Reklama

Obywatel Gie Żet: Frasunek

Niby to sklep z zabawkami. Niby pełen rozmaitych dzwoneczków, kolorów, grzechotek, instrumentów, pajaców. A jak się niby mają kojarzyć zabawki, jeśli nie z czymś wesołym? Czym będą drobiazgi jeżeli nie wzbudzają czyjegoś uśmiechu? A jednak troska jest najczęściej wyryta na mijanych między półkami twarzach. Przeraźliwie głęboki smutek udziela się nawet najbardziej beztroskiemu literatowi.

Co chwilę smętne włóczęgi pośród regałów przerywane zostają czyimiś nagłymi zmianami kierunku, gdy wysłani na przedświąteczne zakupy nieszczęśnicy, z przyklejonymi do twarzy smartfonami, usłyszą od rozmówcy jakąkolwiek sugestię. „Łóżeczko dla lalki?!” – po okrzyku wiemy już, w której części pomieszczenia zakończy się galop. Niestety. Zwykle trop jest fałszywy. Stojąc między kilkoma łóżeczkami okazuje się, że nie ma z czego wybrać. Pustynia, przestrzeń próżna, tak bezlalkołóżeczkowa jak pękate damskie szafy zwykle kompletnie pozbawione są zdatnych do nałożenia ubrań. Nie ma.

A nawet gdyby coś tam było, potok natrętnych myśli – że prezent nie przypadnie do gustu, że zaraz się popsuje, a czy Zosia nie za mała na łóżeczko, a czy nie za dorosła, ile w ogóle liczy sobie Zosia wiosen, czy nie ma podobnego, czy ma u licha jakąś lalkę, a może dokupić z lalką... a jak ma i nie będzie pasowała i nogi się nie zmieszczą, poza tym pewnie szwagierka da to samo – skutecznie pogłębia zmarszczki i beznamiętnie, za to skutecznie gasi kruchy, krótkotrwały, słomiany entuzjazm. Wraca apatia.

I tylko czasem, kiedy kącikiem oka wychyniemy między pudełkami i bacznie przyjrzymy się zatroskanym twarzom, czasami pojawiają się na nich jakby iskry poruszenia, tak ostre i gwałtowne jak trzaśnięcia biczem. Dorosły łapie w ręce jakieś opakowanie, obraca nim energicznie w dłoniach, oglądając z każdej strony naraz, oczy otwierają się jak pięciozłotówki, źrenice dorastają do rozmiarów tego mosiężnego wkładu z orzełkiem, na ustach pojawia nieoczekiwana w sklepie z zabawkami przed Bożym Narodzeniem wesołość, mroczne rysy niemal znikają zastąpione kurzymi łapkami szczęścia. I jak między pudełkami koło oka wystawimy też ucho, usłyszymy wyszeptane po cichu, ale z przejęciem „może ja sobie to wezmę?”

Złą robotę zrobili rodzice, wbijając sobie i pociechom przekonanie, że mikołaj bachorom przynosi rózgę. No i teraz nie wypada dać dziecku kijka. Niech was szlag nieroztropni! Przecież ociosana gałązka jest zabawką perfekcyjną, która ulżyłaby teraz niejednemu dylematowi!

Myślę, że zabobon trzeba zmienić i maleństwa uszczęśliwiać uniwersalnym badylem. Mam w rodzinie młodzieniaszka, który z łatwością znajdzie dla oryginalnego gadżetu setki zastosowań. Kto wie, czy plastikowe badziewia nie rozpadną się w pył, a patyk będzie mu towarzyszył jako ulubiona pamiątka z dzieciństwa i pójdzie nim na studia. Dobry ruch! Zastanawiam się już wyłącznie, czy dać prosty, czy pokazać wujowski gest i wyszukać z mocnym sękiem.

(Obywatel Gie Żet)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-12-25 23:02:26

    Literat! Wesołych świat!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do