
Wydaje się, że całą wieczność czekaliśmy aż Rynek Kościuszki znów zacznie tętnić życiem. Ale życie już powoli wraca, a raczej będzie wracać. Zawsze pojawia się ono wraz z ogródkami letnimi, w których można napić się kawy lub czegoś innego. Pierwsze z nich właśnie pojawiły się pod Ratuszem.
Jeszcze wczoraj i w niedzielę, w centrum Białegostoku, rozstawiane były pierwsze ogródki letnie. Niektórzy nazywają je piwnymi. Przed południem nie było co prawda żadnych klientów, ale ogródki też nie były jeszcze w pełni rozstawione. Szybko jednak zaczęło się to zmieniać, ponieważ bardzo ciepła i słoneczna pogoda nie trzymała mieszkańców Białegostoku w murach domów lub mieszkań. Wielu udało się na spacery, także na Rynek Kościuszki, który zaczął w końcu żyć.
Pisaliśmy już wcześniej o tym, że nasze centrum miasta żyje wyłącznie w okresie wiosennym i letnim. Późną jesienią i zimą jest pusto i martwo. Przechadzają się wyłącznie pojedyncze osoby. Za to kiedy robi się cieplej przez Rynek Kościuszki przewijają się tysiące mieszkańców i przyjezdnych. Słychać wówczas różne języki, gwar i śmiech. Wczoraj, ale też i w sobotę, termometry w Białymstoku pokazywały ponad 20 stopni na plusie.
- Kasia, zobacz. Są już ogródki. Przychodzimy wieczorem, co nie? – mówił jeden z przechodniów na Rynku Kościuszki.
- No! W końcu wraca tu życie. Nareszcie. Znów coś się będzie działo – mówiła inna z kobiet przechodząca przez deptak.
Już niebawem ogródków będzie jeszcze więcej. Jednak restauratorzy i właściciele lokali nie wszyscy zdecydowali się rozstawiać parasole. To, że aktualnie jest cieplej i faktycznie pogoda jest taka, że aż się chce wyjść z domu, to wcale nie znaczy, że nie wróci do nas chłodne powietrze i deszcze. Najbliższy tydzień powinien nam upłynąć pod znakiem ciepłej aury, ale już w święta Wielkiej Nocy ma być niewiele, bo zaledwie 5 stopni na plusie. Do tego ma też padać deszcz. I wydaje się, że przezornie niektórzy nie wyciągają jeszcze parasoli przed lokal.
- Poczekamy jeszcze chwilę z tymi parasolami. Postoją teraz dwa trzy dni, może pięć, a później znów przyjdzie ochłodzenie. Tylko, że jak ogródek stanie, to trzeba za niego płacić. W kwietniu, znając życie, to bym słono dołożył do tego interesu – mówi naszej redakcji jeden z restauratorów.
Ale jak widać, są i tacy, którzy nie przejmują się wysokimi opłatami. A te do tanich nie należą. Za mniejszy ogródek przy Rynku Kościuszki trzeba płacić nawet po kilka tysięcy złotych miesięcznie, za większy, ponad 10 tysięcy. W sezonie taki na takie opłaty można zarobić. Niezależnie od wszystkiego, najlepiej by było, gdyby lato trwało jak najdłużej, a pogoda dopisywała każdego dnia. Przynajmniej Rynek Kościuszki byłby pełen ludzi.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie