Reklama

Mieszkańcy protestowali w Warszawie. Mają dość kłamstw Greenpeace’u

Nie był to duży protest, ale z pewnością bardzo wstydliwy dla jednej z najbardziej rozpoznawalnych organizacji na świecie, z grona tak zwanych ekologicznych, czyli Greenpeace. Mieszkańcy Puszczy Białowieskiej mają dość kłamstw i manipulacji uskutecznianych przez tę organizację od dłuższego czasu.

Przez wiele lat mieszkańcy Puszczy Białowieskiej wiedli spokojnie życie, w zgodzie z Puszczą, z przyrodą, z drzewami i całą naturą, która tam jest. Nie tylko mieszkali, ale i dbali o swoje środowisko. Byli od niego uzależnieni, bo to ono dawało im zatrudnienie, środki do życia, jedzenie, opał czy w końcu turystów, z których od lat w dużej mierze utrzymują się mieszkańcy tamtych terenów. To się jednak zmieniło, odkąd pojawili się aktywiści, tak zwani ekologiczni, którzy wywrócili praktycznie do góry nogami porządek istniejący w Puszczy Białowieskiej od pokoleń.

- Nazwozili do nas tu grom wie kogo, że to niby mieszkańcy i gadali ci ludzie do kamer telewizyjnych, co im tam powiedzieli, że mają gadać. Tu z naszych, nikt nie znał tych ludzi, co się wypowiadali jako mieszkańcy. Ani jednego. Chyba nie muszę mówić, jaka złość w nas była, że tak się ludzi otumania. Mamy kompletnie inne zdanie na temat mieszkania w Puszczy Białowieskiej i tego, co trzeba z nią zrobić. Dziś Puszcza jest zniszczona przez tych pseudoekologów co tu się nazjeżdżali. Zanim myśmy dbali, Puszcza była piękna i nie trzeba było jej bronić, bo myśmy tu wszyscy się nią opiekowali – mówi naszej redakcji jedna z osób mieszkająca w Białowieży, która nie chce ujawniać swoich danych.

Nie chce, bo jak twierdzi, żyje z turystów i nie chce być napiętnowana, żeby omijano jej niewielki biznes z daleka. Ale jest zdeterminowana w swojej ocenie aktywistów, w tym tych z Greenpeace. Uważa, że to kłamcy, manipulatorzy, którzy żerują na naturze, aby zarabiać pieniądze. Ale inni już nie byli tak powściągliwi w swojej ocenie i pojechali przed weekendem do Warszawy, prosto pod siedzibę organizacji tak zwanej ekologicznej. Protestowali pod hasłem „Stop hipokryzji Greenpeace-u".

- Jestem mieszkańcem Puszczy Białowieskiej i po moich doświadczeniach mogę powiedzieć, że to po prostu hipokryci – powiedział Gazecie Polskiej pan Piotr, uczestnik protestu. – To, co robi Greenpeace, jest dla nas nie do zaakceptowania. Według mnie to organizacja, która nie działa na rzecz środowiska, ale faktycznie jego kosztem zarabia pieniądze – dodał.

Od niedawna Greenpeace nie pojawia się już w Puszczy Białowieskiej, bo pojawia się w innych miejscach, skąd głosi swój przekaz o konieczności zatrzymania wycinki starych lasów oraz polityce rabunkowej, którą mają zdaniem aktywistów, prowadzić Lasy Państwowe. Chodzi przede wszystkim o gospodarkę leśną, która polega na – ich zdaniem wycinaniu drzew. Choć w rzeczywistości gospodarka polega przede wszystkim na urządzaniu lasów i nasadzaniu drzew na ogromnych obszarach.

Zresztą dane są tu bardzo korzystne dla Lasów Państwowych. W ciągu ostatnich 10 lat nastąpił znaczący wzrost zalesienia i w ogóle poprawiła się jakość polskich lasów, bo chronione są drzewa stare, skoro nastąpił 25% wzrost obecności drzew ponad stuletnich. Do tego zwiększyły się tereny, na których funkcjonują rezerwaty, gdzie nie wolno prowadzić żadnych wycinek.

- Manipulujecie, wszystkie parametry w polskich lasach rosną, m. in. lesistość, zasobność, wiek. Powinniście puścić drona nad Puszcza Piską, żeby zobaczyć jak to wygląda z góry. Ale nie! Przecież wtedy ludzie by zobaczyli, że las rośnie i ma się dobrze. A to nie o to chodzi – komentowały Lasy Państwowe dementując kłamstwa rozpowszechniane przez Greenpeace na temat zalesienia.

