Gospodarze po słabszym starcie w Lidze Konferencji chcieli walczyć o szanse na awans, natomiast Jagiellonia - niepokonana po dwóch kolejkach - przyjechała do Macedonii po 3 punkty i pewny awans oraz... przełamanie się po dwóch ligowych porakach. Miało być to starcie dwóch odmiennych stylów - defensywnej Shkëndiji i ofensywnej Jagiellonii.
W 3 minucie Leon Flach popełnił spory błąd przed polem karnym i gospodarze mieliby doskonałą okazję na uzyskanie prowadzenia, ale na szczęście arbiter odgwizdał spalonego.
W pierwszych 10 minutach tempo tego spotkania nie porywało: gospodarze próbowali nieco dłużej pograć piłką, ale ataki pozycyjne goście powstrzymywali dość spokojnie. W 12 minucie ostrzeżenie dla żółto-czerwonych wysłał Ronaldo Webster, ale na szczęście Miłosz Piekutowski przytomnie złapał piłkę po dośrodkowaniu gracza Shkendiji.
Po kwadransie gry najpierw Afimico Pululu zawalczył w polu karnym o piłkę, a potem Oskar Pietuszewski wyłożył na dziesiąty metr do Louki Pripa. Niestety Duńczyk skiksował mając przed sobą tylko i golkipera gospodarzy. Potem po kolejnej wrzutce - tym razem Pripa - Dawid Drachal głową posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Zaraz potem Flach podał prostopadle do Afimico Pululu, a ten zagrał wzdłuż bramki miejscowych, ale niestety zabrakło w polu karnym graczy Jagi, którzy zdążyliby aby zamknąć to podanie.
W 23 minucie gospodarze powinni prowadzić 1:0: po trójkowym rozegraniu Macedończyków Fabrice Tamba wykorzystał spóźnienie Bartłomieja Wdowika i miał przed sobą tylko Piekutowskiego: na szczęście z ostrego kąta strzelił obok wychodzącego golkipera Jagi i bramki.
W 30 minucie dobrą okazję z rzutu wolnego miał Bartłomiej Wdowik. Z około 25 metrów na wprost bramki mistrza Macedonii strzelił soczyście, ale trafił prosto w bramkarza rywali. W 38 minucie wielkie zamieszanie w polu karnym Skhendiji, ale próby strzału z 5 metrów Pululu i Flacha były blokowane. Jeszcze przed przerwą okazje na strzały z dystansu mieli jeszcze Prip i Drachal, ale pudłowali lub były one blokowani.
Na przerwę Jaga schodziła w lepszym nastroju: żółto-czerwoni mieli przewagę i często gościli pod bramką Baboucarr Gaye'a, ale to mieli konkretniejszą okazję na strzelenia gola.
Drugą połowę z większym animuszem zaczęli Macedończycy. Webster z rzutu rożnego dośrodkował na bliższy słupek z rzutu rożnego, Liridon Latifi trącił piłkę głową pakując ją w długi róg bramki Pietuszewskiego i było 1:0 dla gości. A białostoczanie zaliczyli kolejną wpadkę przy stałym fragmencie gry - tym razem rywala nie upilnował Drachal.
Po godzinie gry trener Adrian Siemieniec zdecydował się na zmiany i przestawił zespół na bardziej ofensywny styl. Na boisku wszedł zaczynający mecz od roli rezerwowego Jesus Imaz i pojawili się też na nim Alex Pozo i Sergio Lozano. Białostoczanie powoli przejmowali inicjatywę, ale miejscowi nadal próbowali iść za ciosem: znowu z wolnego szczęścia próbował Lafiti, ale na szczęście niecelnie.
Jagiellonii nie dało się odmówić ambicji, ale twarda obrona Macedończyków skutecznie powstrzymywała próby ofensywnych ataków żółto-czerwonych. Gra w ataku nie kleiła się, zwłaszcza w środku pomocy, a w zagęszczonej defensywie miejscowych grzęzły wszelkie próby Dumy Podlasia.
W 78 minucie miejscowi mieli świetną okazję: piłka trafiła do Tamby, który na nasze szczęście skiksował. Im bliżej było końca meczu tym niżej bronili się miejscowi, ale nie przekładało się to na konkretne okazje Jagiellonii. Białostoczanie oblegali pole karne rywali, ale brakowało im dokładności i pomysłowości. Podania i strzały Lozano i Pululu były odrobinę niedokładne co wystarczało, aby miejscowi mogli się obronić.
Kiedy arbiter doliczył 7 minut do regulaminowego czasu miejscowi złapali się za głowy. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry dość chimerycznie prowadzący ten mecz węgierski sędzia pospieszył się z napomnieniem. Jesus Imaz przewrócił się w polu karnym w starciu z graczem z Macedonii i sędzia pokazał... żółty kartonik dla Hiszpana. A, że Jesus kilka minut wcześniej dostał już żółtą kartkę to musiał opuścić boisko i Jaga kończyła mecz w dziesiątkę. Na szczęście po zamieszaniu związanym z zejściem Imaza ostatnią szansę w ostatniej akcji meczu mieli białostocanie: Aziel Jackson podbił piłkę w polu karnym. Wystawił ją prosti pod nogi nadbiegającego Lozano, a ten huknął z powietrza pod poprzeczkę i było 1:1.
Białostoczanie w kolejnym meczu pokazała charakter ale jednocześnie udowodniła, że ma kłopoty z formą - zwłaszcza z grą ofensywną. Dodatkowo spadła dyspozycja jej dotychczasowych liderów: Tarasa Romanczuka, Jesusa Imaza i Afimico Pululu. A z kolei młodzież: Oskar Pietuszewskiego i Dawid Drachal nie potrafią ponieść swojej drużyny do lepszej gry. Słabszy mecz w Skopje mieli także i Leon Flach oraz defensorzy
agiellonia do ostatniej akcji meczu przegrywała, na dodatek grała w osłabieniu po czerwonej kartce Imaza. Na szczęście mimo tego, że Jaga nie zagrała w Skopje na poziomie to zespół z Podlasia zdołał uratować chociaż jeden punkt, choć nie grał na swoim poziomie.
FK Skendija 79 Tetovo - Jagiellonia Białystok 1:1 (0:0). Bramki: Liridon Latifi 49 - Sergio Lozano 90+7. Żółte kartki: Adamu Alhassan, Besart Ibraimi, Kamer Qaka (Skendija), Taras Romanczuk, Jesus Imaz (Jagiellonia). Czerwona kartka: Jesús Imaz (90+6, Jagiellonia, za 2. żółtą). Sędziował: Mihály Káprály (Węgry). Widzów: 2411.
Skendija: Baboucarr Gaye - . Aleksandër Trumçi, Imran Fetai, Klisman Cake, Ronaldo Webster - Sebastjan Spahiu (90 Mevlan Murati), Resat Ramadani, Adamu Alhassan (69 Kamer Qaka), Arbin Zejnulai (44 Endrit Krasniqi), Liridon Latifi (69 Besart Ibraimi) - Fabrice Tamba (90 Atdhe Mazari).
Jagiellonia: Miłosz Piekutowski - Norbert Wojtuszek, Bernardo Vital, Dušan Stojinović, Bartłomiej Wdowik - Louka Prip (55 Alejandro Pozo), Taras Romanczuk (76 Bartosz Mazurek), Leon Flach (55 Sergio Lozano), Dawid Drachal (54 Jesús Imaz), Oskar Pietuszewski (76 Aziel Jackson) - Afimico Pululu.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie