Reklama

Obywatel Gie Żet: Autorzy sztucznych inteligencji testują na ile się im pozwoli

„Dzień dobry, z tej strony Izabela Serafin. Dzwonię w związku z ogólnopolską akcją bezpieczne wczasy 2020. [następuje blablanie o jakiejś ofercie „za darmo”] Zanim przejdę do dalszej rozmowy chciałam się upewnić, że dodzwoniłam się do województwa podlaskiego, prawda?” – po pierwszych dwóch słowach nabrałem podejrzeń co do istoty, która wykonała telefon. Po kilku następnych rozpoznałem typowy dla naciągaczy styl.

W cybernetycznym zasobie wiedzy istnieje pojęcie testu Turinga. Ojciec maszyn programowalnych opracował go w celu weryfikacji poziomu sztucznej inteligencji, na ile jest zbliżona do ludzkiej. Test polega na tym, że ludzki sędzia rozmawia z nieznanymi i znajdującymi się poza obszarem widzenia dyskutantami. Następnie stwierdza, czy są oni ludźmi, czy robotami. Maszyna zalicza test Turinga, jeżeli nie zostanie zdemaskowana.

Przypomniał mi się test Turinga zaraz po odebraniu połączenia.

– Owszem – odpowiadam.

– Super. (…) Akcja o której rozmawiamy jest skierowana do osób powyżej 40-tego roku życia, a tutaj nie mam pewności co do wieku, ponieważ słyszę młody głos. Rozumem, że wiek się zgadza, tak?

Hmmmm… Automaty dzwoniące programowane są na rozumienie słów odpowiedzi. Twórcy starają się prowokować krótkie zwroty, które należą do ograniczonej puli, gdyż technika nie jest jeszcze dość rozwinięta, żeby interpretować bardziej złożone. Najprostszy zbiór to „tak” oraz „nie”. Wiem już, że „mój” robot zna słowo „owszem”. Coś trudniejszego?

– Nie myli się pani.

Następuje przydługa chwila ciszy.

– Wiek jest od 40-tego roku życia, zgadza się, prawda?

Test Turinga oblany. Luźna uwaga o wyjątkowej pogodzie nie pomaga algorytmom połapać się, co się dzieje. Automat przestaje kapować i kończy połączenie. Nic nie szkodzi, kosztuje znacznie mniej niż żywy telemarketer, szef biznesu nie będzie płakał.

Wykorzystanie podobnych systemów znajdzie wiele pożytecznych zastosowań, ale przytoczone powyżej jest łajdackie. Łachudry zaczynają od oszustwa „nazywam się Izabela Serafin”, aby zaskarbić zaufanie nie przygotowanych na manipulację ofiar. Nagrane frazy lektora odarte są z grzecznościowych „proszę pana”, „proszę pani”, ponieważ nie dokupiono modułu rozpoznawania płci na podstawie barwy głosu. Dlatego przekaz jest neutralny, pozbawiony pytań kierowanych bezpośrednio, żeby system brzmiał naturalnie, bez względu na jakiego odbiorcę trafi. „Nie mam pewności co do wieku, ponieważ słyszę młody głos” – upokarzające, obrzydliwe kłamstwo i nieetyczne podejście do człowieka, którego szubrawcy nie wahają się traktować jak idioty. Piszę o właścicielach i projektantach szemranego biznesu.

Nie potrafię zrozumieć, dlaczego – czy to w podanym przykładzie, czy w polityce, czy w reklamie, czy innym sposobie wywierania wpływu – dlaczego komuś zależy na udowadnianiu, że ludzie są durni i dadzą się nabierać na prymitywne, kuglarskie sztuczki. Przecież ten ktoś też jest człowiekiem i siłą rzeczy, jak by nie walczył z nieprzyjemną myślą, musi refleksję o niskim poziomie intelektu rodzaju ludzkiego odnosić także do siebie. Osobiście uważam, że może stać się to nawet przyczyną choroby psychicznej lub psychiatrycznej, będącej wynikiem odruchowego tłumienia oczywistej konkluzji.

Sztuczna inteligencja jest pomocna, będzie jeszcze bardziej, ale nowinka domaga się regulacji prawnych, żeby wymusić tworzenie jej godziwie, z poszanowaniem właścicieli rozumu bio.

(Obywatel Gie Żet/ Foto: pixabay.com)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do