Jest też bardzo ciekawa sprawa odnośnie Puszczy Piskiej. Aktywiści, właśnie z Greenpeace, fotografują się i wrzucają na swoje profile zdjęcia z miejsc, na które patrząc można odnieść wrażenie, że trwa wycinka i ogólnie bałagan. Problem jednak polega na tym, że w Puszczy Piskiej w dalszym ciągu nie jest tak samo, jak było przed nawałnicą, która położyła 45,4 tys. ha lasów w sześciu nadleśnictwach, w 2002 roku. Dopiero od kilku lat można mówić o zakończeniu prac odnowieniowych, których faktyczne efekty zobaczyć będzie można za kilkadziesiąt lat.

Odnowienie tak ogromnych powierzchni stworzyło możliwości do zwiększenia bioróżnorodności lasów Puszczy Piskiej, czyli do zmiany składu gatunkowego drzewostanów. I tak w Nadleśnictwie Pisz udział sosny zmniejszył się blisko o 7,9% na poczet takich gatunków jak świerk, brzoza, dąb czy olsza. Dla przyrody huragan jest zjawiskiem naturalnym, które przyczynia się po okresie zniszczenia do powstania trwalszych i stabilniejszych ekologicznie drzewostanów. Ale takie sprawy nie są oczywiste dla aktywistów Greenpeace, co dogłębnie zdenerwowało wspomnianych mieszkańców Puszczy Białowieskiej. Bo oni również widzą manipulacje i kłamstwa, które przenoszą się do przestrzeni publicznej.

- Kocham Puszczę Białowieską, chodzę po niej od dziecka i jestem w stanie powiedzieć, co widziałem kilkanaście lat temu, a co widzę teraz. To jest tragedia. Przez m.in. ich działania puszcza umiera – mówił pan Piotr Gazecie Polskiej.

I jak dodano, uczestnicy manifestacji pod siedzibą Greenpeace, zastanawiali się dlaczego aktywiści z tej organizacji głośno i intensywnie nie protestowali, gdy w Warszawie zatruwana ściekami była rzeka Wisła, ani nie krytykowali Niemców za cięcia w swoich lasach.

- To organizacja, która działa na szkodę Polski, a zarząd tej fundacji składa się głównie z osób z zagranicy. Chcemy zwrócić uwagę na to, że to działa przeciwko naszemu krajowi – twierdził mieszkaniec Puszczy Białowieskiej.

W pierwszych dniach sierpnia Greenpeace przypomniał sobie nagle, że warto byłoby zrobić rezerwat z całej Puszczy Białowieskiej. Posługują się w tym pomyśle jakimś badaniem przeprowadzonym na zlecenie – a jakże – Greenpeace Polska. Uzasadniając, że tego chcą Polacy, choć prawdopodobnie znakomita większość z nich nie widziała nigdy Puszczy Białowieskiej na oczy. W swoich dążeniach, pomija natomiast całą społeczność lokalną, która od wieków dba o ten teren, żyje z niego i na nim gospodaruje.

Podczas protestu do mieszkańców Puszczy Białowieskiej wyszedł jeden z aktywistów Greenpeace Polska, aby przekonywać ich do swoich racji. Okazało się jednak, że w ogóle nie miał żadnych argumentów, więc i nikogo nie przekonał – jak wskazuje Gazeta Polska, która zajmowała się sprawą na miejscu. I w zasadzie to powinno kończyć temat potrzeby funkcjonowania takiej organizacji, z której coraz więcej osób zwyczajnie ma kupę śmiechu i przestaje traktować poważnie.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Flickr.com/ Greenpeace Polska)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2020-08-12 10:28:31

    Wszystkie te psełdoekologiczne organizacje działają na szkodę samej przyrody i ludzi.Państwo Polskie powinno się bacznie przyjrzeć działalności tych organizacji. Skąd mają finansowanie na swoją działalność , czy wykształcenie członków tych organizacji jest zgodna z ich profilem działalności, itp. rzeczy. Nie może być tak że ludzie - psełdoekolodzy bez odpowiedniego specjalistycznego wykształcenia "uczą" leśników jak dbać o Puszczę Białowieską.Kolejna sprawa to o motywy działalności psełdoekologów. Czy ktoś słyszał ,żeby Ci " ekolodzy" zajmowali się tropieniem i ujawnianiem dzikich wysypisk śmieci, czy ujawnianiem nielegalnych składowisk groźnych dla środowiska i ludzi odpadów śmieci ? ,czy nielegalnymi zrzutami fekaliów do rzeki czy lasów?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do