy mogą się zapierać czy zaklinać, że tak nie jest, tylko mieszkańcy widzą te sprawy zupełnie inaczej. Widzą to również inni przedsiębiorcy. Ostatnio obserwują to ci, którzy prowadzą działalność przy ulicy Choroszczańskiej.
Od trzech lat trwa nerwowa sytuacja w kilku przedsiębiorstwach prowadzących działalność przy ulicy Choroszczańskiej w Białymstoku. Wówczas pojawił się po raz pierwszy projekt przebudowy drogi. Drogi, która przecięłaby te przedsiębiorstwa na pół, co oznaczałoby w praktyce ich likwidację. Jednak władze Białegostoku i urzędnicy najwyraźniej nie przejmują się likwidacją miejsc pracy, bo nie słuchali i nie słuchają do dziś stanowiska przedsiębiorców, którzy przygotowali własny wariant przebiegu ciągów komunikacyjnych w tym miejscu.
- Przedstawiliśmy dla Miasta swoją koncepcję, ale nikt nawet nad nią się nie pochylił. Kolejny raz urzędnicy próbują przeforsować swój pomysł bez konsultacji, bez rozmów i robią wszystko pod deweloperów. Bo deweloperzy przy wariancie przebudowy drogi proponowanej przez Miasto mogliby budować bloki na 36 do 45 metrów w górę – mówi naszej redakcji Konstanty Świerzbiński z firmy Konrys.
To między innymi ta firma, z blisko 30-letnią tradycją, miałaby zniknąć z przestrzeni miasta. Pracuje w niej w tej chwili 60 osób. Niedawno Konrys wybudował nowoczesną lakiernię, w której zatrudnienie znaleźli dodatkowi pracownicy, a w planach są jeszcze inne inwestycje. Zresztą nie jest to jedyna firma, która w przypadku budowy drogi w wariancie proponowanym przez urząd miejski, musiałaby zamknąć działalność. Wokół działa jeszcze wiele innych większych i mniejszych przedsiębiorstw, którym także grozi likwidacja. Urzędnicy podchodzą lekko do tematu i proponują przedsiębiorcom przeniesienie się na obrzeża miasta.
- Jak przetną mi firmę na pół, to dla mnie oznacza to likwidację. Nie będę mógł funkcjonować. A to co mówi pani Rzosińska, to głupoty. Ta pani w ogóle nie ma pojęcia o czym mówi. To nie jest stragan, żeby sobie go przenieść z dnia na dzień – dodaje przedstawiciel Konrysu.
Agnieszka Rzosińska, o której wspomina przedsiębiorca, szefuje departamentowi urbanistyki w urzędzie miejskim. I to ona między innymi odpowiedzialna jest za tworzenie planów miejscowych, w tym – przebieg ciągów komunikacyjnych. Kolejny raz radnym miała przedstawić przedkładany pod głosowanie projekt uchwały, który zakłada budowę drogi po istniejących firmach. I na dodatek kolejny raz bez żadnych konsultacji z przedsiębiorcami, którzy odprowadzają niemałe podatki do kasy miasta oraz zatrudniają łącznie blisko 200 osób na całym obszarze objętym proponowanym planem.
Na marcowej sesji Rady Miasta radni odrzucili projekt uchwały odnośnie Choroszczańskiej, ale prezydent ponownie składa go na sesję kwietniową, która odbywa się dziś. Nie wiadomo jak do sprawy tym razem podejdą radni, ale wydaje się, że będą konsekwentni. Kilka dni wcześniej, na posiedzeniu komisji zagospodarowania przestrzennego, zdjęto w ogóle ten punkt z porządku obrad, więc komisja nie wydała opinii, która jest niezbędna do głosowania podczas sesji Radny Miasta.
