Rok z okładem minął, odkąd prezydent był łaskaw rozpatrzyć uwagi składane przez mieszkańców do projektu planu zagospodarowania dla Dojlid. W tym czasie wydał pozwolenie na budowę bloków, pardon, willi miejskich, na terenie Sklejek, a na fali sukcesu wyborczego wyznał mieszkańcom, że nie podejmie się – póki co – dźwignięcia ciężaru, jakim jest inwestycja drogowa w Dojlidach, zwana drogą GP 2x2.
Z rozpędu chyba postanowił również nie podjąć się sfinalizowania prac nad planem zagospodarowania przestrzennego, który powinien był już dawno trafić pod obrady nowego składu Rady Miasta. Widocznie ciężar ustalenia, jak wysokie powinny być bloki w Dojlidach, przekracza jego możliwości, stąd plan wciąż spoczywa bezpiecznie w szafach urzędu miejskiego, a wolna amerykanka, będąca na rękę deweloperowi, trwa. Wszak warunki zabudowy nie doznają żadnych ograniczeń, skoro miasto "nie zdążyło" z planem... Bierność prezydenta w sprawie planu głęboko nas rozczarowuje, szczególnie po tym, jak w nagrodę za moją pracę na rzecz Dojlid wręczył mi piękny kwiatek. Nie może więc powiedzieć, że temat przeoczył. Najwyraźniej uznał, że praca mieszkańców doceniona została wystarczająco i z jego strony nic już nie ma do dodania.
Lecz za obecny stan rzeczy, to jest trwającą w Dojlidach budowę oraz kolejne postępowanie o wydanie warunków zabudowy na tym terenie nie należy winić jedynie prezydenta. Już pod koniec ubiegłego roku, podczas nieformalnych spotkań, jak również na posiedzeniu Komisji Zagospodarowania Przestrzennego i Ochrony środowiska w styczniu bieżącego roku oraz przy innych okazjach bardzo szczegółowo informowaliśmy radnych o sytuacji Dojlid i bezpośrednich zagrożeniach, nie tylko o schowaniu do przysłowiowej już prezydenckiej szuflady miejscowego planu i zbliżającym się terminie ustalenia warunków zabudowy na terenie Sklejek, ale również o zapisanej już w licznych dokumentach (Studium, "Program ochrony środowiska przed hałasem" [sic!], kontrakt terytorialny) czteropasmowej jezdni na estakadzie, która ma przeciąć Dojlidy. Bezowocnie.
Wyborczy pył już opadł. Zdążył nawet zostać sprzątnięty, a nowi (i starzy) włodarze miejscy zapomnieli już – a to niespodzianka! – o wcześniejszych zapewnieniach pomocy, wymawiając się oporem partyjnym oraz wszelkiego rodzaju innymi przeszkodami, których istnienia wcześniej nie dostrzegali. Nie wierzymy, że prezydent nie zmierzy się z budową estakady dzielącej Dojlidy, wszak ma teraz kompetentnych zastępców, którzy wesprą go i dodadzą sił do "dźwignięcia" tego ciężaru. W związku z tym wzywamy radnych do zrewidowania wszelkich dokumentów przewidujących tę "przebudowę" ulic Dojlidy Fabryczne i ks. Suchowolca oraz skrzyżowania ulic Ciołkowskiego i Nowowarszawskiej, by przynajmniej tymczasowo zabezpieczyć nas przed tą planistyczną zbrodnią.
W naszej ocenie, trwałe bezpieczeństwo da nam dopiero powołanie parku kulturowego. Do współpracy przy utworzeniu solidnej koncepcji zapraszamy wszystkich historyków, radnych, urbanistów, architektów i ekologów, którzy już rok temu stanęli po stronie Dojlid. Liczymy też na przychylność Miejskiego Konserwatora Zabytków. Zachęcamy wszystkich mieszkańców do dalszej walki. Być może prezydent umiejętnie wykorzystał swą pozycję oraz bierność radnych i przeforsuje to blokowisko. Nie pozwólmy mu jednak na dobicie Dojlid autostradą!
(Barbara Rowińska – Jabłokow/ Ręce precz od Dojlid)
Dojlidy-Krywlany-Las Zwierzyniecki. W kierunku tego kwartału powinny patrzeć oczy Białostoczan i pilnie przyglądać się geszeftom Pana Tadeusza i jego deweloperskiej świty.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dojlidy-Krywlany-Las Zwierzyniecki. W kierunku tego kwartału powinny patrzeć oczy Białostoczan i pilnie przyglądać się geszeftom Pana Tadeusza i jego deweloperskiej świty.