
Młody parlamentarzysta Nowoczesnej z Podlasia Krzysztof Truskolaski ostatnio zaczął z uporem maniaka interesować się nagrodami i dochodami kilku członków PiS zarzucając im podwójną moralność. Tymczasem sam sfinansował sobie kampanię wyborczą w 2015 jako świeżo upieczony magister ekonomii z własnych oszczędności. Z oświadczenia majątkowego wynika, że miesięczne pobory wynosiło grubo powyżej 10 tysięcy miesięcznie . Co mu pomagało: talent czy nazwisko? I jak wygląda majątek tropiciela nagród PiS-owców?
Krzysztof Truskolaski ma skłonność do oskarżania swoich przeciwników politycznych o rzeczy, które w swoim przypadku uznaje za naturalne. Z jednej strony bowiem tropi nagrody sprzed prawie dekady, które obecni członkowie PiS-u otrzymywali i szczegółowo analizuje oświadczenia majątkowe awanturując się z marszałkiem o dostęp do szczegółowych informacji na ten temat. Z drugiej zaś... lektura jego zeznania majątkowego może wywołać wątpliwości czy wysokie oczekiwania wobec swoich politycznych wrogów stosuje wobec siebie. W 2015 roku pytany podczas kampanii o swoje miejsce pracy Truskolaski-junior długo unikał odpowiedzi i ostatecznie jej nie udzielił. Identycznie zachowywał się na pytanie skąd pochodzą pieniądze na jego kampanię wyborczą (duże bilbordy, plakaty, akcja ulotkowa to spore koszty). Z różnych szczątkowych wyjaśnień i wypowiedzi jakich skąpo udzielał wynikało, że całą kampanię sfinansował z oszczędności i zarobków, a na swój stan posiadania zarobił własnymi rękoma. Jak zapewniał od 18 roku życia pracował w różnych podlaskich firmach. Czy faktycznie przez okres studiów można zarabiać na tyle dobrze pozostawiamy ocenie obecnych studentów i świeżo upieczonych absolwentów. Koszty jego kampanii do Sejmu w 2015 jeden ze znajomych specjalistów od reklamy wycenił na prawie 100 tysięcy złotych (stosując wyceny komercyjne). Oto jak wyglądał (i wygląda) majątek Krzysztofa Truskolaskiego to w świetle dokumentów.
Krzysztof Truskolaski swoje pierwsze oświadczenie majątkowe składał w 2015 obejmując mandat posła. Wówczas jego majątek to była kwota około 130 tysięcy złotych. Najważniejszym składnikiem majątku 25-letniego absolwenta ekonomii były fundusz inwestycyjny (116 tysięcy) oraz lokata oszczędnościowa (13 350 zł). Warto pamiętać, że był to majątek człowieka, który dosłownie przed chwilą zakończył studia i opłacił swoją kampanię wyborczą (w Nowoczesnej za pierwsze miejsce na liście trzeba było solidnie wesprzeć fundusz wyborczy). W 2015 roku zarobił 89 tysiące złotych na umowach zlecenie w firmie ADMT (dział sprzedaży i marketingu).
Kampania wyborcza do parlamentu wystartowała w lecie więc zajęty udziałem w wyborach Krzysztof te 89 tysięcy zarobić mógł w pierwszych sześciu miesiącach roku. Jeśli takie założenie jest słuszne, to zarobki świeżo upieczonego absolwenta ekonomii wynosiły około 14 tysięcy miesięcznie. Czyli były znacznie wyższe niż pobory jego ojca - prezydenta miasta. Co pan Truskolaski miał jeszcze w swoim dorobku w 2015 roku? Gospodarstwo rolne (niezabudowaną działkę) o wartości 130 tysięcy złotych. Co ciekawe - działka o identycznej powierzchni przez długi czas znajdowała się w oświadczeniach majątkowych jego ojca (zniknęła z nich właśnie w 2015), ale jej wartość wynosiła... 45 tysięcy złotych. Jeżeli to jest ta sama działka, to syn prezydenta jest chyba Midasem, bo samo przepisanie na niego tego gruntu prawie potroiło wartość niezabudowanej działki rolnej.
