
Pan Tomek. Chłopak z Bielska Podlaskiego. W liceum był laureatem kilku olimpiad. Na studia medyczne dostał się bez problemu.
Studiował w Poznaniu. Miał jeden z lepszych wyników, jakiś medal od rektora czy też wyróżnienie. Semestr w Bułgarii. Dwa miesiące stażu w Bangkoku. Mógł pracować wszędzie. Dostałby angaż w każdej klinice. Ale wrócił do Białegostoku. Pracuje w Wojewódzkim szpitalu Zespolonym przy Skłodowskiej.
- Panie doktorze, jak rzuciłem palenie i jeżdżę rowerem, to zawał mi nie grozi, prawda?– pytam.
- Wojtek, tu jest szpital! Na pogaduchy zapraszam po pracy! – wkurzył się Pan Tomek - Myślałeś, że stawiam diagnozę na korytarzu? Chłopie, jak się coś dzieje, to trzeba badania zrobić. Nie ma żartów. EKG, pobrać krew, być może markery. Jeżdżenie rowerem, bardzo dobrze, ale to nie zwalnia od robienia badań.
Naszej rozmowie przysłuchiwała się pewna elegancka Pani.
- Bardzo uprzejmy lekarz – powiedziała – Panie doktorze, ja też mogę do Pana?
Jadę rowerem przez park, a tu telefon pika. Sms. Od Pana Tomka. "Czemu pytałeś o zawał? Na pewno wszystko ok? Bo jak coś to wracaj!"
(Wojciech Koronkiewicz)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pan Tomek i Wiosna, pan Wojtek i propaganda wyborcza?