
Kto posłucha kazań ks. Jerzego Popiełuszki ten zauważy, że kapelan Solidarności nie nauczał o wartości lub braku wartości jakiegokolwiek systemu politycznego, nie potępiał ówczesnych polityków z imienia i nazwiska, nie wzywał do rewolucji przeciwko socjalizmowi. Nie atakował ustroju komunistycznego jako takiego! A mimo to komuniści go zabili.
Ks Popiełuszko mówił o godności człowieka. Okazało się, że przekonywanie ludzi, że są podmiotowi, że mają znaczenie, że nie powinni chodzić z pochylonym karkiem było tak nieznośne dla ludzi broniących bezdusznego systemu, że nie zawahano się sięgnąć po najpodlejszy terror. Duchownego skatowano, spętano i wrzucono do Wisły, ponieważ dumne, świadome, mające tożsamość społeczeństwo było śmiertelnym zagrożeniem dla totalitaryzmu i idących za nim: wyższości oraz przywilejów członków Partii.
Chcielibyśmy wierzyć, że przewrót 1989 roku wynikał z podniesienia się z kolan i domagania prawdy i godności. Ale chyba nie tak było. W tamtym czasie dążenia wolnościowe miały siłę przede wszystkim dlatego, że wiązały się z żądaniami socjalnymi. Energia niepodległościowa rosła wraz z inflacją, gwałtownie wybuchała po podwyżkach cen. Twierdzę, że ewolucja w stronę wyrwania się z potopu komunistycznych kłamstw, manipulacji, fałszerstw i propagandy, do bycia traktowanym poważnie, nie napędziłaby przemian, gdyby w kieszeniach wyczuwano pieniądze. Tym bardziej podtrzymuję zdanie, że w XXI wieku godność Polaków deptana jest wcale nie mniej niż pod koniec XX w. Z tym, że teraz mamy samochody, telewizory, smartfony i nie w głowie nam przewroty i stawianie wymagań. Dobrze jest.
Po „czarnym piątku” w 2018 (wracam do nomenklatury współczesnej, „czarny piątek” to akcja prowokująca do większych zakupów, a nie zbrojna pacyfikacja strajków) wyliczono, że średnia obniżka cen sklepów biorących w nim udział wyniosła ok 3,5%. Realna obniżka, nie ta z plakatów. Był to postęp względem roku poprzedniego, w którym obniżki wyniosły 1,3% (2017), i jeszcze wcześniejszego z wynikiem 0% (2016). Opowiada się o okazjach, ale jest to często oszustwo. Nie znaczy, że wszystkie sklepy wykorzystują histerię i zajmują głównie tworzeniem reklam z wielkimi liczbami pogrubioną czcionką zamiast redakcją cennika. Nie, są i sklepy uczciwe. Co oznacza, że żeby wypracować niską średnią, w kilkudziesięciu procentach przypadków ceny w tym dniu rosną. To również zbadano i wykazano. Bywa, że ceny rosną, wbrew ogłoszeniom o zmniejszeniu. Dla mnie oznacza to kompletny brak poważania wobec odbiorców przekazu.
Prywatnie zarządzam sklepem internetowym i na „czarny piątek” reaguję z niesmakiem. Gdybym płynął z nurtem, musiałbym ludzi oszukiwać. Podnieść więcej, opuścić miej i poczarować hasłami. Z humanitarnymi marżami nie da się ustalać ogromnych bonifikat. Dlatego nie biorę udziału w „imprezie”, nawet jeżeli konkurencja wabi okazjami. Nie dam rady i nie chcę, z powodu traktowania klientów jak ludzi i przyjaciół. Badania pokazują, że znaczna część sprzedawców czarnopiątkowych nie ma podobnych oporów i decyduje się na kantowanie. Tłumacząc na język zrozumiały: handlowcy czynnie pokazują brak szacunku wobec konsumentów, postępują tak, jak postępuje się z debilami, których chce się oskubać. Myślą, że mogą wykorzystać niewiedzę oraz głupotę i że jest to akceptowalne. Obserwuję otoczenie i wydaje mi się, że nikt z tego powodu nie jest nawet lekko urażony.
Telewizja publiczna na głównych kanałach oraz kilka wielkich stacji, rozgłośni i czasopism reprezentują poziom propagandy przewyższający ten z czasów końca komunizmu. Być może dorównuje osiągnięciom okresowi stalinowskiemu i przekonywaniu, że Amerykanie zrzucają z samolotów stonkę na polskie kartofle, a w każdym zakładzie szewskim i spółdzielni inwalidów może być imperialistyczny szpieg. Nie inaczej jest dzisiaj (mam na myśli lekceważenie faktów i tworzenie iluzorycznej rzeczywistości). Proszę, napiszcie w komentarzu sprzeciw, jeżeli uważacie, że propaganda A.D. 2020 nie jest ordynarna. Ja jestem przekonany, że „dziennikarze” nie mają skrupułów, a masa siedząca przed odbiornikiem jest dla nich nic nie wartą modeliną, a nie grupą złożoną z podmiotowych jednostek. Czuję obrzydzenie jeśli chociaż słyszę telewizyjne Wiadomości lub zerknę w przelocie na okładkę Gazety Wyborczej. Rodacy w większości zdaje się mają taki sam odruch, ale wyłącznie względem wybranych mediów, tych, które prezentują deformację rzeczywistości, łajającą (na szczuciu polegają teraz programy „informacyjne”), ale nie tych, których uważają za wrogów.
Ubiegający się o rządzenie w czasie wyborów wygadują niestworzone bajki, obiecują nierealne, nie mówią o konsekwencjach, nie ujawniają niepopularnych zamierzeń. Innymi słowy, informują wybiórczo i roztaczają przewymiarowane wizje, byle osiągnąć korzyść. Nieco inaczej jest, jak już wygrają i zasiądą w fotelach. Wówczas kłamią nie tylko dla korzyści, ale i dla zrobienia tego, co zaplanowali, ale bez silnych strat na wizerunku. Wykorzystują nieprzesadną dociekliwość ludzi oraz dziennikarzy i od fałszu do fałszu zgrabnie przeskakują do następnych wyborów. Zgodzę się, że patologia nie występuje wszędzie, ale akurat w Białymstoku nagminnie.
Dlaczego politycy-degeneraci mają się dobrze? Dlaczego Kościół nie ostrzega, że jesteśmy obsikiwani z każdej strony i nie organizuje krucjaty ratowania w nas poczucia godności? Dziennikarstwo w Polsce jest na bardzo niskim poziomie, pława się w oszustwie, manipuluje społeczeństwem, ale mało kto obrusza się na patologiczne zjawiska. Pytam – dlaczego nie słychać rozpaczliwego wołania: chcemy znać prawdę?! Mówcie nam jak jest! Dlaczego pobłażamy handlowcom, ceniącym bardziej nasze pieniądze niż nas?
Tezę mam taką, że dlatego, że mamy w portfelu pieniądze. Powszechne, bezczelne lekceważenie jednostki zacznie być zauważane chyba dopiero wtedy, kiedy po chleb pojawią się kolejki, bezrobocie skoczy do 30%, tak samo przestępczość.
Wtedy nagle odzyskamy honor i zaczniemy protestować.
(Obywatel Gie Żet/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie