
Prezydent Andrzej Duda dopiero we wtorkowy wieczór, 6 sierpnia, podpisał dokument, a dokładniej zarządzenie, dotyczące wyznaczenia daty 13 października jako terminu wyborów parlamentarnych. I choć to zarządzenie nie pozwala jeszcze na zgodne z prawem prowadzenie kampanii wyborczej, to część polityków kampanię już tego dnia rozpoczęła. A niektórzy nawet wcześniej.
Na ulicach Białegostoku widać już pierwsze elementy kampanii wyborczej. Choć zgodnie z prawem jeszcze jej prowadzić nie można. Tak zwana prekampania jest zjawiskiem źle odbieranym przez wyborców, ale przede wszystkim może być niezgodna z prawem. Dlaczego? Ponieważ wszelkie elementy powinny być opisane, zaś materiały wyborcze opłacone z funduszy zebranych przez poszczególne komitety.
Praktyka natomiast jest taka, że co wybory w zasadzie mamy do czynienia z tak zwanym falstartem, z którym nie za bardzo jest co zrobić, ponieważ brakuje narzędzi prawnych do egzekwowania od polityków, aby swoją aktywność wyborczą realizowali w określonym terminarzem wyborczym okresie.
Praktycznie przed każdymi wyborami politycy, którzy nagle potrzebują podzielić się z wyborcami swoją aktywnością lub wychodzą z różnego rodzaju aktywnościami w przestrzeń publiczną, podają mniej lub bardziej wiarygodne tłumaczenia tej nagłej aktywności. W tym roku pierwszymi, którzy już rozpoczęli działania stricte kampanijne byli posłowie Dariusz Piontkowski z PiS oraz Krzysztof Truskolaski obecnie z Platformy Obywatelskiej, choć wybrany z list Nowoczesnej. Ale dołączył do nich również i nie będący parlamentarzystą Piotr Kusznieruk z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Swoją drogą dość znamienny przykład polityka, bo szefa regionalnych struktur SLD, który jest wydawcą nośnika mediowego. Właśnie puściliśmy wodze fantazji, gdyby to nasza naczelna była członkiem jakiejś partii… jakie byłyby komentarze w sieci po takich bilbordach w okresie tuż przed kampanią wyborczą? Ale… jednym można, innym nie.
Wracając do głównego wątku, Dariusz Piontkowski już kilka tygodni temu powysyłał do mieszkańców miasta czterostronicową ulotkę, z której można dowiedzieć się co robił przez ostatnie cztery lata. Krzysztof Truskolaski natomiast rozpoczął niewielkie podróże po regionie, w czasie których spotyka się z mieszkańcami – na razie mniejszych miejscowości. Podobnie też postępuje Mieczysław Baszko z partii Porozumienie. Za to na ulicach Białegostoku pojawili się jeszcze ludzie w koszulkach z napisem Robert Tyszkiewicz, którzy rozdają ulotki o tak zwanej szóstce Schetyny. Tu ciekawostką jest to, że robią to głównie tacy „zwykli mieszkańcy”, którzy przypadkiem wpadli ostatnio na sesję Rady Miasta, gdzie wygłosili peany na cześć Tadeusza Truskolaskiego, tuż przed głosowaniem udzielenia mu absolutorium przez radnych.
Ci politycy, których wymieniliśmy wyżej, poza Piotrem Kusznierukiem, teoretycznie wypełniają swój obowiązek, czyli obowiązek kontaktu z wyborcami. Trudno jednak nie zauważyć zbieżności nagłego kontaktu z tymi wyborcami ze zbliżającą się kampanią wyborczą. W każdym razie wytłumaczenie jakieś tu na pewno dopasują, aby papier przyjął. Tak się dzieje co każde wybory i wciąż nie ma regulacji, by takie działania jednak powstrzymać przed oficjalnym rozpoczęciem kampanii wyborczej.
„(…) zjawisko tzw. „prekampanii wyborczej” pozostaje wciąż nieuregulowane, co w moim przekonaniu negatywnie wpływa na zasadę równości szans kandydatów i komitetów wyborczych, a także na zasadę jawności finansowania kampanii wyborczych. W szczególności różne podmioty mogą promować osoby, ugrupowania polityczne i ich programy (choć jeszcze formalnie – nie kandydatów i komitety) w okresie przed formalnym rozpoczęciem kampanii wyborczej. Działania takie odbywają się tymczasem poza kontrolą organów wyborczych” – zwracał się już około dwa lata temu do Przewodniczącego Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji Senatu Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.
Niezależnie od tego, falstart nastąpił, a za chwilę we wszystkich miastach, z każdego rogu będą witać wszystkich mieszkańców uśmiechnięte, wyfotoszopowane twarze z bilbordów, plakatów i bannerów. Skrzynki na listy zapełnią się ulotkami i pojawi się cała masa zaproszeń do wspólnych rozmów oraz spotkań. Tak, jakby kilkaset dni, w których można było spotykać się i rozmawiać z ludźmi, pochłonęła kosmiczna czarna dziura. Kto może i ma pomysł korzysta z luki prawnej, jaka umożliwia kontakt z wyborcami poza okresem oficjalnej kampanii wyborczej.
„Działania mające znamiona agitacji, a prowadzone jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem kampanii wyborczej, wynikają m.in. z zamiaru ominięcia limitów wydatków i procedur zapewniających jawność finansowania kampanii wyborczych, a przez to osiągnięcia przewagi nad innymi kandydatami oraz ugrupowaniami” – pisał Adam Bodnar w swoim piśmie.
Politykom, którzy rozpoczęli już aktywność wyborczą, ale także i tym, którzy dopiero wpadli na pomysł, aby wyjść z czymś do wyborców nieco przed czasem przypominamy, że kampania wyborcza rozpoczyna się z dniem ogłoszenia rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów o zarządzeniu wyborów i ulega zakończeniu na 24 godziny przed dniem wyborów. Wówczas mamy błogi czas ciszy wyborczej, w czasie której z internetu, z radia i telewizji znikają na trochę te twarze, które do tego momentu walczyły o każdy głos wyborcy.
Odnośnie prekampanii toczy się dyskusja publiczna od kilku lat i zawsze dzieje się to na krótko, nim ruszymy do urn. Warto wspomnieć, że Państwowa Komisja Wyborcza uważa, że takie działania polityków, którzy startują przed czasem po głosy wyborców, są powszechnie oceniane wysoce negatywnie, ale nie są w żaden sposób sankcjonowane. Jak wspomnieliśmy, nie ma żadnych narzędzi, aby to działanie, które nie podlega rozliczeniom komitetu wyborczego, egzekwować jak nie od polityków, którzy dokonali falstartu, to od komitetów wyborczych, z których startują.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
No właśnie wyjąłem ze skrzynki ulotkę niejakiego Dobrzyńskiego.. Niezła miernota z niego.Się chłopina nie napracował a kosztował dużo.
Dobry, tym razem obiektywny tekst.
Absolutnie nieobiektywny tekst - są posłowie, senatorowie, działacze którzy pracują cały czas. Nic się nie zmienia w sposobie informowania o działaniach a jednak niektórzy nagle się oburzają że to prekampania. Szczególnie się oburzają zwolennicy tych, którzy nic nie pracują przez a tylko komentują.