Reklama

Obywatel Gie Żet: Miejskie aromatyzery

Uspokoję wrażliwych, że nie poruszam wcale tematu koszy na śmieci. Wręcz odwrotnie.

W okolicy, gdzie jest jeszcze w Białymstoku przyroda, i to nie taka w doniczkach, mijam zielne miejsce, które skrywa jakąś zagadkę. Ilekroć przechodzę obok, trafiam na chmurę kuchennego zapachu, od razu kojarzącego się z duszoną wołowiną. Nie mam pojęcia co go wydziela, choć obwąchałem co większe kwiatki i liście. Co tam! Niech se natura ma sekrety, fajnie, że się nimi kokieteryjnie popisuje.

Oprócz roślin osobiście, pochwalić należy też białostocki magistrat za przyjęcie zasady, żeby nie kosić intensywnie większej części trawników, a jedynie metr od krawężnika. Bardzo dobry kierunek mentalnej zmiany. Szkoda, że nie zakwalifikowano do pro-ekologicznej pielęgnacji więcej hektarów. Nie chciałbym narzucać, bo zapewne część z mieszkańców będzie przeciwna, ale nie miałbym żalu, gdyby środka łąk nigdy nie przycinać i niech rośnie co tam chce, choćby dęby. Grunt, że jak się nie rżnie co miesiąc centymetr od ziemi, szansę dostają rośliny kwitnące i pachnące.

Również dofinansowanie półdzikich kwietnych areałów jest przyjemną odmianą. Co prawda nie wyczułem słoneczników na skrzyżowaniach, ale może jak się bliżej do łąki nosa przyłoży, to coś z niej uda się wyniuchać. Liczę w przyszłych latach na macierzankę, która nie pozostawiłaby złudzeń, kto wygrywa bój o zapach dominujący.

Zostawię Wam jeszcze w pamięci inny sposób na poprawianie zapachu miasta. Gdybym przypadkiem miał władzę, w centrach osiedli postarałbym się o dogodne miejsce i obniżył w nim podatki od nieruchomości. Ale nie dla wszystkich, o nie! Tylko dla piekarni. Szczęście mają mieszkańcy okolic krzyżówki ulic Pogodnej i Wiejskiej. Zależy jak wiatr wieje oraz o której godzinie, dość, że wychodząc na balkon jest spora szansa, żeby pławić się w zapachach drożdżowych wypieków, pączków i innych delicyj. Zamykasz oczy i całe Bema zmienia się w wielki, przekrojony bochen świeżego chleba. Oczekiwanie na przystankach koło Politechniki bywa niekiedy niezwykle przyjemne. W każdym razie mój nos wyraża się o Społem ze sporym szacunkiem.

Czy jest jakiś powód, żeby nie podnieść walorów wielkiej płyty zapachem spieczonej, razowej skórki? Niestety jest. Jest nim na samym początku brak fantazji i trzymanie się skostniałych reguł. Do rozważania problemów technicznych nikt już nie dociera.

(Obywatel Gie Żet)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do