
Osiedle Nowe Miasto od strony ulicy Kawaleryjskiej to do tej pory były głównie domki jednorodzinne. Teraz to się zmienia i wygląda na to, że jeszcze wiele się zmieni. Budowa bloku trwa na całego, chociaż okoliczni mieszkańcy prosili i interweniowali w sprawie tej inwestycji.
Mieszkańcy osiedla Nowe Miasto od wielu miesięcy prosili urzędników i radnych o wstrzymanie inwestycji w postaci bloku wielorodzinnego. Najwyraźniej ich prośby były za ciche, lub niewystarczające, ponieważ budowa wre na całego. Dokładnie wczoraj uchwyciliśmy jeden z momentów wjazdu ciężarówki na plac budowy. Można się tylko domyślać jak czują się mieszkańcy sąsiednich domów, bo takich ciężarówek wjeżdża tam dziennie co najmniej kilka.
- Tu z tego domu chyba się wyprowadzili na czas budowy, bo już dłuższy czas nikogo nie widać – mówi nam jeden z mieszkańców ulicy Grażyny.
- Oszaleć można. Hałas jest i wszystko się trzęsie. Tu w ogóle nie powinien stanąć żaden blok. Proszę zobaczyć, jak jest wąsko. Ciekawe, którędy ludzie będą jeździć jak tu się wprowadzą? To, że urzędnicy pozwolili na taką budowę, to skandal – komentuje inny z mieszkańców, który akurat porządkował ogród.
Ludzie przychodzili na posiedzenia Komisji Zagospodarowania Przestrzennego, byli z wizytą w urzędzie, ale nic nie wskórali. Budowa postępuje. Inna sprawa, że blok mieszkaniowy na osiedlu domków jednorodzinnych w ogóle nie powinien się pojawić. I faktycznie, jak mówią mieszkańcy ulicy Grażyny, jest tam bardzo wąsko, że trudno się wyminąć. Rozbudować lub poszerzyć ulicy nie ma gdzie, bo wokół jest zwarta zabudowa z ogrodami lub warsztatami przydomowymi.
Sprawa, sięgając do jej początku, wygląda tak, że przy ulicy Grażyny na Nowym Mieście, jakiś czas temu pojawiło się do kupienia nieco gruntów. Były to miejskie grunty, nie objęte miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Grunty kupił jeden z deweloperów. Urzędnicy, choć wiedzieli o tym, że skoro grunty kupił deweloper, to raczej nie po to, by sadzić na nich kwiatki, nie podjęli żadnych działań celem ustalenia zapisów planistycznych dla tego obszaru.
Zresztą od długiego czasu można zaobserwować, że pod głosowania radnym poddaje się plany już ustalone, ale ze zmianami, najczęściej pod mieszkaniówkę lub budowę nowych dróg. W takich miejscach, jak osiedle domków jednorodzinnych na Nowym Mieście czy w innych dzielnicach, plany urzędnicy tworzą opieszale, albo w ogóle. Co gorsza, w przypadku ulicy Grażyny, urzędnicy nawet nie powiadomili wszystkich sąsiadów o mającej się rozpocząć wkrótce budowie.
- Nie rozumiemy dlaczego powiadomiono, o ile faktycznie powiadomiono tylko dwie osoby, skoro w sąsiedztwie mieszka więcej ludzi. Najgorzej, ze nie możemy mieć wglądu do tych dokumentów, bo nie jesteśmy stroną w sprawie. Nikt z nas nie wiedział wcześniej o wydanych warunkach zabudowy – podkreślał jeszcze we wrześniu ubiegłego roku Sławomir Turczewski, mieszkaniec osiedla Nowe Miasto.
Mieszkańcy prosili, żeby nie dewastować im przestrzeni na osiedlu domków jednorodzonych. A skoro urząd zawsze frontem do klienta, więc tak usłuchali, że właśnie przestrzeń obecnie wygląda tak, jak widać to na załączonych zdjęciach. Za kilka miesięcy ta przestrzeń będzie jeszcze bardziej „spójna”.
- Proponuję ten blok wymalować w żółte konie na różowym tle. Będzie jeszcze ładniej i będzie pasować! – mówi zdenerwowana kobieta, która przyglądała się ze swego ogrodu trwającej budowie.
Wydaje się, że mieszkańcy są na kompletnie straconej pozycji względem prywatnych inwestorów. Najgorzej, że nie mają wsparcia w urzędnikach, którzy powinni zwracać uwagę na wszystkie aspekty zabudowy zanim podejmą jakiekolwiek decyzje. Mimo protestów budowa trwa i jest już nie do zatrzymania. To, że kolejne miejsce w Białymstoku będzie wyglądało tak samo sensownie jak łyżwy na nogach plażowicza, wydaje się nikogo z departamentu urbanistyki nie interesować.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
przydałaby się mapka