Reklama

A jednak mamy rok cudów



To, co było niemożliwe jeszcze rok temu, dziś jest już poddawane głosowaniu. Nie ma przy tym przeszkód, które uniemożliwiały realizację projektu w ubiegłym roku, choć przez ten czas nic się nie zmieniło. Ale rok cudów i potrzeby głosów w Radzie Miasta są widocznie na wagę złota, a przynajmniej warte ceny utraty zwykłej przyzwoitości.

Nie ma nawet potrzeby zwracania się o jakiekolwiek wypowiedzi, bo usłyszeć znów tłumaczenia w starym, dobrze znanym stylu jest już zwyczajnie nudne. Chodzi krótko mówiąc o jeden z projektów, który właśnie poddawany jest głosowaniu. Złożył go radny Marcin Szczudło. On sam siebie nazywa radnym opozycyjnym, ale równie dobrze mógłby się nazwać radnym różowym, łysym, w kropeczki, albo jakkolwiek inaczej, ponieważ i tak nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością.

O ile trudno jest zarzucić radnemu Szczudle, że złożony projekt do budżetu partycypacyjnego jest szkodliwy społecznie, o tyle trudno wytłumaczyć, po co ten projekt w ogóle składał. Radny Szczudło proponuje bowiem budowę drugiego placu zabaw w parku na Plantach. Jeden, który funkcjonuje obecnie nie zaspokaja absolutnie potrzeb mieszkańców Białegostoku. Idea słuszna i warta oddania głosu jak najbardziej. Ale o tym, że takie potrzeby są było wiadomo już nawet rok temu i wcześniej. Dokładnie rok temu inny radny – Adam Musiuk – składał interpelację do Prezydenta Białegostoku o możliwość budowy właśnie… drugiego placu zabaw w Parku Planty. Chciał, aby powstał w miejscu starego, który był demontowany. Wówczas Prezydent Tadeusz Truskolaski odpisał.

„(…) Miejsce po starym placu zabaw zostanie przeznaczone na inny cel związany z rekreacją i zabawą dzieci, np. jazdą na kucykach lub konikach. Jednocześnie informuję, że jest to zgodne z dokumentacją projektową pn. „Rewaloryzacja zabytkowego Parku Planty w Białymstoku”, którą na zamówienia Miasta wykonała Pracownia Architektury Krajobrazu, Pani Wandy Dudek – Wybodowskiej (Pozwolenie na budowę z dnia 06.09.2007 r. wydane przez Prezydenta Miasta Białegostoku), w której tak zwany „stary” plac zabaw zaplanowano do likwidacji. Autorka w tym miejscu zaprojektowała założenie trawnika i posadzenie krzewów”.

Dziś już jak widać, założenie trawnika i posadzenie krzewów nie znajduje uzasadnienia. Choć rok temu było kompletnie nie do pomyślenia, aby na planowanym trawniku postawić zabawki dla dzieci. Mało tego, z ponowną interpelacją mógł zwrócić się także radny Marcin Szczudło. Trudno założyć, że w sytuacji, kiedy każdy głos w Radzie Miasta jest już na wagę złota, Prezydent odpowiedziałby tak jak rok temu Adamowi Musiukowi (wówczas Prezydent miał do dyspozycji większość radnych, którzy przegłosowywali wszystko, co chciał). Dziś wydawać by się mogło to niemożliwe, więc interpelacja naprawdę by wystarczyła.

W tej sytuacji trudno oprzeć się wrażeniu, że komisja, która weryfikowała składane projekty działała nie do końca niezależnie. Jeszcze wczoraj informowaliśmy, że mimo zapewnień urzędników kilka projektów nie zostało poddanych głosowaniu. Tymczasem przeszedł projekt radnego, którego głos bardzo jest potrzebny Prezydentowi, łącznie z wczorajszym głosowaniem. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jednak w Białymstoku demokracja nadal jest nierozhulana. I decydować można tylko na tyle, na ile pozwala władza. Niezmienne pozostaje również to, że plac zabaw jest zwyczajnie potrzebny. Ale czy przy okazji trzeba lansować się projektem, który można było pomyślnie przeprowadzić w ramach wypełniania mandatu radnego?

(K. Wiktorzuk/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do