
Około godziny 6.00 rano w środę, 31 sierpnia, pojawił się ogień w osadzie miejskiej Krasnohwardijskie, na północy Krymu. Strażacy nie mieli łatwego zadania, ponieważ ogień był bardzo duży, a dym unosił się na ogromnym obszarze. Był to już kolejny pożar na Krymie, który wybuchł w ostatnich dniach.
Do pożarów czy też wybuchów, jakie pojawiały się w ostatnich dniach na Krymie, nie przyznaje się strona ukraińska. Przynajmniej oficjalnie. Niemniej, część polityków, w tym także ukraińskich, ale i wywiady wojskowe różnych państw mówią – choć oszczędnie – że te zdarzenia mają jednak podłoże w działaniach sił specjalnych Ukrainy, które na Krymie w ten sposób hamują wojska rosyjskie. Hamują, ponieważ bez paliwa czołgi, ani wozy bojowe nie pojadą na Ukrainę. Tak samo, jak nie poleciały samoloty z bazy wojskowej, która w wyniku wybuchów praktycznie przestała istnieć.
W środę rano, 31 sierpnia, doszło do kolejnego już dużego pożaru na północy Krymu, w osadzie miejskiej Krasnohwardijskie. Internauci w mediach społecznościowych, jeszcze kiedy ogień i dym widać było ze znacznej odległości, pisali o tym, że pali się tam duży sklep. Ale jak zauważył deputowany do parlamentu ukraińskiego Ołeksij Honczarenko, w tych przekazach zabrakło najbardziej istotnej informacji, że przecież nie tylko sklep się palił.
„Okupowany Krym, Krasnogwardijske. Kanały telegramów krymskich piszą, że sklep się pali. Ale z jakiegoś powodu nikt nie wspomina, że jest tam magazyn ropy. Na Krymie znowu nic się nie dzieje!” – skomentował na swoim profilu na platformie Telegram Ołeksij Honczarenko.
Przypominamy, że jeszcze 9 sierpnia doszło do eksplozji na lotnisku wojskowym Saki koło Nowofedoriwki, także na Krymie, w wyniku czego zniszczonych lub uszkodzonych zostało około 20 rosyjskich samolotów. Z kolei już tydzień później, bo 16 sierpnia, wybuchł pożar w podstacji transformatorowej w mieście Dżankoj i doszło do detonacji magazynu amunicji w pobliskiej wsi Majske. Wówczas też się „nic nie działo”. Tylko rosyjscy turyści, którzy przyjechali na wakacje na Krym, musieli niedługo potem, w popłochu uciekać z półwyspu. Internet obiegły zdjęcia, jak na drogach wyjazdowych tworzyły się gigantyczne korki.
Po serii takich zdarzeń Rosjanie zaczęli pospiesznie z Krymu przenosić na terytorium Rosji pozostałe tam myśliwce. Chcieli je chronić przed kolejnymi pożarami czy wybuchami niewiadomego pochodzenia. Z kolei na Krym okupanci zaczęli z Syrii przewozić sprzęt, w tym wyrzutnie rakiet i same rakiety taktyczne ziemia-powietrze, aby bronić się przed przyszłymi ostrzałami. Strona ukraińska ustami prezydenta Zełeńskiego przekazała, że odzyska wszystkie swoje utracone ziemie, włącznie z Krymem anektowanym przez Rosję jeszcze w 2014 roku.
(Cezarion/ Foto: zrzut ekranu z platformy Telegram/ Ołeksij Honczarenko)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie