Reklama

Poświąteczne wyprzedaże za tę samą cenę

Białystok to nie Londyn, ale i u nas ruszyły poświąteczne wyprzedaże. Wystarczy jednak bliżej się przyjrzeć cenom, a okaże się, że z wyprzedażą i obniżką cen mają niewiele wspólnego.

Co prawda nikt w Białymstoku nie stoi pół nocy w kolejce by być pierwszym przy sklepowych półkach, ale to nie znaczy, że u nas wyprzedaży nie ma. Oczywiście, że są. Tak przynajmniej informują nas witryny sklepowe. Praktycznie we wszystkich sklepach mieszczących się w naszych galeriach aż roi się od czerwonych etykiet z napisem „wyprzedaż”, „promocja”, „sale”. Wystarczy jednak wejść do środka by się przekonać, że to tylko sztuczka handlowców.

- Do kitu z taką obniżką – mówi Marek Bielski – Kupiłem żonie na gwiazdkę czajnik bezprzewodowy. Kosztował przed świętami 99 zł na promocji. Proszę zobaczyć teraz ten sam czajnik jest przeceniony ze 139 zł na 99 zł. Śmiechu warte.

Również w sklepach z odzieżą można spotkać nietypowe wyprzedaże. Pani Dorota wybrała się z koleżanką w nadziei, że kupi coś po atrakcyjnej cenie.

- Chciałam sobie coś kupić na wesele u kuzynki – mówi Dorota Czyruk. – Wygląda na to, że ta cala wyprzedaż to jedna wielka lipa. Bo owszem obniżka jest, ale na to, co już dawno przebrane i zostały pojedyncze sztuki. Nowa kolekcja jest tak samo droga jak wcześniej. Na to już obniżki nie ma.

Osoby, które wybierają się do sklepów z zamiarem kupienia czegoś po atrakcyjnej cenie, powinny uważać. Polski handel będzie musiał jeszcze długi się uczyć, by dorównać choć w połowie zachodnim sieciom handlowym. Jeśli miejscowy biznes zacznie traktować klientów, jak na klientów przystało, z pewnością w styczniu i lutym nie trzeba będzie liczyć strat.

Cezarion
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do