Wokół wszędzie słychać pohukiwania o rychłej wojnie. Przoduje telewizja państwowa I, II, INFO, ale jeszcze głośniej ryczą w TVN24,a Polsat News też nie odstaje. Aby dokładniej dowiedzieć się co, gdzie, kiedy, wystarczy posłuchać generałów w cywilu, a czołowi politycy nie są gorsi. Ciarki przechodzą Prezydent, premier, ministrowie i kandydaci na prezydenta, oprócz Magdaleny Ogórek, wszyscy nic, tylko o nadciągającej wojnie.
Wszyscy oni twierdzą, że skoro Rosja wkroczyła na Ukrainę i oderwała części tego państwa, to ani chybi Putin tam się nie zatrzyma. Oprócz władz Polski, wojnę najgłośniej przepowiadają Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania. Państwa leżące daleko od granic Rosji, którym żołnierz rosyjski raczej nie zagraża i dokąd rakiety nie dolecą. W ogłaszaniu stanu wojny każdy ma swój cel.
Nasze władze, na czele z dawnym ministrem Obrony Narodowej, dzisiaj prezydentem uważają, że chcąc uniknąć wojny trzeba solidnie się uzbroić. Ta teza świetnie koresponduje ze strategią NATO i Ameryki, które uważają, że Europa za mało przeznacza środków finansowych na zbrojenia. Wynik takiego rozumowania jest błyskawiczny - sejm zwiększa do 2% PBK ( prawie o miliard złotych, w sumie do ponad 38 mld zł) budżet na armię i jej wyposażenie.
Wydatki na wojsko, bezprzykładnie niestety marnotrawione, będą nadal rosły. Zakładając nawet dotychczasowy wzrost PBK w wysokości 3% rocznie, na zdrowie i naukę, na wynagrodzenia najsłabiej zarabiających nie ma co liczyć. W najbliższych latach Polska będzie bardziej dbała o czołgi i karabiny niż o strzykawki i leki w szpitalach, ważniejsze będą buty wojskowe i mundury niż mundurki szkolne, III RP szczodra będzie dla mundurowych, a skąpa dla cywilów.
Wszystkiemu winna jest sytuacja wojenna na wschodzie Ukrainy i wojownicze zapędy - powiada oficjalna propaganda- prezydenta Rosji. Ktokolwiek wypowie nie pochlebne lecz pojednawcze zdanie wobec Władimira Putina, zostanie okrzyczany przez dyżurnych dziennikarzy, zwolenników rządów PO i PSL , za zdrajców ojczyzny. Tutaj przykłady Magdaleny Ogórek chcącej rozmawiać a nie zbroić i walczyć albo kandydata na prezydenta z PSL, zwolennika negocjacji z Rosją, są najwymowniejszym przykładem, że zgody w narodzie na konfrontację z Rosją nie ma.
Polityka naszych władz od początku rozruchów na Ukrainie jest niezrozumiała, a na pewno nie akceptowana przez większość rodaków. Przecież nie sadownicy, nie hodowcy drobiu i świń czy bydła, jeździli na Majdan i nie oni wymyślili Partnerstwo Wschodnie, celem czego miało być wyciągnięcie Ukrainy ze strefy wpływów Rosji. Nie takie były ustalenia w Budapeszcie w 1994 roku (Ukraina pozostaje poza NATO i UE wyzbywając się w zamian broni nuklearnej). Polska i Europa nie przewidziały, do czego może doprowadzić polityka drażnienia Putina, polityka gry jemu na nosie, polityka oddzielenia Ukrainy od Rosji.
Powiedzmy sobie szczerze – sytuacja na Ukrainie, dramatyczny wzrost nastrojów wojennych w Europie, to idealna pożywka dla producentów broni, dla magazynów pełnych karabinów i czołgów, rakiet i samolotów, broni śmiercionośnej , ogromnie dochodowej. Dla Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej sytuacja wymarzona - oto kupcy sami pchają się po uzbrojenie latami i dekadami zalegające magazyny. Tylko głupiec nie wykorzystałby takiej okazji stworzonej przez wojennych lobbystów. Wśród tych byli, niestety, polscy parlamentarzyści, polscy ministrowie, działający w naszym imieniu. To tak, jak byśmy sami do wojny parli i sami ją wywoływali.
A skoro tak, to zabezpieczajmy siebie i najbliższych. Zgromadźmy zapasy na pół roku - kilka worków cukru, mąki, kaszy, ryży, paletę zgrzewek piwa i wody mineralnej, aparaturę do pędzenia bimbru itd. Zrujnujemy rodzimy rynek? Skoro ma być wojna, to co innego pozostało? Dobrze byłoby także znaleźć jakieś lokum na wsi zabitej deskami, gdzie ruski nie trafi. Straszne? A kto nam taki los zgotował, że żyjemy w strachu?
Komentarze opinie