- Radni już się wypowiedzieli w tej sprawie. Obecny plan, który jest, wszystkim odpowiada. Natomiast zmiana tego planu spowoduje wyłącznie wielomilionowe odszkodowania. Poza tym co się stało? Co się zmieniło, że ten plan ponownie wraca? Nie był konsultowany z przedsiębiorcami, w ogóle nie był konsultowany z nikim, nie wprowadzono żadnych zmian. I to jest już kolejny raz, kiedy taka sytuacja się powtarza. Prosiłbym na przyszłość, aby takich planów więcej radnym nie przedkładać – powiedział argumentując zdjęcie z porządku obrad tego punktu podczas posiedzenia Komisji Zagospodarowania Przestrzennego radny Jacek Chańko.
- Gdyby było w polskim słowniku takie określenie jak chamstwo urzędnicze, to właśnie tak można by było nazwać to, co ma tu miejsce. Przepychanie tego planu kolejny raz i na wszelkie sposoby, nie daje innego określenia na ten stan rzeczy – dodawał radny Piotr Jankowski.
Możliwe, że to przepychanie planu nie jest przypadkiem. Budowa nowych ciągów komunikacyjnych w wariancie zaproponowanym przez Miasto Białystok prowadziłaby prosto do powstających inwestycji deweloperskich. Bez nowych dróg dojazdowych, bloki nie będą mogły być zbyt wysokie – o czym wspominał przedstawiciel Konrysu. Na dodatek istniejące ciągi komunikacyjne też nie są wystarczające, aby nowi mieszkańcy mogli się bez przeszkód nimi poruszać. Kiedy przy Choroszczańskiej pojawi się zabudowa wielorodzinna i wprowadzą się jej mieszkańcy, raptem przybędzie przecież samochodów i zwiększy się ruch w tej części miasta.
To jednak nie wszystko. Nasza redakcja otrzymała jeszcze informację, że w firmie deweloperskiej, która stawia po sąsiedzku bloki, pracuje bliski członek rodziny jednej z osób zatrudnionych w magistracie i to na dodatek w departamencie urbanistyki, który jest odpowiedzialny za przygotowywanie i tworzenie planów miejscowych. Z uwagi na to, że jest to informacja, której nie zdążyliśmy jeszcze potwierdzić, nie podajemy nazwiska osoby, która pracuje w urzędzie miejskim.
Cała sytuacja wygląda na mocno nieciekawą, kiedy tak popatrzeć na nią w całości. Najbardziej niepokojące jest to, że jest to już kolejny raz, kiedy urzędnicy w swoim postępowaniu wyłącznie stoją po stronie jednego podmiotu – w tym przypadku wznoszącego zabudowę wielorodzinną. Nie liczą się ze zdaniem innych przedsiębiorców, dla których budowa drogi w wariancie przygotowanym przez magistrat oznacza likwidację zakładów pracy i zwolnienia pracowników. I trudno tu nie pomyśleć, że to deweloper dyktuje warunki wszystkim pozostałym.
- Ta droga w koncepcji przygotowanej przez urzędników jest dobra wyłącznie dla dewelopera i nikomu innemu. Nikt jej nie chce oprócz niego – powiedział redakcji DDB Konstanty Świerzbiński z firmy Konrys.
Zresztą to, co się ciśnie na usta wielu mieszkańcom Białegostoku, zamieściliśmy w naszym komentarzu video. Przypadek ulicy Choroszczańskiej nie jest jedynym, w którym to interes dewelopera staje się ważniejszy niż wszystkich pozostałych. Tak już wcześniej stało się w przypadku ulicy Ostrowieckiej, Grażyny, Kaczorowskiego, Młynowej i innych miejsc w Białymstoku. Mieszkańcy widzą to lepiej i wyraźniej niż można to sobie wyobrazić z pięter urzędu na Słonimskiej.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Mieszkańcy widzą jaka to hucpa!!!! Potwierdźcie te informacje o powiązaniach i podajcie do prokuratury! Nagłośnić w TV! Bo sam portal DDB niestety to za mało! W całej Polsce hucpa! W Gdańsku Adamowicz, w Białymstoku Truskolaski