Reklama

Obywatel Gie Żet: Jak działają naciągacze – badania „medyczne”

Telemarketerzy dzwonią w różnych sprawach. Część z nich zaprasza na spotkania, na które zachęcani jesteśmy otrzymaniem różnych gadżetów, ale bywają też takie, z których wynieść mamy wiedzę o stanie swojego zdrowia. Wziąłem udział w takim jednym szalbierstwie, w ramach którego wszyscy uczestnicy zostali zbadani na niemal wszystko.

Co ciekawe – w „klasycznej” placówce zdrowia trzeba by było zrobić mnóstwo analiz, wymazów, EKG, USG, dokładne badanie krwi, stolca, próby wysiłkowe, miografię, prześwietlenie oraz rezonans, zaś firma-organizator prezentacji robiła to w hotelowej salce konferencyjnej, w ciągu 2 minut, w obecności kilkudziesięciu osób.

Narzędziem badawczym było urządzenie wyposażone w 5 kabelków, na końcach których były: 2 płytki mosiężne, 2 miedziane rurki oraz przewodząca być może opaska. Znaczy: na pewno opaska, a być może przewodząca. Nie wydaje mi się jednak, żeby miało to dla wyniku jakiekolwiek znaczenie. Metalowe części dotykały do kończyn oraz głowy. Aparatura miała wygląd nie budzący respektu (wielkość i forma wagi sklepowej). Zatem prowadzący dla podniesienia powagi poprosił o wyłączenie telefonów komórkowych, żeby nie wpływać na wyniki, bo taki sprzęt jest co prawda inteligentny, ale i czuły, więc na wszelki wypadek, wiadomo...

Oczywiście nikt się tym nie przejął. Moja osobista wiedza jest taka, że użycie sprzętu w pobliżu stacji transformatorowej w Turośni Kościelnej nie wpłynęłoby w żaden sposób na poprawność badania. Trudno o wpływ, kiedy choroby są prawdopodobnie losowane.

Pudełko podłączone było do portu USB w stojącym obok laptopie, zaś z laptopa ciągnął się kabel do drukarki. Jestem elektronikiem. Z ciekawością i jako tako fachowym okiem obserwowałem wbudowany w aparaturę wyświetlacz, którego blask kilkukrotnie gwałtownie przygasał, co jest niepodważalnym symptomem poważnych problemów ze stabilnością zasilania oraz kiepskiego projektu. Żałosny obraz wyposażenia wzbudzał śmiech, który gasł, gdy popatrzyło się na starszych, łatwowiernych ludzi, podatnych na manipulacje i pogmatwaną nowomowę. Mimo to wszystkie mięśnie miałem wewnętrznie naszykowane do parsknięcia śmiechem, kiedy osobisty doradca, patrząc na wydruk powiedział: „zerknijmy jeszcze jakie ma pan bakterie”.

Zapomnijmy o wątku humorystycznym. Przede wszystkim uderzyć należy w alarm. Niech Bóg Najwyższy w Niebiesiech strzeże tych naiwnych, którzy poddadzą się leczeniu na schorzenia, które z tego badania wyjdą, a pominą te, które nie zostaną wykazane. Stratą tylko dla kieszeni będzie, jeżeli skorzystają z oferowanych usług medycznych, które nie pomogą, ale i nie zaszkodzą (parę tysiaków za leżenie w pobliżu cewki elektromagnetycznej). Gorzej, jeżeli źle zinterpretują występujące niepokojące objawy i nie przekonają się do profesjonalnej diagnostyki i leczenia. Może to zakończyć się nawet przedwczesną śmiercią.

(Obywatel Gie Żet)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do