Tak czy inaczej: w 2015 roku 25-letni Krzysztof Truskolaski, krótko po uzyskaniu magisterium ekonomii, kosztownej kampanii wyborczej deklarował, że dysponuje majątkiem wartym około 300 tysięcy złotych oraz około 4 tysiącami kredytu. Niezły wynik jak na tak młodego człowieka świadczący, że w ADMT musiał uchodzić za świetnego specjalistę. Truskolaski-junior mógł zostać - rzecz jasna - uposażony przez rodziców w dorosłe życie, ale... jeden z jego bilbordów głosił "krusz beton. Truskolaski". Wśród dochodów Truskolaskiego jest jeszcze jedna ciekawa pozycja - 200 zł za zbycie udziałów w spółce Komt Polska, której współudziałowcem był Michał Waszczeniuk - prezes ADMT czyli jego pracodawca.
W 2017 roku (oświadczenie za rok 2018 nie jest jeszcze dostępne) majątek młodego prezydentowicza wzrósł i wynosi prawie 226 tysięcy (181 tysięcy w funduszach inwestycyjnych i około 45 tysięcy na rachunkach i lokatach) oraz gospodarstwo rolne, którego wartość dalej szacuje na 130 tysiące złotych. W 2017 roku polski biznes nie mógł korzystać z usług posła Truskolaskiego (sądząc po wysokości zarobków w ADMT, to wielka szkoda, bo fachowcem w marketingu i sprzedaży musi być wysokiej klasy). Poseł Krzysztof zarabiał tylko w parlamencie inkasując 36 389 diety poselskiej oraz 129 243 uposażenia.
Czytelnicy analizujący nasze wywody co do dochodów posła Krzysztofa mogą zadawać sobie pytanie dlaczego zaglądamy w kieszeń syna prezydenta. Odpowiadamy: zainspirował nas do tego swoim wystąpieniem poselskim w czasie debaty na temat obniżenia uposażeń parlamentarnych.
Oto co powiedział pan poseł Truskolaski z mównicy:
- Możecie obniżyć nam pensje do zera. My i tak będziemy was rozliczać. Będziemy za darmo pracować dla Polaków, aby ta dojna zmiana wreszcie ustała. Swoją populistyczną zagrywką chcecie odwrócić uwagę opinii publicznej od afer, które sami stworzyliście. Szliście do wyborów z hasłami pokory i uczciwości. A co zrobiliście? Zamieniliście je na chciwość arogancję i butę (...) - mówił w czasie dyskusji.
Śmiałe słowa 27-latka z opisanym wyżej majątkiem, dochodami i środkami na kampanię pochodzącymi z oszczędności. Swoją drogą przypominamy, że według jednej z sondażowni 67 procent Polaków poparło pomysł obniżenia poselskich apanaży. I zazdrościmy panu posłowi odporności psychicznej. Przy takich dochodach i majątku ubytek około 2 tysięcy miesięcznie powinien być niezauważalny. No, chyba, że jest genetycznie zdeterminowany po swoim ojcu Tadeuszu, który mając prawie półmilionowy majątek (zwiększył go w czasie swojej prezydentury dziesięciokrotnie) wybiera się do Sądu Najwyższego walczyć o obniżone pobory przez Radę Miasta i ani myśli zwrócić pobranych 12 tysięcy, które pobrał po wygranej w I instancji, a których nie zwrócił po prawomocnej przegranej w apelacji.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Mocny tekst. Brawo DDB za rozbijanie białostockiego układu!
Truskolaski i jego synek powinni publicznie rozliczyć się z licznych wyjazdów zagranicznych, kto opłacał te wyjazdy
"Kto z was bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem" - ewangelia wg. św Jana
Musiał być dobrym fachowcem skoro po jego odejściu firma ADMT upadła i zostawiła po sobie duże długi. To warto sprawdzić
Kolejny resortowy dzieciak. Jasna sprawa, że tatuś dzięki swoim czerwonym koneksjom załatwia synkowi posadkę. Rozlicz się Pan za swoje wyjazdy oraz zdaj raport ile to korzyści przy niosły dla Polski. A Pana tatuś niech wypierdziela z tym pedalskim logo Białegostoku, za które zapłacił 300 tys. zł... , dzięki któremu nasz region cały czas jest wyśmiewany.