Reklama

Każdy kto będzie chciał wejść na teren szpitala USK będzie musiał przejść przez kontener

Od środy, 11 marca, każdy kto będzie chciał wejść na teren szpitala uniwersyteckiego w Białymstoku, będzie musiał przebrnąć przez specjalny kontener. Przejdzie w nim wstępną weryfikację na obecność koronawirusa. To forma zmniejszenia ryzyka rozprzestrzeniania się wirusa, który zabił już na całym świecie kilka tysięcy ludzi.

Na chwilę obecną w województwie podlaskim nie ma żadnego przypadku zachorowania na koronawirusa. I to jest na pewno dobra wiadomość. Ale wiadomo też, że kilka osób przebywa obecnie w szpitalach na obserwacjach, w trakcie których trwa ustalanie, czy pacjenci są zdrowi, czy są zarażeni. Między innymi na obserwacji przebywa sześciu policjantów, którzy interweniowali w związku z wtorkowym wypadkiem niedaleko Zambrowa. Kierowca busa bowiem, który wracał z Niemiec, podczas składania wyjaśnień stwierdził, że źle się czuje, zaś objawy tego złego samopoczucia wskazywały, że może być zarażony koronawirusem.

To, że przypadków zachorowania na koronawirusa do tej pory w województwie podlaskim nie stwierdzono, to nie znaczy, że taki przypadek się nie pojawi. Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku już ponad tydzień temu ograniczył odwiedziny, a obecnie przed wejściem ustawił specjalne kontenery. W nich właśnie wszyscy przychodzący do szpitala przejdą najpierw wstępną kwalifikację na obecność lub brak koronawirusa.

- Te kontenery, to są ze względów sanitarnych, ponieważ muszę dbać o ludzi – powiedział dyrektor szpitala USK w Białymstoku, Marek Karp. – Wychodzę z założenia, że czynności, które będą tutaj trwały, będą trwały maksymalnie do 5 minut. Chodzi o to, żeby kontakt w tym pomieszczeniu był krótki i żeby nie tworzyć kolejki, która się może zgromadzić przed tymi kontenerami – dodał.

W kontenerze pracownicy będą dezynfekować płynem dezynfekującym na bieżąco wszystkie sprzęty, ale także klamki i inne przedmioty, z którymi potencjalnie zarażony koronawirusem mógł mieć kontakt. Zbierane też będą ankiety od pacjentów, w których trzeba będzie podać imię, nazwisko oraz datę urodzenia. Na miejscu zmierzona zostanie temperatura oraz przeprowadzony będzie krótki wywiad. I jeśli nie będzie żadnych oznak zachorowania na koronawirusa, pacjent będzie mógł przejść na SOR. Jeśli wstępna weryfikacja jednak wskaże, że pacjent może być zarażony koronawirusem, będzie poproszony o udanie się własnym środkiem transportu do szpitala zakaźnego przy ulicy Żurawiej lub przewiezie go tam karetka.

- Pracownik sam zdecyduje, czy zechce się ubrać w ten jednoczęściowy kombinezon, czy też będzie miał na sobie inne formy ochrony osobistej, jak maska, fartuch czy przyłbica. Na pewno stworzę warunki takie, żeby czuł się komfortowo – przekazał dyrektor szpitala.

Jeśli chodzi o szpital zakaźny przy ulicy Żurawiej na Dojlidach, tam również ustawione zostały kontenery. Ale w nich będą badani tylko ci pacjenci, którzy będą zgłaszać się do innych klinik niżeli zakaźne. Standardowo pacjent będzie musiał odpowiedzieć na pytania o tym, czy był w ostatnim czasie za granicą, czy dokucza mu kaszel lub duszności. I podobnie jak w kontenerze na Skłodowskiej, będzie mu sprawdzona temperatura. Te środki mają pomóc zniwelować potencjalne zagrożenie.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: KK.)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do