Reklama

Obywatel Gie Żet: Maseczki są złe

Żeby równo rozdzielać baty (oczywiście tylko tym, którzy zasłużyli), tym razem zapraszam pod pręgierz rząd. Niech się gabinet Rady Ministrów ustawi w szereg, przystroi w te swoje maseczki przywiezione ciężkim sprzętem za ciężkie pieniądze z Chin i ściągnie gacie do solidnego lania.

Obowiązek noszenia maseczek nie wynika ze zmiany sytuacji, nie wziął się z czegoś, co się wydarzyło. Nie miało miejsce zdarzenie graniczne, które wystąpiło ze środy na czwartek. Postanowiono, że od takiej to a takiej daty ogłasza się wymóg. Czy zagrożenie przez te kilka dni na przygotowanie było mniejsze? Nie, niemal idealnie takie samo jak i po dacie 16 kwietnia. Rząd wymyślił mianowicie, że trwałe, mechaniczne zasłanianie ust i nosa zatrzyma kichnięcia po stronie kichacza, a tym samym zmniejszy ryzyko zarażeń. Podkreślam – celem jest zmniejszenie ryzyka, a nie wyeliminowanie go. Infekcje mają być rzadsze. Jakkolwiek założenia i wniosek są słuszne, to długoterminowo spowoduje to spore nieszczęście.

Pisałem już kilka razy i nie wiem, czy nie będę musiał nadal, dopóki głos nie przedrze się do istoty szarej rządzących. Materiałowa zasłonka twarzy nie filtruje bardziej niż rękaw, w który osoba kulturalna i dobrze wychowana zwykła parskać, kiedy nie może się powstrzymać podczas drapania wirusa w nos lub gardło. Skuteczność jest porównywalna.

Co zatem spowoduje przepis? Po pierwsze osoby kulturalne i dobrze wychowane zaczną wątpić, czy ich obyczaj podczas choroby był właściwy. Bo jeżeli ze strony rządu i mediów nie ma usilnego nalegania na ZACHOWANIA antyepidemiczne podczas kasłania, tylko na WYPOSAŻENIE, to może zachowania nie są potrzebne? Erozja do szpiku kości słusznych postaw wkradnie się więc w tę część społeczeństwa, która była najmniej groźna.

Ci zaś, którzy nie mieli zwyczaju zasłaniać twarzy, tylko opluwali wszystkich naokoło (przerażające jak wielu jest takich ludzi), mają sygnał, że na wirusa SARS-CoV-2 pomaga maseczka. Faktycznie tak się stanie. Tępaki mimowolnie prychną w tkaninę pod nosem i zarażą zamiast dziesięciu osób jedną. Ale, u licha ciężkiego, na świecie jest więcej chorób! Czy jak to się już skończy, to za każdą grypą rząd będzie wprowadzał obostrzenia po 4 razy do roku, bo wirus taki albo śmaki, bo się nie chciało raz a dobrze nauczyć, jak się kicha?!

Tępe pały wolą wydawać krocie na maseczki. Powiem Wam coś o tym. A raczej powtórzę: jak działają przepisy, kiedy nie ma edukacji. Widziałem w ostatnich dniach ludzi w maseczkach. A to nad maseczką wystawał nos, a to nawet wargę było widać. Trzeba też wspomnieć, że są maseczki robione z głową, a są (obecnie chyba większość) na tempo i z ograniczonych zasobów materiałowych. Jako ciekawostkę wyjawię, że w ciągu ostatniego miesiąca ma miejsce bańka spekulacyjna na gumkach do majtek. Naprawdę. W kraju zabrakło w pewnym momencie prawdziwej, kauczukowej gumy i cena poszła w górę kilkukrotnie. Zaczęły więc powstawać zastępniki, żeby było czym maseczki zaczepiać za uszy. Spora część z udawanych gum ma to do siebie, że rozciąga się w miarę dobrze tylko jeden raz w życiu. Później maseczka wisi luźno przy twarzy, ześlizguje na brodę, a aerozol od prychnięcia rozlatuje się szczelinami na boki.

Tyle zdziała przepis. Nie mówię, że jest on ekstremalnie głupi. Nie, jest niepełny, słaby, bo ma otoczkę, a nie ma sedna. Podstawowym środkiem zabezpieczenia powinna być nachalna, nieustanna, do porzygu tołkowana edukacja i wynikająca z niej świadomość, jak się zachowywać! Oj, żeby choć tyle razy telewizja publiczna puściła spot o zasadach kichania, ile mówi o wpadkach Kidawy-Błońskiej!

Edukację dało się wprowadzać od pierwszych dni epidemii, nie trzeba na nią było łożyć strasznych pieniędzy, nie trzeba było czekać na wyprodukowanie dziesiątek milionów maseczek. I działałaby! Przy starannym zasłonięciu ust i nosa w łokieć (najskuteczniejsze kiedy ma się długi rękaw, inny sposób to w dekolt, ostatecznie w ramię lub kułak), filtracja jest lepsza niż przez luźną warstwę tkaniny. Maseczki – jako środek POMOCNICZY – wzmocniłyby jedynie skuteczność dobrych obyczajów i rozbroiłyby tych, których nie da się nauczyć.

Poprawne zachowania… ludzie! mówimy przecież o zwykłym, codziennym savoir-vivre’rze… Poprawne zachowania przydadzą się w każdym czasie, każdej okoliczności, a nie tylko na podwórku! Właściwego wygaszania skutków chorobowych odruchów należy jeszcze usilniej wymagać, żeby przyzwyczajenie nie zanikło!

Dlatego czy maseczka, czy nie maseczka, nie zapominajmy przy kaszlaniu i kichaniu o zasłonięciu twarzy.

(Obywatel Gie Żet: Foto: pixabay.com/ mask)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do