Reklama

Obywatel Gie Żet: Bohaterem może być każdy

„Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd!” – wykrzyczeniem takich słów zakończyła się ostatnia część ostatniej sesji Rady Miasta w Białymstoku. Sesja podzielona została spontanicznie na parę odcinków, między innymi z powodu jednego z punktów programu.

Problem zaczął się jeszcze wtedy, gdy PiS, mający podówczas większość w radzie, nadał nie wyróżniającej się niczym ulicy imię majora Zygmunta Szendzielarza, znanego przede wszystkim z walki partyzanckiej przeciw sowieckim uzurpacjom przejęcia władzy w Polsce.

Żyją jednak osoby, których rodziny, znajomi rodzin lub znajomi znajomych zostali przez oddział „Łupaszki” bezpośrednio lub pośrednio zabici. Bezpośrednio, czyli w wyniku egzekucji, tudzież walki; pośrednio – kiedy ktoś na przykład w sekrecie ukrył się w zabudowaniach, a te zostały podpalone, albo od zbłąkanych kul. Całkiem zrozumiałe, że nie da się spokojnie przejść nad faktem, iż ktoś, kto spowodował śmierć kogoś nam znanego honorowany jest własną ulicą. Stąd powstał energiczny sprzeciw.

Ponieważ Major operował w kontrowersyjnym okresie na ziemiach zamieszkanych w znacznej części przez Białorusinów oraz Litwinów, a ludności białoruska i litewska nie były nazbyt gorąco przychylne Polsce, nawet wobec alternatywy w postaci Związku Radzieckiego, więc i trup kolaborantów słał się gęsto. Wykorzystując realia walki, w latach powojennych komuniści na postronku Stalina starali się odmalować obraz „Łupaszki” jako nienawidzącego podlaskich mniejszości oraz prawosławia. Obraz ów był z chęcią przyjmowany przez poszkodowanych, przez tych co słyszeli, w końcu przez Białorusinów i uczęszczających do cerkwi jako element ich wspólnej tożsamości, i wzmocnił podział, dający o sobie znać także dzisiaj.

Po wyborach samorządowych w 2018 większość w radzie zdobyła Koalicja Obywatelska, w tym silna ekipa prawosławna. Z miejsca zabrali się do usunięcia z przestrzeni miasta niewygodnego nazwiska i uchwalili zmianę. Następnie stosowna uchwała trafiła do wojewody, ale że wojewoda chodzi jednak do kościoła, a nie cerkwi, więc znalazł powód, żeby ją zablokować. No i ostatnio znów rada miejska obradowała, czy wojewodzkiej blokady nie zaskarżyć do sądu. W dniu sesji zjawiła się grupa mieszkańców ceniących majora Szendzielarza, widać że dziarskich, więc przewodniczący taktycznie odwołał głosowanie i przeniósł na inny termin, do małej salki.

Niby nie wiadomo jak zakończy się przeciąganie liny, ale zakończy się tak, że wcześniej czy później prawica znów dojdzie do władzy i imię ulicy nada, nawet jeśli sąd postanowi inaczej.

Osobiście też przyjrzałem się spornej postaci i nie widzę przeciwwskazań. Spośród różnych opracowań, przychylnych i wrogich, nie wyłania się żaden pewny zarzut; część obciążeń w świetle materiałów archiwalnych sprawia wrażenie komunistycznej manipulacji, świadkowie wydają się niewiarygodni, a zeznania pod dyktando.

Nie ma to jednak kompletnie żadnego znaczenia, bo bohaterów wybieramy i tak dowolnie. Ustalamy, co chcemy uczcić i szukamy osób, dogloryfikowując w razie potrzeby.

Bijcie mnie, ale w swojej skromnej wiedzy historycznej nie potrafię na ten przykład wykazać, czym Piłsudski nie zgrzeszył, co miałby wśród win Che Guevara. A jednak to ten pierwszy jest na cokołach pomników, drugi przez polską prawicę jest deptany – powodem jest chyba tylko deklaracja bycia komunistą, a nie chrześcijańskim patriotą. Smrody ciągną się za wieloma narodowymi symbolami, cenionymi przez niejednego, niech wymienię jeszcze: Tuwima, Witkacego, Szukalskiego, Wałęsę, Jana Pawła II, Tuska, Adamowicza, Bartoszewskiego. Nie wspominając o bohaterach całkiem zmyślonych, jak major Sucharski, dowódca Westerplatte, który przeżył obronę chory z nerwów w izolatce, co nie przeszkadzało stać się symbolem oporu i niezłomnego ducha.

Wady, słabości i wyroki nie mają w takich przypadkach znaczenia. Jeśli wybieramy postać na piedestał, to potknięcia, wpadki, a nawet gruby kryminał nie są brane pod uwagę. Chodzi o to, czy widzimy (lub władza widzi) w wybrańcu coś, co może nas opisywać, łączyć, z czym będzie nam po drodze się utożsamiać.

Tym bardziej w historii z ulicą „Łupaszki” dyskusja czy był mordercą, czy nie, nie ma i nie będzie miała wpływu na chęć upamiętnienia.

Tym bardziej, że ostatecznie, za 10-20 lat i tak większość nie będzie wiedziała kto to. Ale to już temat na osobną opowieść.

(Obywatel Gie Żet)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2020-01-08 08:02:04

    Skoro to jest tak kontrowersyjna postać to nie należy nadawać nazw ulic jego imieniem. Nazwijcie jakiś skwer, plac czy rondo, ale nie ulicę. Będzie po kłopocie. Tym bardziej, że na osiedlu Skorupy są ulice typu Warmińska, Opolska, Kujawska itp to Łupaszki w żaden sposób tam nie pasuje tym bardziej, że cały czas są napisy typu zbrodniarz ludobójca itp

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2 - niezalogowany 2020-01-09 19:12:23

    Senior Gie Żet proszę doczytać i uzupełnić wiedzę o towarzyszu Che Guevara. Jego niezłomna determinacja do wprowadzania systemu komunistycznego w Ameryce Środkowej pochłonęła kilka tysięcy wymordowanych ludzi, kobiet, mężczyzn i dzieci. Sam wykonywał egzekucje na jeńcach.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do