
W województwie podlaskim działają obecnie 22 punkty pobrań wymazów na obecność wirusa SARS-CoV-2, w samym Białymstoku jest ich 6 (stan na 15.10). Liczba ta rośnie, wraz ze zwiększonym zapotrzebowaniem na wykonywanie testów. Podlaski NFZ w najbliższych dniach planuje uruchomienie kolejnych punktów pobrań. Jak twierdzi, na bieżąco reaguje na pojawiające się potrzeby w tym zakresie.
W związku z coraz większym zainteresowaniem wykonywaniem testów, punkty sukcesywnie wydłużają godziny pracy. Od dziś (16.10) podlaski NFZ przejmuje finansowanie mobilnych zespołów wymazowych (łącznie 11 zespołów), przeznaczonych do pobierania wymazów w domu pacjenta, który z uwagi na stan zdrowia nie może dostać się do drive thru.
Wykaz punktów oraz aktualizowana codziennie specjalna mapa, na której zaznaczono lokalizację wszystkich miejsc pobrań, wraz z numerami telefonów oraz godzinami przyjęć, znajduje się na stronie pacjent.gov.pl: https://pacjent.gov.pl/aktualnosc/test-w-mobilnym-punkcie-pobran
Przed udaniem się do punktu pobrań warto sprawdzić, gdzie znajduje się najbliższy punkt, w jakich godzinach jest otwarty, gdyż liczba nowo otwartych punktów niemal codziennie się zwiększa. Dzięki temu możemy uniknąć oczekiwania w kolejce na pobranie wymazu.
Aktualnie sytuacja wygląda niekoniecznie dobrze, przynajmniej w Białymstoku. Pacjenci, którzy zostali skierowani do pobrania wymazu nie są w stanie się dodzwonić do punku, aby umówić się na to pobranie. Ludzie są zdezorientowani, ponieważ lekarze rodzinni, aby podjąć leczenie pacjenta na przeziębienie, zapalenie płuc czy grypę, muszą najpierw wiedzieć, że pacjent nie jest zakażony koronawirusem lub nie jest chory na COVID-19. Przez to powstają dodatkowe trudności, bo zanim nie pojawi się wynik wymazu, nie można wdrożyć właściwego leczenia.
- W przypadku jakichkolwiek zgłaszanych problemów, podlaski NFZ podejmuje natychmiastową reakcję, by w pełni zabezpieczyć dostęp do punktów pobrań, szczególnie w tych miejscach, gdzie występuje wzrost zachorowań – wyjaśnia instytucja.
Ta sytuacja z pewnością wymaga natychmiastowej reakcji, bo spore grono pacjentów wymagających leczenia pozostaje praktycznie bez opieki medycznej. Trudno też winić lekarzy rodzinnych, którzy nie podejmują się leczenia nie wiedząc czy pacjent jest zakażony koronawirusem, czy nie. Inna sprawa, że gdyby okazało się, że do lekarzy rodzinnych będą zgłaszać się pacjenci z koronawirusem, może się okazać, że za chwilę lekarze rodzinni w najlepszym przypadku będą musieli udać się na przymusową kwarantannę, albo – w gorszym przypadku – sami staną się pacjentami.
(Źródło: Podlaski NFZ/ Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie