Reklama

Las Solnicki może być uratowany… przez leśników!

To była kwestia czasu, kiedy ktoś, a w zasadzie któraś ze stron, zainteresuje się wycinką Lasu Solnickiego, który miał częściowo zniknąć pod piłami z uwagi na chęć udostępnienia całego pasa startowego na Krywlanach. A powinna się którakolwiek ze stron tym zainteresować, ponieważ wycinka tego Lasu była zaplanowana nie do końca zgodnie z prawem. I przytomnie zachowały się tu Lasy Państwowe, które zwróciły uwagę, że prezydentowi zapomniało się sprawdzić, czy wycięcie kilkunastu tysięcy drzew może mieć jakiś wpływ na środowisko naturalne.

No któż by pomyślał, że wycięcie drzew, choć nie wszystkich, ale jednak na obszarze około 80 hektarów, może mieć jakieś znaczenie dla środowiska? No przecież te kilkanaście tysięcy drzew, zdaniem urzędników, nie ma żadnego wpływu na życie fauny i flory w najbliższym otoczeniu. Liczy się wszak inwestycja lotnicza, którą większość mieszkańców poogląda sobie na folderach, bo i tak skorzystać nie będzie miała ani jak, ani po co. Chyba, że dożyjemy czasów, że każdy do pracy będzie dojeżdżał już nie autem czy rowerem, tylko własnym samolotem.

Właśnie o tym, że wycięcie w znacznej części Lasu Solnickiego może mieć wpływ na środowisko, urzędnicy z białostockiego magistratu jakoś nie pomyśleli. A szkoda. Bo kiedy budowany był pas startowy nie pomyślano o usunięciu przeszkód lotniczych w postaci rosnących naokoło drzew. Decyzja środowiskowa, a następnie decyzja o pozwoleniu na budowę, nie obejmowała więc wycinki Lasu Solnickiego, tylko sam pas startowy na Krywlanach. Przypominał o tym zupełnie niedawno na twitterze dr Grzegorz Chocian, Prezes Zarządu firmy Ekoton, która to firma wykonywała raport środowiskowy dla lotniska regionalnego.

Prezydent teraz wydał zgodę na wycinkę bez jakichkolwiek analiz przyrodniczych dla całego obszaru. Dlaczego to ważne? Bo w latach 2010-2011 rzekomo z tego powodu zablokowano klasyczne pełnowymiarowe lotnisko i zrobili to eko-aktywiści z pieniądzem zamiast ust wraz z GDOŚ” – wyjaśniał prezes Chocian w rozmowie z internautą.

Można zapytać jak raport środowiskowy dla lotniska regionalnego, które przecież nie powstało, ma się do lotniska lokalnego na Krywlanach? I tu może zaskoczymy prezydenta Białegostoku, jak też i urzędników z białostockiego magistratu. Powinni wnikliwie czytać wszystkie informacje zamieszczane na naszym portalu internetowym. Bo gdyby czytali wnikliwie wiedzieliby, że jeszcze w marcu 2016 roku, pisaliśmy na ten temat bardzo dokładnie. Już wówczas wyjaśnialiśmy, że raport środowiskowy, który był wykonywany dla lotniska regionalnego, obejmował łącznie siedem potencjalnych lokalizacji, w tym lotnisko na Krywlanach. I co prawda jako najlepszy wariant na powstanie regionalnego portu lotniczego raport środowiskowy wskazywał wyraźnie na Topolany, ówczesny marszałek województwa podlaskiego Jarosław Dworzański wybrał Saniki, w których jak wiadomo też portu lotniczego nie ma.

Krywlany w tym zestawie siedmiu lokalizacji znajdowały się praktycznie na samym końcu. W raporcie zawarto szereg danych dotyczących ochrony przyrody, no i oczywiście wpływu lotniska na środowisko naturalne. Jednak raport był i można byłoby z niego skorzystać. Pojawił się po drodze jednak dość istotny problem – wspomniany nieco wyżej w cytacie z twittera, czyli organizacje eko-aktywistyczne oraz urzędnicy z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Ci pierwsi bowiem oprotestowali raport środowiskowy, a ci drudzy, przyjęli te protesty jako zasadne. I co się stało? Przepadł raport środowiskowy, który był podstawowym dokumentem, niezbędnym do wydania decyzji środowiskowej dla dowolnej lokalizacji portu lotniczego, które badane były właśnie do tego celu.

