Na półkach, po 25 latach niebytu, znowu pokazał się ocet. Trochę inny niż tamten; na etykietce straszy trupia czaszka niczym na butelce z denaturatem, a co ciekawe, czaszka przypomina znajomą twarz . Według Rafała Grupińskiego, przewodniczącego klubu PO, a więc człowieka obeznanego i bliskiego najwyższej władzy, to czaszka Leszka Millera, dla prawicy szefa postkomunistycznej lewicy.
Ocet ujawnił się na antenie INFO (dokładnie 26 marca krótko przed 10-tą), a rozmowę prowadziła Karolina Lewicka, dziennikarka obeznana z polityką, ale zapewne nie pamiętająca czasów sprzed 35 lat. Inaczej ocet powinna oprotestować. Pani redaktor była wtenczas co najwyżej dzieckiem i pewnie rodzice poza octem podawali jej mleko od chłopa (prosto od krowy) wzbogacone płatkami owsianymi. Dlatego przeżyła, a nawet dobrze się wykształciła, bo ojciec zaradny był i kawał chabaniny z rynku przytargał.
Ale ona na pewno nie pamięta, co w 1980 i przez następne 10 lat jadła i piła. Natomiast na pewno wie co mówi, czyli jak kłamie i wmawia telewidzom, że czarne jest białe, a białe jest czarne, poseł Rafał Grupiński. Prawica jest nakręcona w oczernianiu ,więcej - w obrzydzaniu czasów socjalistycznej – nie tam wydumanej komunistycznej, Polski. Jakby wszyscy z Kaczyńskim, Tuskiem, redaktorami TV INFO,TVN 24, "Gazety Wyborczej", "Rzeczpospolitej" itd. przebywali w tamtych czasach na obczyźnie, karmieni przez kapitalistycznych tatusiów. Owszem, bywali tacy (casus Radosław Sikorski zwany Radkiem, Jan Vincent Rostowski i wielu innych),ale, na Boga, Polska była tutaj, między Odrą i Bugiem .I tu pozostała.
Na temat PRL Grupiński i spółka ,wśród której jest nawet umiarkowany ekonomista prof. Witold Orłowski, mają wyrobione zdanie; PRL była bankrutem i dopiero reforma Balcerowicza odmieniła losy staczającej się po równi pochyłej ojczyzny. Wprawdzie prof. Witold Kieżun gdzie może krzyczy i protestuje przeciwko dalszemu zadłużaniu kraju (dług przekroczył 800 mld zł i nasze dzieci jego nie spłacą) i przypomina, że polskie banki nie są polskimi, zostały spieniężone na Zachodzie – reformą Leszka Balcerowicza – za 20 mld zł przy wartości 200 mld zł. Słusznie powiada sędziwy naukowiec i ekonomista, że Polska dzisiaj jest mniej wolnym ekonomicznie krajem niż za Gierka i Jaruzelskiego.
Owszem, z zewnątrz podoba nam się nowa Polska, z dobrze rozwiniętą sferą usług, nowoczesną infrastrukturą, błyszczącymi jak srebrzyste silosy wieżowcami, coraz częściej wolno stojącymi apartamentowcami, z bankami wciskającymi nam pożyczki. Z paszportami w kieszeniach, chociaż te pustawe. Kto się daje nabrać na wirtualno-kredytowy dobrobyt, cieszy się chwilą. Jak nasi sąsiedzi spod Białegostoku, którzy wzięli czterysta tysięcy złotych kredytu w frankach szwajcarskich i postawili okazały dom, a dzisiaj bank po pięciu latach żąda zwrotu ośmiuset tysięcy zł. Wystawili dorobek życia na sprzedaż, lecz kupców nie widać.
I jak tu się dziwić, że mnożą się w Polsce ludzie bezdomni jak króliki, że dziennie odnotowuje się 16 (słownie: Szesnaście) samobójstw. Kiedy na półkach stał tylko ocet, bez trupiej czaszki Millera, ludzie rzadko targali się na życie. Walczyli o lepsze jutro. Dzisiaj wielu na lepsze jutro i nowe futro szans nie ma. Tak rozwija się kapitalizm.
Komentarze opinie