Gdyby pomysły nad przymusową poprawą bezpieczeństwa weszły w życie, tysiące kierowców straciłoby na wymianie opon. Zespół parlamentarny ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego chciał, by od 1 listopada wszyscy obowiązkowo jeździli na zimówkach.
Listopad przywitał Polskę słoneczną pogodą. Temperatury sięgają wysoko ponad zero, a na śnieg na razie się nie zanosi. Gdyby istniała konieczność zmiany opon na zimowe kierowcy byliby stratni. Zimówki zużywają się znacznie szybciej przy dodatnich temperaturach, a nie wiadomo jak długa utrzyma się ciepła aura.
Zdecydowana większość kierowców i tak wymienia sezonowo opony, ale robi to w czasie dogodnym dla siebie i portfeli. Zgodnie z wytycznymi zespołu parlamentarnego wszyscy, którzy od 1 listopada jeździliby jeszcze na letnich gumach, mieliby zapłacić karę mandatową w wys. nawet 500 zł.
- Po co uszczęśliwiać na siłę? – dziwi się Janusz Marczuk, jeżdżący w jednej z korporacji taksówkarskiej w Białymstoku. – Wiadomo przecież, że jak spadnie śnieg albo będzie zimno to i tak każdy zaraz jedzie do wulkanizatora i zmienia opony na zimowe. Ja na razie nie widzę takiej potrzeby. A kary to niech sobie sami wlepiają za głupie pomysły. – Dodaje taksówkarz.
Aktualnie w Europie z obowiązkowej wymiany opon korzystają nasi sąsiedzi. W Niemczech i Czechach kierowcy za brak zimówek mogą być karani. W Polsce na szybkie regulacje w tej sprawie na razie się nie zanosi.
Komentarze opinie