- Kluczowy dla sprawy dokument konsorcjum Arup/Ekoton okrojono i pozbawiono naszych znaków, przez co w GDOŚ nie traktowano go jako ważny. Inny dokument biegłego sporządzony dla potrzeb RDOŚ w Białymstoku, korzystny dla inwestycji, przepadł w procedurze odwoławczej. Opinie "zielonych organizacji" i wcześniej wymieniony dokument innego biegłego z Gdańska, przeciwne inwestycji, wykorzystane przez GDOŚ, zawierały oczywiste bzdury, które za dobrą monetę i w złej wierze, jak się później okazało, przyjmował Marszałek i Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. W efekcie zmyślono informacje o rzekomym braku oceny na obszary chronione, wymyślono brak oceny Natury 2000, podczas gdy taka analiza istniała – wyjaśniał naszej redakcji ponad 4 lata temu prezes firmy Ekoton Grzegorz Chocian.

Ale raport środowiskowy, a następnie decyzję środowiskową ostatecznie na wniosek eko-aktywistów uchyliła Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. I tu dochodzimy do sedna sprawy związanej z obecnie planowaną wycinką Lasu Solnickiego. Do Samorządowego Kolegium Odwoławczego wpłynęło odwołanie Lasów Państwowych, a dokładniej Nadleśnictwa Dojlidy od wydanej decyzji przez Prezydenta Miasta Białegostoku o wycince części Lasu. Leśnicy, którzy są stroną w tym postępowaniu, połapali się, że nie ma żadnej obowiązującej decyzji środowiskowej, która pozwalałaby na wycięcie tak dużej części Lasu Solnickiego.

- Zdaniem nadleśnictwa decyzja prezydenta Białegostoku została wydana bez zezwolenia właściwego organu związanego z ochroną przyrody, czyli Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, bądź Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska – powiedział w minioną środę Polskiemu Radiu Białystok Jarosław Krawczyk, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.

Na dodatek okazało się, że ta wnikliwa analiza, badanie drzewo po drzewie, jak opowiadał zastępca prezydenta Białegostoku Adam Musiuk, była analizą pobieżną, bez uwzględnienia gatunków chronionych, a drzewa przeznaczone do wycinki nie zostały oznakowane, przez co Lasy Państwowe, które zawiadują Lasem Solnickim, nie mogą prowadzić gospodarki leśnej. Jak przekazał Polskiemu Radiu Białystok rzecznik Lasów Państwowych w Białymstoku, prawdopodobnie też nie dokonano precyzyjnego pomiaru drzew, a ich współrzędne wyznaczono na podstawie ogólnodostępnych danych teledetekcyjnych. Czyli to jednak tak wyglądać by miała ta dogłębna analiza drzewa po drzewie.

Taka opinia jest w zasadzie miażdżąca dla urzędników białostockiego magistratu, ale w tej sprawie wypowiedzieć się będzie musiało Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które rozpatrywać będzie skargę Lasów Państwowych na decyzję prezydenta Białegostoku odnośnie wycinki Lasu Solnickiego. Wszyscy mieszkańcy, którzy zaangażowali się w obronę tego Lasu powinni zrobić teraz tylko jedno – zażądać raportu środowiskowego odnośnie wpływu lotniska na środowisko naturalne już po wycince drzew z tego Lasu oraz decyzji środowiskowej, która uwzględnia wycinkę drzew w Lesie Solnickim na potrzeby lotniska Krywlany. A kiedy zażądają tych dokumentów, to wiele osób może być zdziwionych. Dlaczego? Ponieważ takie dokumenty nie istnieją w obrocie prawnym.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do