Reklama

Obywatel Gie Żet: Uważajcie, w urzędzie miejskim skrył się psychopata!

Świat za murami urzędów jest pełen nieprawdopodobnych dziwów. Żadnych tam zwyczajnych dziwów jak w ogrodzie zoologicznym albo lunaparku albo podczas marszów równości, ale konkretnych, mocnych, z uderzeniem piorunowym w czaszkę.

Ponieważ niedawno podniesiono ceny przejazdów autobusowych, a co za tym idzie do obiegu trafiły nowe kroje biletów papierowych, BKM wyszło naprzeciw pasażerom (co prawda bokiem, po skosie i lekko pierdząc, ale wyszło) i oferuje przekształcenie niewykorzystanych blankiecików z poprzednią ceną na ekwiwalent w postaci doładowania e-portmonetki na Karcie Miejskiej. Przynosi się papierki, osoba w okienku je rekwiruje, w zamian zasila elektroniczną sakiewkę. Przynajmniej tak to sobie naiwnie (znaczy realnie w normalnym świecie) wyobrażałem. Ale urząd miejski nie byłby urzędem miejskim, a BKM nie było by bekaemem, gdyby nie włożyli wysiłku w urozmaicenie prostej procedury.

- Dzień dobry! Chciałem wymienić bilety.

- Okienko, korytarzem tam, po lewej stronie.

Ponieważ rozglądam się za korytarzem, otrzymuję grzeczną podpowiedź palcem. Wchodzę i na chybił trafił podchodzę do jednego z czynnych okienek.

- Dzień dobry! Chciałbym wymienić walutę. – Pokazuję w jednym ręku wachlarz normalnych na pierwszą strefę, a w drugiej Kartę Miejską i odkładam na kontuar.

- Proszę wypełnić wniosek.

(w tym momencie wydobywam z siebie niemy, milczący, przeciągły warkot, którego oznaką są tylko wytrzeszczone oczy, otwarte usta i nieruchoma sylwetka. Po kilku sekundach zbieram rozpierzchłe myśli i udaje mi się sformułować sylabizowane zdanie po polsku) – wnio… jaki wniosek?

- Tam leżą. Nie teeen, nie teeen, trzecia kupka.

Wypełniam papier pierwszym długopisem, przypiętym do stolika żyłkową spiralką, ale już w połowie imienia staje się on zupełnie sympatyczny. Znaczy przestaje pisać. Przesuwam się do drugiego pisaka, efekt ten sam. Przenoszę się do sąsiedniego stolika i sporządzam protokół z przekazania dyrektorowi Prokopowi czterech biletów takich i dwóch śmakich. W pamięci przeprowadzam mnożenie i sumowanie. Jest rano i jeszcze mam przed oczami senne miraże, sprawdzam więc na wszelki wypadek jeszcze raz od początku, koryguję kwotę, uzupełniam rubryczki i podchodzę do okienka.

- Te formularze to po co są?

- Będą nas audytować, walidować. – Głos zza szyby przybrał barwę, której oczekiwałbym po zajrzeniu do króliczej nory, gdyby była w niej gąsienica pykająca fajkę.

- Kto i po co?

- Przyjdą, będą audytować, sprawdzać, kontrolować. Wylosują i sprawdzą. Każdego przejrzą. – Hmmm…

Uznałem, że wartość dziennikarska wywiadu jest znikoma, więc zostawiłem całe to towarzystwo i wyszedłem czem prędzej na świeże powietrze. Godzina ok. 8:10 rano, wtorek, koniec lipca, nikogo nie ma, trzy okienka otwarte, każde do innego zadania, w każdym inny specjalista: tu od sprzedaży miesięcznych, tu od wymiany i wyrabiania kart, a tam od płacenia mandatów, szwendają się po pomieszczeniach, bo z nudów zadki bolą. Tymczasem za ścianą, w skarbcu, słychać niebezpieczne skrzypienie stalowych wręgów, kiedy tworząca się od spadku dochodów próżnia stara się doprowadzić sejf do kolapsu. A ty, człowieku, pasażerze siadaj i wypisuj jakieś bzdurne wnioski.

Biurokrację przy transferze wytłumaczyć można albo przez brak zaufania do pracowników. Ale ten argument jest słaby, bo przecież kasjerzy przyjmują bilety jako dowód wydanych doładowań. Albo jako dowód w razie reklamacji. Tyle że w cywilizowanych instytucjach klient podszedłby, rzucił na blat co ma, obsługa wzięłaby, przeliczyła, przemnożyła jakimś narzędziem, wystawiła pokwitowanie z wyspecyfikowanymi biletami, pokazała długopisem ile i jakich biletów się doliczyła i zapytała, czy się zgadza. Jeśli tak, to do widzenia, jeśli nie, zaraz sprawdzimy. Rozstaliby się w przyjaźni i uprzejmości.

A tu… PRL!

Jakżeż – to – nie ma – w ogóle – sensu!

(Obywatel Gie Żet)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do