Reklama

Lewy pas, gaz i STOP!

 



Różnie mówi się o podlaskich kierowcach. W końcu z powietrza nie wzięła się pogłoska, że najszersze auto w Polsce to Maluch na łomżyńskich blachach. Chociaż wiele opinii jest mocno przejaskrawionych, musimy jednak uderzyć się mocno zaciśniętą pięścią w pierś i powiedzieć jasno – nikt nie jest doskonały. Czas więc popracować nad naszymi wadami.

Każdy z nas się spieszy. Do Biedronki, pracy, lekarza, kochanki, kościoła, na imieniny cioci. Zawsze brakuje nam czasu. Mamy smartfony, buty Nike z systemami, turbodoładowane samochody i latamy w kosmos, a mimo to cenne minuty uciekają nam przez palce niczym Bogus Froguś w białym M3 (pamiętacie go jeszcze?). Szczególnie rano. Po twardych negocjacjach z budzikiem walczymy z elektryczną szczoteczką do zębów i opiekaczem tostów. W końcu wychodzi na to, że z braku czasu kubek niedopitej rozpuszczalnej zostawiamy gdzieś w przedpokoju nakładając buty. Marszobieg na parking, kluczyk w stacyjkę, odpalamy, włączamy radio i... Orientujemy się, że jeśli nie zamienimy się na te kilka minut w Krzysztofa Hołowczyca i nie wyobrazimy sobie, że nasze poczciwe kombi to Nissan Skyline, mamy przerąbane. Wielki boss patrzy i rozlicza nas z każdej minuty straty. To jest jednak moment, w którym wyjeżdżamy na nasze szerokie i równo wyasfaltowane (aby nie powiedzieć „wybetonowane”) ulice i zaczynamy prawdziwy pojedynek z czasem i własnymi nerwami.

Panie policjancie, ja nie wiedziałem...

W Nadwiślańskiej Krainie obowiązuje ruch prawostronny, a jadąc po jezdni o dwóch pasach ruchu należy jechać pasem znajdującym się na jej prawej połowie, możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Niedowiarków odsyłamy do odpowiednich przepisów prawnych. Ich łamanie jest zagrożone mandatem w wysokości od 20 do 500 zł. Oczywiście w pakiecie delikwent otrzymuje punkty karne. Czy jednak ktokolwiek przejmuje się na wpółmartwym przepisem? Przekonał się o tym chyba każdy, kto chociaż raz się spieszył. Niektórzy kierowcy mają definitywny problem ze zrozumieniem roli lewego pasa. Płeć nie ma tutaj znaczenia, tablice może już trochę tak, ale tylko trochę. Ilekroć chciałem przelecieć przez Białystok sprawnie i szybko, zawsze trafiałem na blokującego lewy pas mistrza kierownicy, który najpewniej egzamin na prawo jazdy zdawał w trzecim co do wielkości mieście województwa podlaskiego. I tak oto taka święta krowa z kierownicą pod brodą wlecze się swoim wehikułem obwieszanym tanimi choinkami zapachowymi przez pół miasta. Nie pomyśli przy tym, że wypadałoby zjechać na prawą stronę i ustąpić przestrzeni życiowej tym, którym akurat nieco się spieszy. Zresztą, nie o sam pośpiech chodzi.

Powolna jazda lewą stroną negatywnie wpływa na ogólną płynność ruchu. Całkiem niedawno rozmawiałem z chłopakiem, który przeprowadził się do Warszawy - tam zawalidroga blokująca lewa stronę jezdni zostałaby zatrąbiona już na wstępie. W Białymstoku obowiązują jednak nieco lżejsze zasady i wszyscy fanatycy utrudniania życia innym mają się świetnie. Pół biedy, jeśli możemy nagiąć przepisy i wyprzedzić taki pojazd z prawej strony. Gorzej, gdy obydwa pasy są zajęte przez dwa równolegle poruszające się auta. Chyba nie pozostaje nic innego jak kilka głębokich oddechów i filiżanka melisy w pracy. Nie polecam kawy – ona podnosi ciśnienie.

Edukować, edukować, wysyłać w Polskę!

Wokół podlaskich kierowców urosło wiele stereotypów. Podejrzewam jednak, że nie odbiegamy pod tym względem od kierowców z innych części Polski. Absolutnie nie uważam też, że problem lewego pasa dotyczy tylko nas. On pojawia się wszędzie, trzeba jednak rozpocząć porządki od własnego podwórka. Jedno z najbardziej skutecznych rozwiązań – chociaż mocno drastyczne i chyba niemożliwe w realizacji – opracowali twórcy legendarnej serii gier Grand Theft Auto. Wszak nie ma na drodze argumentu większego i silniejszego niż czołg! Chyba każdy zawalidroga ustąpiłby miejsca widząc we wstecznym lusterku opancerzonego kolosa. Jeśli jednak by nie ustąpił to... Gracze najlepiej wiedzą, co by się wówczas z autem delikwenta stało. Niestety, czołgi to pojazdy mało praktyczne i jeszcze mniej ekonomiczne. Zajmują sporo miejsca, niszczą nawierzchnię, a kartę parkingową wpychać trzeba w lufę. Nie pozostaje nam więc chyba nic innego jak edukować, edukować i jeszcze raz edukować. No, może ewentualnie wysyłać kierowców na kilkumiesięczne szkolenia praktyczne w dużych miastach, gdzie śpieszy się każdy, bo człowiek jest spóźniony już dzień wcześniej. Póki edukacja nie przyniesie efektów, pozostaje nam jedynie odstresowująca godzinka z GTA lub kupno własnego czołgu.

(Karol Rutkowski/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Jurek - niezalogowany 2015-03-28 14:31:33

    jaka informacja jest z tego artykulu na portalu informacyjnym? Żadna.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do