
Nie wszystko co robi Urząd Miejski jest słabe. Mam w zanadrzu kilka powodów do pochwał. Najczęściej opatrzonych dopowiedzeniem: można było już tak dawno zrobić, bo zwykle superlatywy dotyczą rozwiązań, które nasze władze dzielnie gdzieś podglądają, podglądają (blokując lokalne środowiska postulujące to samo), intensywnie podglądają i po wielu latach kopiują. Tym razem nie wiem, czy pomysł spapugowano, czy COVID poruszył parę szarych komórek i na miejskich stronach pojawiła się urzędowa książka telefoniczna. Wspaniale szczegółowa! Petenci nie są wpuszczani do części urzędów i żeby się od nich jeszcze bardziej uwolnić, zaoferowano listę kontaktów. Teraz zło konieczne, czyli mieszkaniec, nie ma powodu, żeby pałętać się po korytarzach magistratu.
Przypuszczam, że jak ktoś się połapie, ile informacji przy okazji udostępnił (zgaduję, że autor poszedł na łatwiznę i skopiował wewnątrzurzędową listę kontaktów), zaraz spis telefonów skurczy się kilkukrotnie. Mimo że jawność jest dobra i warta poparcia, nie pasuje mi ona do mentalności betonowych, zbiurokratyzowanych łbów, które rządzą Białymstokiem.
Lektura „książki” jest bardzo pouczająca i za jednym razem nie uda się opowiedzieć o wszystkich wnioskach, płynących z przejrzenia spisu. A są one szalenie ciekawe. Zestawienie zawiera 1143 linijki, w 1112 jest imię i nazwisko, pełniona funkcja oraz dział i wydział. Niektóre osoby dysponują kilkoma numerami, ale nie liczyłem numerów, tylko osoby. Większość numerów jest obsługiwana przez pracowników urzędu miejskiego lub podległych jednostek (Straż Miejska, BKM, itp.). Kilka osób to prezesi spółek miejskich.
Przy okazji rozpoznania, jaką walkę prowadzi ten grubo ponad tysiącosobowy legion, gdzie kieruje wysiłki, wyszła niemal przypadkiem zabawna kwestia. Przy numerze telefonu jest imię. Łatwo można więc zrobić zestawienia, jakiej są płci pracownicy poszczególnych szczebli i działów. Nieprawdopodobne, ale kilka dni temu Białystok powołał też „pełnomocnika Prezydenta Białegostoku ds. równego traktowania”. Jest nim bardzo doświadczona pani, na zdjęciu zaznaczona prostokątem, która musi bardzo biegle podpisy przed wyborami zbierać, skoro zaskarbiła bezwzględne zaufanie pryncypałów i bez wahania obarczona została następnymi obowiązkami (nie wątpię, że pójdą za nimi motywujące apanaże).
Zatrudniona w Urzędzie Miejskim w Białymstoku pani Anna Dobrowolska-Cylwik będzie pełnomocnikiem Prezydenta Białegostoku ds. równego traktowania.Zdjęcie z profilu pełnomocnika (2018 rok).
Równość płci jest zwłaszcza niepodważalna w pewnych kręgach politycznych, do których zalicza się białostocka wierchuszka, a która to ma pod sobą urząd. Tyle w gębie. Jak to wygląda w praktyce, przedstawiają poniższe infografiki. Reprezentują one podział poszczególnych szczebli na płci.
Zaczynając od góry hierarchii – prezydent.
Wiceprezydenci (4 osoby).
Dyrektorowie, p.o. dyrektorów, prezesi, komendanci, główni księgowi (51 osób)
Wicedyrektorowie, p.o. wicedyrektorów, kierownicy, p.o. kierowników, zastępcy kierowników (133 osoby).
Szeregowi pracownicy (897 osób).
Urząd Miejski w Białymstoku ma utrwalone w strukturze stereotypowe funkcje zawodowe. Oto rozkład w departamentach „księgowych” (147 osób) oraz w sekretariatach (29 osób). Nie, żeby mi to przeszkadzało, albo powodowało jakiekolwiek emocje, nie. Za to ultrafeministki mogą stracić zęby od zgrzyta
(Obywatel Gie Żet/ foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie