
Bilet jednorazowy miałby podrożeć o złotówkę - z 4 do 5 zł papierowy i z 3 do 4 zł elektroniczny. Ale już choćby 30-dniowy okresowy na okaziciela aż ze 140 na 290 zł, z kolei miesięczny imienny (popularny wśród uczniów, studentów czy ludzi dojeżdżających codziennie do pracy) - ze 100 zł na 130 zł. Ostatnio skokowy wzrost cen mieliśmy zafundowany w 2020 r. - wtedy np. jednorazowy papierowy bilet podrożał z 2,80 na 4 zł. W czwartek, 23 lutego 2023 r., na godzinę 15 zaplanowano nadzwyczajną sesję rady miejskiej. Dobra wiadomość dla mieszkańców jest taka, że plan może spalić na panewce.
Będzie tylko jeden punkt obrad: "Rozpatrzenie projektu uchwały w sprawie ustalenia cen za usługi przewozowe publicznego transportu zbiorowego białostockiej komunikacji miejskiej". Projekt podpisany jest przez przewodniczącego rady Łukasza Prokoryma, ale nie jest tajemnicą, że przeforsować chce go prezydent Tadeusz Truskolaski, który już od pewnego czasu opowiada się za podwyżkami. Tyle, że w czasach galopującej inflacji, drożyzny w przypadku najbardziej podstawowych produktów żywnościowych, wielu mieszkańców może zacząć uważać przejazdy autobusami miejskimi za luksus i najzwyczajniej nie będzie ich na nie stać.
Jeśli komunikacja miejska będzie droga, to na ulice wyjedzie mnóstwo samochodów. A przecież pan prezydent nawoływał, by jak najwięcej ludzi jeździło komunikacją miejską, żeby nie było korków i spalin - powiedziała radna klubu Prawa i Sprawiedliwości Agnieszka Rzeszewska.
Z kolei radny PiS Henryk Dębowski wskazał, że w Białymstoku mamy trzy spółki komunikacyjne, które obecnie są zarządzane przez pięciu prezesów, są trzy rady nadzorcze, do tego jest wiele etatów dyrektorskich. W jego ocenie należałoby tutaj przeprowadzić audyt wydatków i poszukać oszczędności, a nie coraz głębiej sięgać do kieszeni mieszkańców. Ponadto trzema spółkami zarządza jeszcze Białostocka Komunikacja Miejska.
Z uzasadnienia projektu uchwały dotyczącej podwyżek można wywnioskować, że wszystkiemu winien jest rząd. Oczywiście też inflacja - ta jednak dotyka wszystkich, więc kolejne podwyżki odczują głównie ci najmniej zarabiający. Autorzy projektu wskazują na rosnące koszty pracy kierowców i zaplecza technicznego oraz drozkoszty pracy kierowców i zaplecza technicznego oraz drożejące paliwo
Kolejnym problemem zewnętrznym była pandemia koronawirusa, niezrozumiałe decyzje centralnych organów władzy, administracyjnie ograniczające dostęp do środków publicznego transportu zbiorowego - dopuszczalna liczba pasażerów w autobusie została ustalona na poziomie 20 - 30 proc. całkowitej pojemności. Decyzje o zakazie poruszania się, zamknięcie szkół i zakładów pracy, przejście na pracę zdalną w bezpośredni sposób znacząco zredukowały wpływy z biletów. Fakt ten był publicznie nagłaśniany między innymi przez Izbę Gospodarczą Komunikacji Miejskiej, jednak żadne działania osłonowe przez rząd RP nie zostały podjęte - brzmi fragment uzasadnienia.
Dalej jest mowa m.in. o kryzysie energetycznym, wojnie na Ukrainie i kryzysie migracyjnym, które również obciążyły samorząd Białegostoku.
Do tego splotu niekorzystnych zdarzeń zewnętrznych dołożyły się reformy tzw. Polskiego Ładu, które miały pozostawić pieniądze w kieszeniach Polaków, ale jednocześnie znacząco zubożyły bieżące dochody samorządów, w wyniku czego utrzymanie różnych usług komunalnych dla białostoczan, a w tym komunikacji miejskiej staje się coraz bardziej złożonym zadaniem - piszą urzędnicy. - Do tego splotu niekorzystnych zdarzeń zewnętrznych dołożyły się reformy tzw. Polskiego Ładu, które miały pozostawić pieniądze w kieszeniach Polaków, ale jednocześnie znacząco zubożyły bieżące dochody samorządów, w wyniku czego utrzymanie różnych usług komunalnych dla białostoczan, a w tym komunikacji miejskiej staje się coraz bardziej złożonym zadaniem.
Sprawdziliśmy, o ile mają wzrosnąć ceny. Skupiamy się na I strefie, czyli de facto terenie Białegostoku i biletach normalnych (ulgowe są o 50 proc. tańsze) - w nawiasach ceny obecne:
Jest szansa, że ta uchwała nie przejdzie. W radzie miasta jest 28 radnych. 12 w klubie Prawa i Sprawiedliwości - oni zagłosują przeciwko. I niby to mniejszość, ale z jednym "ale". Dwóch swego czasu odeszło z klubu Koalicji Obywatelskiej: Maciej Biernacki i Tomasz Kalinowski. Oficjalnie na stronie miasta widnieją jako radni "bez klubu", ale dołączyli do Polski 2050 Tomasza Hołowni. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w powyższej sprawie mogą być przeciwni projektowi uchwały zakładającej podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej w Białymstoku. W takiej sytuacji byłby remis. A to oznacza, że prezydencki zamysł nie wszedłby w życie.
(Piotr Walczak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie