Reklama

Połączenia kolejowe w Białymstoku nie są potrzebne?

W marcu minie osiem lat odkąd mieszkańcy Białegostoku dowiedzieli się, że będą mogli do pracy jeździć pociągiem z jednego osiedla na drugie. Niestety nie jeżdżą i przynajmniej na razie nie pojeżdżą. Obecnym władzom Białegostoku pomysł się nie podoba.

Nad koncepcją Białostockiej Kolei Miejskiej pracowały wspólnie kilka lat temu władze Białegostoku i samorząd województwa podlaskiego. Projekt został również zgłoszony w 2006 roku do programu "Rozwój Województw Polski Wschodniej". Miał kosztować około 150 mln złotych. W pierwszym etapie szybka kolej miejska liczyłaby ponad 40 kilometrów długości i obejmowałaby linie biegnące w kierunku Bacieczek, Lewickich, Starosielc, Białegostoku Fabrycznego. Zaś w drugim etapie szybkie połączenia uzyskały miejscowości położone w promieniu 50 kilometrów od Białegostoku jak: Łapy, Mońki, Sokółka, czy Waliły.

Jeden z radnych, który w 2006 roku również zasiadał w Radzie Miasta – Michał Karpowicz pamięta ten projekt i żałuje, że nie doczekał się realizacji. Dziś mówi, że wraz z kolegą Januszem Kochanem z Sojuszu Lewicy Demokratycznej będą podejmować na powrót temat szybkich kolei miejskich.

- W analizie rozwoju miasta Białegostoku jest mowa o powiązaniach stolicy województwa z innymi miejscowościami. A my jesteśmy zwolennikami różnych rozwiązań transportu publicznego. To mogą i powinny być również koleje – mówi radny Karpowicz. – W Białymstoku musi być alternatywa dla obwodnic, które się zapychają. Mieszkańcy mogliby dotrzeć koleją do Kleosina, Fast, Towarowej i dalej, np. do Gródka. Musimy jeszcze raz usiąść do tego projektu, bo jako metropolia musimy zadbać o połączenia także poza miastem.

Zapytaliśmy również władze Białegostoku o powrót do pomysłu z 2006 roku. Jak poinformowała Urszula Mirończuk z Biura Komunikacji Społecznej, chętnych raczej nie będzie:

”Analiza istniejącej infrastruktury (np. przebieg torów, lokalizacja stacji) wskazuje, że obecnie nie jest ona optymalna dla budowy atrakcyjnego i funkcjonalnego systemu kolei podmiejskiej. Okazuje się bowiem np., że stacje kolejowe położone są w miejscach oddalonych od dużych skupisk ludności i celów podróży. To mogłoby wpływać negatywnie na ich użyteczność dla pasażerów. Przystosowanie istniejącej infrastruktury do potrzeb kolei podmiejskiej wymagałoby niezwykle wysokich nakładów w stosunku do potencjalnych efektów i korzyści” – czytamy w odpowiedzi.

Innego zdania jest kolejny radny – Mariusz Nahajewski, który w 2006 roku nie uczestniczył w pracach nad projektem. Nie znał planów sprzed ośmiu lat, ale uważa, że warto się nad nimi ponownie zastanowić.

- Przede wszystkim uważam, że trzeba się przyjrzeć dlaczego projekt, który był przygotowany, nie został zrealizowany. Sprawdzić też należy na co poszły środki zarezerwowane na ten cel – mówi nam. – A taka kolej moim zdaniem jest bardzo potrzebna, bo znacznie skróciłaby wielu mieszkańcom czas przejazdu. Koniecznie trzeba wrócić do pomysłu.

Obecne władze Białegostoku zapewne nie podchodzą do tematu tak optymistycznie ponieważ ich zdaniem to długotrwały proces, który wymaga rozmów i ustaleń z wieloma podmiotami.

„Tego typu projekty byłoby skomplikowane pod względem organizacyjno – prawnym – wymagałoby bowiem współpracy z PKP (np. w sprawie ewentualnych inwestycji gminnych na terenie należącym do PKP) – pisze Urszula Mirończuk, rzecznik Prezydenta Białegostoku. – Przy założeniu, że przedsięwzięcie realizowane byłoby ze środków zewnętrznych, istniałoby duże ryzyko utraty finansowania. Ponadto, obecnie miasto koncentruje się na realizacji innych projektów z zakresu transportu publicznego. W związku z powyższym przygotowanie systemu kolei podmiejskiej jest zadaniem obliczonym na wieloletnią perspektywę, wykraczającą poza ramy perspektywy finansowej 2014 – 2020”.

Być może pomysł nie mieści się w koncepcji obecnych władz miasta Białystok, jednak wart jest ponownego rozważenia w obliczu zamierania ruchu kolejowego z Białymstokiem i okolicznymi miejscowościami. Taka realizacja dałaby kartę przetargową do podjęcia bardzo poważnych rozmów zarówno w Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju jak i kolejowymi spółkami przewozowymi. Na razie wiadomo, że przynajmniej do czerwca nie znikną połączenia z Warszawą. Co będzie później? Tego nikt nie wie. Ale rozpoczęcie prac nad połączeniami kolejowymi z poszczególnymi dzielnicami i miastami ościennymi przynajmniej mogłoby odciążyć ruch kołowy i pomóc zachować czystsze środowisko. Jakie są Wasze opinie w tej sprawie? Czekamy na Państwa głosy na naszym oficjalnym fanpage"u oraz pod adresem mailowym [email protected]

Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-FOTO
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do