
Obudziłem się przerażony myślą, że mogę się mylić. W pewnej konkretnej sprawie, w której parę razy zdarzyło mi się już wcześniej zabrać głos. Gdyby tak było, oznaczałoby to, że puszczałem panu Truskolaskiemu oraz jego dworzanom krew z nosa z powodu własnych uprzedzeń, a nie obiektywnej, zasługującej na krytykę rzeczywistości. Również i to, że być może oszukiwałem Czytelników! Czyżbym dał się zwieść powtarzanym przez pana Sarosieka kalumniom, które napisane po raz setny wryły mi się w czaszkę?
Postanowiłem sprawdzić. Rzecz rozchodzi się o to, czy redaktorzy białostockiej strony internetowej bialystok.pl są, czy nie są na prywatnych usługach swojego bossa. W sensie, czy można ich podejrzewać o tendencyjność w ramach wykonywanej pracy. Czy w działaniu magistrackiej redakcji nie istnieje takie oto zachowanie, że oprócz charakterystycznego, przesłodkiego opisywania władzy wykonawczej, przesłodko wypowiada się o niej nie ze względu na tak odczytywaną powinność wobec reprezentacyjnej funkcji, ale z racji sprawowania jej konkretnie przez Tadeusza Truskolaskiego. Byłoby to niepokojące, gdyż chcielibyśmy raczej, żeby wiadomości dawały nam w miarę kompletną wiedzę o pracy urzędu, a nie starannie wyselekcjonowaną propagandę.
Wnerwiając przeciwników obecnego prezydenta, pracownicy ze Słonimskiej umieszczają na oficjalniej witrynie całkiem dużo relacji, w których głównym bohaterem jest prezydent. Otwarcia, wręczenia nagród, spotkania z Azjatami, z Eskimosami, dawanie rad młodzieży, selfie z kimkolwiek sławnym i dobrze się kojarzącym... – systematycznie pokazywany wysunięty w mądrej minie dzióbek Tadeusza, doprowadza zwłaszcza PiS do szewskiej pasji. Ale czy aby na pewno wódz często gości na łamach internetowego medium? Przyjrzyjmy się liczbom.
Zrobiłem zestawienie 1157 newsów. Obejmują one okres od 1 sierpnia 2017 do 15 listopada 2018. Wybrałem spośród nich te, które na głównej fotografii pokazują Tadeusza Truskolaskiego lub wyraźnie zapisane jego imię i nazwisko (napisy są w zdecydowanej mniejszości). Dawałem sobie 4 sekundy na analizę fotografii. Jeśli w tym czasie nie odnalazłem włodarza na zdjęciu, omijałem je. Zatem tych fotek, na których jest zbyt malutki, żeby go rozpoznać, nie ruszałem. Nie zwracałem również uwagi na treść. Jeżeli były w poście pienia na cześć, ale ilustracja pozostawała neutralna, ignorowałem ją jako obojętną, co może wnosić do analiz błąd, działający na korzyść obiektywizmu personelu urzędu miasta.
Następnie zrobiłem sumowanie tygodniowe i wyznaczyłem odsetek wiadomości z osobistą obecnością prezydenta. Powstało kilka wykresów. Jeden z nich pokazuje tzw. sumę kroczącą ilości newsów oraz odsetek wpisów o cechach hagiograficznych. Czyli co by się zobaczyło, gdyby każdego dnia przeanalizować ostatnich 28 dni. 28 dni jest wygodne, bo niweluje weekendowe zerowanie aktywności.
Przypomnieć należy, że 21 października 2018 odbywały się wybory samorządowe, w których Tadeusz Truskolaski starał się o reelekcję. Ze szczęściem dla osobistego samopoczucia i nieszczęściem dla miasta, widać wyraźny wzrost propagandy tuż przed głosowaniem. O ile nigdy wcześniej procent wizerunków Tadeusza nie osiągnął 22% (przeciętnie 13%) tak w październiku 2018 podskoczył powyżej 31%. Jeszcze przypomnę, że średnia długoterminowa ma to do siebie, że im dłuższy okres, tym bardziej spłaszczony wykres.
Znacznie wyraźniej nagły wzrost popularności da się zauważyć na zestawieniach tygodniowych. W tygodniu poprzedzającym wybory Tadeusz Truskolaski był ewidentnie obecny w 47,8% postów. Jest to rekord, gdyż w rozpatrywanym okresie nigdy wcześniej wskaźnik nie przekroczył 36%, a w październiku rok wcześniej odsetek ten nie przebił się nawet powyżej 10%.
Wniosek wysnuć możemy taki, że oficjalnej stronie magistratu nie można za bardzo wierzyć, gdyż w redakcji obecne są mechanizmy, działające na korzyść osobistą prezydenta. Nie wiemy, czy statystycznie zauważalna promocja szefa wynika z własnej inicjatywy pracowników i samodzielnego angażowania się w kampanię wyborczą, czy była zamówiona. Domyślać się jednak można, że oddolne wsparcie pryncypała jest niewykluczone. Pod skórą wyczuwamy przecież, że po zmianie pupci, grzejącej urzędowy tron, w pierwszej kolejności pracę straciliby ludzie od mediów.
(Obywatel Gie Żet/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie