
Nie wiem kto, ale ktoś ze świata polityki: posłowie, senatorowie, prezydent postanowili, że kampania wyborcza nie może być prowadzona poza wyznaczonym do tego czasem. Dobrze, źle, nie ma znaczenia.
Faktem jest, że takie jest prawo. O ile w 2014 wstrząsająco wyglądał plakat pana Janczyły wywieszony zawczasu, z wielką fizjonomią przyszłego eks-radnego, pozbawioną wyłącznie numeru listy i pozycji na liście (które pojawiły się rychło po nastaniu ustawowego terminu startującego kampanię), tak teraz jest... no inaczej, ale zasadniczo tylko gorzej. Niemal wszyscy, którzy chcą rządzić, poszukują wybiegów i niejednoznaczności przepisu, żeby tylko nie zostać ukaranym, a już mniejsza z przestrzeganiem reguł.
Odpowiedzmy sobie na pytanie, co to znaczy „prowadzić kampanię”. Nie ulega wątpliwości, że kampanią będzie jakkolwiek wyrażana zachęta, żeby głosować na tę lub tamtą osobę albo partię. Może się to odbywać na zasadzie wyrażeń warunkowych „jeśli zostanę prezydentem, to zrobię to czy tamto”. W moim rozeznaniu jest to już akcja promocyjna pełną gębą, w odróżnieniu od – niby subtelnie innego – zachęcania innych, pozostających przy władzy, do wykonania określonych czynności i zmian. Wiodąca na dzień dzisiejszy prym propagandowy partyjna-oddolna akcja „Kocham Białystok” z podkreślamy-ile-wlezie-jeszcze-nie-kandydatem-na-prezydenta-Białegostoku Marcinem Sawickim, nie może zapewniać, że jeśli dojdzie do władzy, to zlikwiduje ośrodek dla uchodźców. Może natomiast zgłaszać publicznie taką propozycję, uważając, że powinna być zrealizowana przez właściwe urzędy.
Ustaliliśmy więc, że prezentacja pomysłu nie jest niczym złym. Nie jest niczym, czego można by zakazać i jakkolwiek egzekwować, bo koncepcje rodzą się cały czas. Niemniej z zapamiętaniem zacznę sprzeczkę z samym sobą, bo jest jeszcze w ustaleniu pewna ość, której nie przełknę. W moim odczuciu kampanią jest również intensyfikacja powszechnego atakowania wizerunkiem. Trzeba po prostu wyrazić liczbą częstotliwość zwoływania konferencji prasowych i organizowania wideoblogów przy pomocy nieszczęsnych dziennikarzy poza rokiem wyborczym i w roku wyborczym. Jeśli różnica jest diametralna, nie powiedziałbym, że tylko ogłaszanie propozycji nie będzie kampanią. Będzie, gdyż popularyzacja konkretnego zespołu ludzi także jest reklamą i z prawdopodobieństwem szacowanym na pewność, ma służyć wyborczemu rezultatowi.
Z tego punktu widzenia najprzyzwoiciej na razie zachowuje się SLD, Lewica, czy co tam powstanie na lewo od Koronkiewicza, pewnie dlatego, że właściwie nie istnieje. Za to nielegalną kampanię rozpoczęły, w kolejności od najbardziej rzucających się w oczy: Kocham Białystok, Kukiz'15, PO, PiS. W dalszej kolejności dałoby się przyczepić i do innych, ale nie są ostatnio tak pazerni na skupianie na sobie uwagi mediów, albo prowadzili działania względnie regularnie, więc im się upiecze.
Pytam: dokąd tak pędzicie panowie i panie? Okażcie trochę szacunku do ludzi, do kraju, do zasad, albo najpierw zmieńcie prawo. I nie katujcie tych biednych dziennikarzy każdą sytuacją, kiedy macie myśl i chcecie ją na głos wypowiedzieć.
(Obywatel Gie Żet: Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Państwowa Komisja Wyborcza przypomina, że kampania wyborcza rozpoczyna się w dniu zarządzenia wyborów. Podejmowanie działań promujących kandydatów wcześniej jest niezgodne z zasadami prowadzenia kampanii. Przedwczesne rozpoczęcie kampanii wyborczej może zostać uznane za naruszenie zasad finansowania kampanii i w konsekwencji doprowadzić do odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego oraz odpowiedzialności karnej. Osoba kandydująca w wyborach może rozpocząć swoją kampanię od dnia przyjęcia przez organ wyborczy zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego. Podejmowanie w okresie poprzedzającym zarządzenie wyborów działań promujących przyszłych kandydatów jest niezgodne z zasadami prowadzenia kampanii wyborczej. Działania takie naruszają zasadę równości kandydatów i komitetów wyborczych, są sprzeczne z zasadami dobrze pojmowanej kultury politycznej i są powszechnie odbierane jako obejście prawa nie tylko przez osoby, promujące się w ten sposób, ale także przez organizacje, z którymi osoby te są związane.
Doceniam dbałość o przestrzeganie prawa. Legalizm jest pożądaną cechą w naszym zrelatywizowanym społeczeństwie. Podobnie jak oczekiwanie „równości wobec prawa” , a co za tym idzie równości szans w ubieganiu się o głosy wyborców. Prezydent miasta prowadzi kampanię z dużym nasileniem, za pieniądze podatników. I nikt mu nie postawi zarzutu. Wobec mnie natomiast, nie wprost, wysuwa Pan oskarżenie o łamanie prawa. Ja, zaś jestem zwykłym obywatelem, reprezentującym stowarzyszenie powołane w celu prowadzenia działalności związanej z problemami dotyczącymi rozwoju miasta, posiadającym pełne prawa do funkcjonowania w społeczeństwie. Choćby takie, które określa się wolnością prezentowania poglądów. I póki co nie jestem kandydatem na urząd. Jedynie zadeklarowałem, ze chce nim być. Pozdrawiam, Tadeusz Arłukowicz.
Ja też nie jestem taki święty. Ogłosiłem się już rok temu.
Ale Jesteś, Wojtku, radnym. Stosując wykładnię „legalistow” Ciebie przepisy KW nie obowiązują. Działaj. Powodzenia:-) TA