Reklama

Marsz „Żołnierzy Wyklętych” w Hajnówce znów pod znakiem zapytania

W sobotę, 23 lutego 2019 roku, ulicami Hajnówki miał już po raz czwarty przejść marsz poświęcony upamiętnieniu Żołnierzy Wyklętych. Nie wiadomo czy przejdzie, ponieważ burmistrz Hajnówki wydał decyzję zakazującą tego wydarzenia. Narodowcy z taką decyzją się nie zgadzają, więc sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd.

Taka sytuacja powtarza się niemal co roku. W drugiej połowie lutego środowiska patriotyczne i narodowe organizują w Hajnówce marsz upamiętniający Żołnierzy Wyklętych. Termin nie jest przypadkowy, ponieważ w dniu 1 marca obchodzimy państwowe święto Żołnierzy Wyklętych, które celebrowane jest w całym kraju. Niekiedy odbywają się marsze, odczyty, widowiska czy koncerty przypominające o historii i poświęceniu niezłomnych w walce o wolną Ojczyznę. Niemniej, w województwie podlaskim, to Hajnówka jest najczęściej języczkiem uwagi.

Powodem tego zainteresowania i tak naprawdę różnych opinii odnośnie marszu upamiętniającego polskich bohaterów, jest to, że przywracana jest pamięć między innymi Zygmunta „Łupaszki” czy Romualda Rajsa „Burego”. Obydwaj służyli w Armii Krajowej, choć w różnych brygadach. Źródła historyczne potwierdzają, że ich oddziały mają też ciemne karty zapisane właśnie na Podlasiu, w okolicach Hajnówki oraz Bielska Podlaskiego. To tam z rąk tych oddziałów zginęli cywile, w tym kobiety i dzieci. Obydwaj dowódcy zostali skazani przez komunistyczny sąd PRL na karę śmierci. Mimo, że już nie żyli od wielu lat, wymiar sprawiedliwości już w wolnej Polsce te wyroki śmierci unieważnił.

Narodowcy, którzy organizują marsze w Hajnówce przypominają Żołnierzy Wyklętych, w tym również tych dowódców, którzy w pamięci lokalnej społeczności zapisali się niepochlebnie. Wciąż w Hajnówce, w Bielsku Podlaskim oraz okolicznych wsiach mieszkają potomkowie zamordowanych cywilów. To oni przede wszystkim protestują przeciw tym marszom i dołącza się do nich zamieszkująca tam licznie mniejszość białoruska i prawosławna. To główny powód, dla którego władze w Hajnówce nie chcą u siebie takich marszów, czym dała wyraz już 7 lutego Rada Miasta, a w miniony czwartek, 14 lutego, także burmistrz Jerzy Sirak, wydając decyzję o odmowie udzielenia zgody na Marsz „Żołnierzy Wyklętych” w dniu 23 lutego 2019 roku.

Zgodnie z art. 14 pkt.1 ustawy z dnia 24 lipca 2015 r. – Prawo o zgromadzeniach /Dz.U. z 2018 r. poz. 408 ze zm./ organ gminy wydaje decyzję o zakazie zgromadzenia nie później niż na 96 godzin przed planowaną datą zgromadzenia, jeżeli jego cel narusza wolność pokojowego zgromadzania się, jego odbycie narusza art. 4 lub zasady organizowania zgromadzeń albo cel zgromadzania lub jego odbycie naruszają przepisy karne.

Jak wskazano w uzasadnieniu decyzji, trasa zgromadzenia zgłoszona na dzień 23 lutego 2019 r. po raz kolejny została ustalona z przebiegiem przez miejsce szczególnie newralgiczne z punktu widzenia społeczności prawosławnej przy jednej z największych świątyń prawosławnych tj. Soboru Św. Trójcy Hajnówce. Miasto Hajnówka w przeważającej części zamieszkałe jest przez ludność wyznania prawosławnego (podaje się że około 70%) spośród czego duży odsetek stanowią mieszkańcy etnicznie przynależni do narodowości białoruskiej” – czytamy w decyzji burmistrza Hajnówki opublikowanej w Biuletynie Informacji Publicznej.

Burmistrz wskazał również, że w trakcie ubiegłorocznego marszu wznoszone były okrzyki: „Narodowa Hajnówka”, co jego zdaniem było „wrogim wydźwiękiem wobec przedstawicieli mniejszości narodowych zamieszkujących Hajnówkę i osób o pochodzeniu innym niż polskie”. Nie podobały się także okrzyki „Bury –nasz bohater”, co wręcz wskazał jako nawoływania do nienawiści, bo miało to na celu wzbudzanie „uczucia silnej niechęci, złości, braku akceptacji, wręcz wrogości do poszczególnych osób lub całych grup społecznych, czy wyznaniowych”.

Z taką decyzją nie zgadzają się organizatorzy, którzy zapewniają, że w wydarzeniu weźmie udział około 500 osób. Podkreślają, że zabezpieczą własnymi siłami zgromadzenie publiczne na całej trasie przemarszu. Liczą również, że sąd unieważni decyzję burmistrza, która w ich ocenie nie ma podstaw merytorycznych, a wręcz uważają ją za bezzasadną.

- Zakaz marszu wydany przez burmistrza Jerzego Siraka jest zagrywką polityczną. Jest to coś niedopuszczalnego. Kultywowanie tej pamięci o Żołnierzach Wyklętych w obszarze akurat Hajnówki, gdzie szereg osób nazywa ich mordercami, jest dodatkową walką – walczyli z komunistami, walczyli z kolaborantami, którzy z nimi współpracowali i za to powinniśmy im dziękować i ich upamiętniać. Decyzję o zakazie marszu uważam za bezzasadną. Mam nadzieję, że decyzja o zakazie zostanie w sądzie odwołana – powiedział w wywiadzie dla Polskiego Radia Białystok Marcin Kulesza, prezes koła Młodzieży Wszechpolskiej z Białegostoku.

Dwa lata temu, kiedy burmistrz także odmówił zgody na organizację wydarzenia, sprawa znalazła się w sądzie. Padały niemal takie same argumenty co obecnie, choć ostatnia decyzja burmistrza Siraka jest już wyraźniej rozbudowana w uzasadnieniu, a także wsparta stanowiskiem Rady Miasta w Hajnówce, która jednoznacznie nie pochwala marszu zaplanowanego w dniu 23 lutego. Sąd dwa lata temu nie zgodził się z decyzją burmistrza i uchylił ją, pozwalając tym samym na marsz upamiętniający Żołnierzy Wyklętych.

Środowiska narodowe i patriotyczne nie są zdziwione zachowaniem władz Hajnówki, ale nie zgadzają się z nimi. Zapowiadają, że w tym roku też sąd będzie musiał rozstrzygnąć kwestię pozwolenia na upamiętnienie żołnierzy podziemia niepodległościowego, których w Polsce wyniesiono do rangi bohaterów. W ten zresztą sposób, choć pośmiertnie, to jednak przywrócono im godność oraz należne miejsce w polskiej historii.

Obecnie w zasadzie tylko na Podlasiu Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” oraz Romuald Rajs „Bury” nie są uważani za bohaterów. To z uwagi na pacyfikację kilku wsi oraz śmierć cywilów narodowości przede wszystkim białoruskiej. Jednak historycy czy prokuratorzy IPN widzą te postaci inaczej niż miejscowa społeczność z okolic Hajnówki i Bielska Podlaskiego. Każdy pozostaje przy swoich zdaniach wobec czynów dokonanych przez Wyklętych tuż po II wojnie światowej – i wiele wskazuje na to, że szybko się to nie zmieni.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Iwona - niezalogowany 2019-02-16 11:26:52

    Jeżeli ktoś morduje kobiety lub dzieci to zasługuje na miano bohatera? Po drugie oczywiście że jest to prowokacja, bo inaczej to marsz odbywałby się w Białymstoku albo gdziekolwiek a nie pod oknami ofiar morderców.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Iwona - niezalogowany 2019-02-16 11:27:34

    Jeżeli ktoś morduje kobiety lub dzieci to zasługuje na miano bohatera? Po drugie oczywiście że jest to prowokacja, bo inaczej to marsz odbywałby się w Białymstoku albo gdziekolwiek a nie pod oknami ofiar morderców.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do