
Zanim przejdę do meritum, zwrócę uwagę, że w języku używanym w oficjalnych wypowiedziach naszego urzędu miejskiego za nieprzyzwoite uchodzą zwroty „prezydent” albo „prezydent Truskolaski”, albo „Tadeusz Truskolaski”. Jeśli w zdaniu ma być mowa o szefie, przynajmniej raz musi paść pełen tytuł „prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski”. Ludzie tacy są, że naśladują i powtarzają, a urzędnicy nie raz mieli okazję widzieć na plakatach i słuchać w spotach ów imperatorski tytuł i po wielokrotnym powtórzeniu włączyli go przez osłuchanie do języka mówionego. Pozwolę sobie skorzystać z nowinki.
Przynajmniej dwukrotnie na miejskim vlogu prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski oszukał mieszkańców. Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski był przy tym bezczelny, gdyż wypowiadał się nieuczciwie w sprawach finansów miasta, na których powinien się w dwójnasób znać. Raz, że dowodzi miastem, a dwa, że ma tytuł profesora ekonomii i bierze kasę za wykładanie tejże. Nie przeszkodziło mu to opowiadać, że winę za spadek dochodów w kwietniu 2020 ponosi wyłącznie rząd, gdyż wydał prawo zmniejszające podatek PIT i koronawirus nie ma w ogóle wpływu na sytuację. Winni są pisowcy.
Przypomnijmy. Od 1 października 2019 obowiązuje obniżony podatek dochodowy. Wynosił 18% i spadł do 17%. Gdyby inne parametry gospodarki utrzymały się na tym samym poziomie, wpływy zmniejszyłyby się o 5,5%. Ale nie były na tym samym poziomie. W 2019 dochody z PIT były wyższe niż rok wcześniej dzięki dynamicznemu wzrostowi gospodarczemu i uszczelnianiu systemu podatkowego. W styczniu 2020 nastąpiło przesilenie i dochód był nieco mniejszy niż rok wcześniej, za to w lutym znów odnotowano wzrost. W marcu co prawda wpływy do budżetu były znacznie mniejsze (-15,5% r/r), ale dopiero kwiecień dał w kość. W tym miesiącu dochody z PIT zmalały w Białymstoku o 41%. Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski obwieścił, że są to „skutki radosnej twórczości rządu”. Rozumiecie – kwiecień, miesiąc domowego aresztu, zamknięcia usług, po ulicach biegają lisy, a mniej pieniędzy wpływa do fiskusa z winy Morawickiego, bo obniżył podatki pół roku wcześniej. Bo przez kilka miesięcy, zanim się ostatecznie zdecydowały, kwoty wahały się czy być mniejsze, czy nie.
Miał zapewne na myśli także działające od 1 sierpnia 2019 zwolnienie z PIT dla osób do 26 roku życia oraz podwyższenie kosztów uzyskania przychodu od 1 października 2019. Zatem według pana Truskolaskiego październik 2019, następnie listopad, grudzień, styczeń i luty nie spowodowały spadku dochodów samorządów z tytułu PIT, a marzec i kwiecień, zupełnym przypadkiem miesiące epidemiczne, owszem. Pierydkany drań Kaczyński! Niestety matematyczne wyliczenie najgorszego scenariusza, naciągnięcie go do granic absurdu nie da 41% ubytku.
Do podobnego jak ja wniosku doszedł również pan Trzaskowski, który także zanotował w Warszawie deficyt na niemal identycznym procentowo poziomie. Z tym, że dostrzega w nim głównie wpływ koronawirusa. Nie wspomina w ogóle o obniżeniu podatków. Ale my z Trzaskowskim się nie znamy, nie to co miejski ekonomista.
Żeby nie było, że kantuję, zamieszczam filmowy cytat. Zmontowałem filmik, zostawiając w wypowiedzi prezydenta dramatyczny fragment o walce o przeżycie finansowe samorządu. Nie ma wiele wspólnego z aktualnie poruszanym tematem, ale poprzednio pisałem o udanym zarezerwowaniu pieniędzy na budowę pomnika Bartoszewskiego i z planowaną inwestycją można te słowa zabawnie połączyć.
(Obywatel Gie Żet)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ale odważny autor "Obywatel Gie Żet", że wstydzi czy boi się własnym nazwiskiem podpisać? A może to pospolity troll komucho-prawocowo-katolicki?
Faktem oczywistym jest, że reżim (rząd) okrada samorządy z ich kiedy finansując swoje niebolszewickie rozdawnictwo.