
Świadkami wzruszającej sceny byli reporterzy zgromadzeni przed przedszkolem przy Piłsudskiego. Kto oglądał, w gardle utykały mu słowa na widok oddania i żaru synowskich uczuć. Gdyby nie maseczki, żurnaliści musieliby co chwila odkładać mikrofony i wycierać nosy chusteczkami.
Miejsce spotkania z dziennikarzami dobrane zostało w przemyślany sposób. Kojarzy się wszak z dziećmi i wychowaniem. Dokładnie tym, co mogli obserwować widzowie przedstawienia. Wice-Nikitorowicz asystował i motywował maleńkiego posełka, który na tle murów miejskiej placówki wyznawał miłość do tatusia. Posełek jest podlaskim parlamentarzystą, żonaty, wąsaty, nieźle zarabia, poza tym bez zawodu w garści i bezrobotny.
Cofnijmy się na chwilę o parę dni i godzin. Podczas copółtygodniowej konferencji prasowej władz Białegostoku, wice-Rudnicki, zapytany o możliwości zbadania nauczycieli na obecność popularnego wirusa pokręcił nosem, że z dużych miast tylko Łódź się zdecydowała… ALE! (w tonie pojawiła się zapowiedź czegoś przełomowego) miasto Białystok ma tutaj pewien pomysł na to jak ten temat należy rozwiązać. Po czym zaprosił oglądających na konferencję prasową wice-Nikitorowicza oraz posełka Krzysia przed przedszkolem. Dowiedzmy się, jakiż to koncept narodził się w kręgu białostockich elit.
Kilka kwadransów później wątek pociągnął przed kamerami Krzyś. Łamiącym się głosem opowiedział, że na wszystkie białostockie dzieci czyha straszne niebezpieczeństwo. Wie to skądinąd. Otóż miasto Łódź ze zgrozą przekonało się, że co dziesiąty pedagog i wychowawca jest podejrzany o nosicielstwo SARS-CoV-2. Dowiedziano się o tym po przeprowadzeniu testów. Podlaski parlamentarzysta doskonale wie, że w Białymstoku, którym rządzi jego tatuś, nie można liczyć wzorem Łodzi, że magistrat zorganizuje podobną akcję. Chłopiec zna ojca na wylot. Zanim przekona seniora do wydania złotówki na dzieci, to epidemia dawno minie. Wszyscy oni są też sparaliżowani strachem i nie dadzą rady składać podpisów, bo ręce im się trzęsą. Przeszkód jest, jak widać, zbyt wiele.
Tymczasem społeczeństwo domaga się na już. Jeżeli rychło nie będzie odzewu, to sondaże zaraz polecą! Synek wie jak ważne są notowania. Zbyt bardzo kocha tatę, żeby zostawiać rodzica w niepopularności. Wie jednocześnie, że wyzwanie przerasta możliwości Białegostoku. Dlatego błagalnym tonem zaklina rząd, żeby zrobił cholerne testy lub przynajmniej zapłacił, zanim będzie za późno, zanim tatuś przestanie być szanowany, marka „Truskolaski” utraci drogocenną wartość (ciągnąc przy okazji i jego na dno), Krzyś nie zostanie przez to regionalnym szefem PO i nie będzie dostatecznie wspierał tatusia przy pomocy szeregowych członków partii! Kochany urwis.
Wice-Nikitorowicz mamrotliwie zgodził się ze wszystkim, przypomniał jeszcze raz przykład Łodzi i poparł posełka. Na dowód konieczności interwencji wyższych władz, preleganci przybrali smutną minę oraz widowiskowo rozłożyli ręce. Zapewnili że wszyscy członkowie gabinetu prezydenta także obiecali w tej chwili jednoczyć się w rozkładaniu rąk, gdziekolwiek są. Utrzymywali je zresztą niewzruszenie przez ponad minutę, żeby zdążono zrobić zdjęcia bezradności do gazet.
Plan lokalnych polityków ma duże szanse być skuteczny. Kto wie, może solidarny gest bezsilności zadziała, czyli poruszy litość ludzką premiera Morawieckiego.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie