Reklama

Obywatel Gie Żet: Na którym miejscu rankingu zachorowań będzie Białystok?

Jednym z sukcesów prezydenta Białegostoku, Tadeusza Truskolaskiego – mówił o tym często z dostrzegalną dumą – jest umocnienie naszego sioła na drugiej pozycji wśród miast o największym zagęszczeniu mieszkańców ma kilometr kwadratowy. Każdy wie o wciskanych gdzie się da szeregówkach, blokach, kolosach mieszkalnych o przedziwnych kształtach.

Taaak, taaaaaak… najwięcej mieszkańców na kilometr kwadratowy… zaraz za Warszawą. Chciałbym tylko powiedzieć, że jeśli u nas pojawi się powiedzmy 10 tubylczych zachorowań koronawirusowych, to miesiąc-trzy później możemy mieć katastrofę, bardziej niż w innych polskich miastach.

Wiemy, że tylko co czwarta osoba ciężko przechoruje, że może brakować jej tchu, ale szpitale przecież mają sprzęt i podtrzymają przy życiu parę dni. Racja, ale ile osób podtrzymają? Na razie jeszcze nie było powodu, ale po pierwszych 10 zachorowaniach w mieście nad Białką, należy zacząć się bać. Wykresy liczby chorych o kształcie skoczni narciarskiej z innych regionów nie napawają optymizmem. Osobiście dręczy mnie też wiedza, że w stolicy Podlasia mieszka sporo prostaków, którym nie da się wytłumaczyć na czym polega higiena antyepidemiczna. Czyżbyśmy byli skazani na drugie miejsce pod względem zarażonych na kilometr kwadratowy? Ani buractwo, ani urbanistyka nam nie sprzyjają. Wygląda na to, że do pożaru brakuje tylko zarzewia.

O bezczelnym kichaniu i kasłaniu, bez zadbania, żeby nikogo nie obryzgać flegmą w kropelkach – już pisałem. Prostaków, nie zasłaniających ust jest mnóstwo. Nie rozumieją, a może i nie są w stanie zrozumieć, jakie szkody mogą wyrządzić i ilu ludzi zarazić (zabić). Do głupców nie umiem dotrzeć. Mądrzejszej części społeczeństwa napomknę za to o pewnej pożytecznej sztuczce, ponieważ widuję liczne przejawy mechanicznej, ale nieskutecznej dbałości o czystość dłoni.

Przez dotyk też można się zarazić. Kiedy pogłaszczemy wirusa i podrapiemy się zabrudzonym palcem w usta albo podłubiemy relaksująco w nosie, mamy szansę zostawić mikrusa w jego ulubionym środowisku, czyli zachorować. Dlatego słyszymy zewsząd mantrę o błogosławionym myciu rąk. Łatwiej jednak będzie nabrać zdrowych odruchów i nauczyć się samodzielnie radzić, kiedy wyobrazimy sobie, że zakaźna nie jest wykichana przez buraków wydzielina, tylko… wykichana farba. Pomysł dziwaczny w pierwszej chwili, ale zaraz wszystko się wyjaśni. Dla jednych farba będzie czerwona jak komunizm, dla drugich brunatna jak faszyzm, dla innych tęczowa. Proszę indywidualnie wybrać kolor, ja ją sobie wyobrażam na żółto.

Zatem białostocki burak kicha zakaźną, żółtą farbą, która, jeśli mamy szczęście nie ląduje nam od razu na twarzy, eliminując z dalszej gry, tylko gdzieś na półce, poręczy, szybie, na ziemi. Obracamy się na co dzień wokół pomazanych na kolorowo miejsc, w pewnym momencie możemy mieć je w domach. Gra polega na nie dotknięciu farbą ust, nosa i oczu. Załóżmy, że będąc w sklepie popchnęliśmy żółte, zaraźliwe drzwi, bo burak kaszlnął w ich pobliżu. Od tej chwili mamy żółtą dłoń. Drapiemy się w czoło – żółte czoło. Niesiemy siatkę – żółte ucho w siatce. Wchodząc do domu bierzemy za klamkę – żółta klamka. Zdejmujemy kurtkę – wiadomo co się dzieje z kurtką – i idziemy w te pędy do łazienki umyć ręce. Odkręcamy kurki, barwiąc je na żółto, myjemy się z pietyzmem i zmywamy w ten sposób kolor ze skóry. Potem zakręcamy wodę. Ponieważ kurki uczyniliśmy żółte, a dotknęliśmy ich drugi raz, ręce znów mamy żółte, czyli zakaźne. Jeśli umyjemy ręce a zapomnimy o czole i podrapiemy się w głowę, to ręce na powrót nasiąkają jadowitym pigmentem. Chcesz się podrapać? Zrób to tak, jakby chwytna część dłoni była umazana prawdziwą farbą. Nie normalnie, paznokciem, bo się uświnisz na twarzy. Zapewne użyjesz zewnętrznej części dłoni albo rękawa. Chcesz uratować się od żółtych kurków? odkręć je w sprytniejszy sposób albo umyj baterię.

Wyobrażajcie sobie, że wszystko czego dotykaliście w potencjalnie niepewnych miejscach jest kolorowe i ta część Was, którą dotykaliście innych przedmiotów także. Łatwiej dzięki wyobraźni zrozumieć, jak rozprzestrzenia się wirus przez dotyk.

Przykład inny. Jesteś szczęśliwcem, który choruje bezobjawowo. Jesteś kulturalną zresztą osobą i gdy najdzie Cię chęć na kaszlnięcie zwijasz dłoń w pięść i kasłasz w nią jak w tłumik. Nie zapominaj wszakże, że od tej chwili dłoń masz żółtą. Każda klamka, której dotkniesz będzie zagrożeniem dla innych, również Twoich bliskich. Dlatego uparcie zachęcam do zasłaniania ust i nosa w zgięcie łokcia. Dzięki kichnięciu w rękaw paskudzimy farbą tę część siebie, którą znacznie mniej razy dotykamy czegokolwiek.

Jeżeli jesteś już dorosłą osobą i masz problem z wyobrażeniem czegoś, czego nie widać, pożuj przez chwilę łyżeczkę kurkumy, usiądź przed ścianą i prychnij. Zakres zarażania ładnie się wówczas zwizualizuje.

(Obywatel Gie Żet/ Foto: pixabay.com)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do