Reklama

Prawo i Sprawiedliwość: kto wygrywa w podlaskim i jak rozumieć te wybory?

Od niedzieli (3 listopada) podlaskie Prawo i Sprawiedliwość ma nowego szefa. Prezesem zarządu okręgowego tej partii został Jacek Sasin. Nie miał konkurenta w tej rywalizacji. Za jego wyborem głosowało 338 delegatów, 38 było przeciw, a cztery osoby wstrzymały się od głosu. Nowo wybrany przewodniczący będzie pełnić swoją funkcję przez dwuletnią kadencję.

Oprócz szefa partii wybrano również 20 osób do zarządu, w którym - poza nimi - zasiadają także parlamentarzyści i europarlamentarzyści oraz członkowie Rady Politycznej PiS. Jest w nim też z urzędu szef klubu radnych PiS w Sejmiku, którym jest Artur Kosicki, były marszałek województwa. Są też dwaj członkowie Komitetu Politycznego PiS: Bogdan Zieliński, starosta wysokomazowiecki oraz Mariusz Gromko (były senator, radny wojewódzki).

Wybory regionalnych władz partyjnych w Prawie i Sprawiedliwości reguluje dość skomplikowana ordynacja. Szefa okręgowych struktur (w przypadku Podlasia obejmuje ono całe województwo) wskazuje Jarosław Kaczyński, prezes partii. Delegaci mogą głosować za, przeciw lub wstrzymać się od głosu. Aby zostać wybranym kandydat musi otrzymać ponad połowę uprawnionych do głosowania. Wybór kandydata wcale nie jest taką formalnością: w niedzielę (10 listopada) w okręgu ciechanowsko-płockim Maciej Małecki - mimo namaszczenia Kaczyńskiego - nie zyskał aprobaty 50 procent delegatów. Kilka dni wcześniej w to samo spotkało w poznańskim Szymona Szynkowskiego vel Sęk. Z kolei Jacek Kurski, którego Kaczyński zamierzał wystawić w okręgu gdańskim sam zrezygnował z kandydowania. 

Wszystkie te przypadki miały wspólny mianownik: kandydaci centrali mieli znanych przeciwników w swoich okręgach, którzy cieszyli się uznaniem członków partii. W przypadku Sasina mógł się zdarzyć podobny scenariusz: kilka miesięcy przed wyborami wybuchła tak zwana afera Jurgiela. A 7 maja w podlaskim Sejmiku dwóch radnych (Marek Malinowski i Wiesława Burnos) opuściło klub PiS i w zamian za stanowiska wicemarszałków poparło koalicję PO i Trzeciej Drogi. Wówczas część członków PiS obwiniała za to zdarzenie Sasina, który źle poprowadził negocjacje w sprawie budowy większości w Sejmiku. 

Z kolei Krzysztof Jurgiel, były szef okręgowych struktur PiS, były wieloletni parlamentarzysta, minister rolnictwa i europoseł został oskarżony przez Jarosława Kaczyńskiego o udział w przewrocie w Sejmik i został zawieszony w partii. W odpowiedzi Jurgiel zrezygnował z członkostwa w partii i oskarżył Jacka Sasina i Leszka Karskiego o nieudolność i knucie spisków przeciw niemu. Skutek był taki, że notowania wśród członków kandydata na szefa okręgowego mocno straciły, bo Jurgiel ma wielu zwolenników i przyjaciół wśród członków i sympatyków PiS. 

W niedzielnych wyborach mogli brać udział wyłącznie członkowie partii, którzy mieli uregulowane składki. W sumie było ich nieco ponad pół tysiąca (w szeregach partii jest prawie dwukrotnie więcej osób), a do auli Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Białymstoku pojawiło się 384 delegatów. Aż 338 zagłosowało za Sasinem, a tylko 34 było przeciw. Nowy szef może mieć powody do satysfakcji: po pierwsze: wbrew głosowi Jurgiela zebrał prawie 90 procent głosów. Po drugie: zyskał 2 głosy więcej niż w 2016 uzyskał Jurgiel, którego poparło wówczas 336 delegatów, ale aż 130 było przeciw. Oznacza to, że mimo różnych zastrzeżeń wobec Sasina poparły go niemal wszystkie lokalne frakcje w PiS i jego starania, aby pogodzić ze sobą partyjnych antagonistów przyniosły pierwsze efekty. Inna rzecz, że wyniki wyborów do zarządu okręgowego partii wskazały, że tak całkiem różowo z tą jednością partyjną to nie jest. Żeby to wyjaśnić trzeba wczytać się w zasady wyboru władz partii. 

Po pierwsze: każdy z powiatowych komitetów PiS w podlaskim ma swojego przedstawiciela w zarządzie okręgowym. Jeżeli zatem kandydat nazbiera 15 podpisów z poparciem swojej kandydatury członków organizacji powiatowej, w której startuje znajdzie się na liście wyborczej. Warunek jest tylko jeden: zarówno kandydat jak i podpisujący muszą mieć na bieżąco opłacone składki. Jeżeli z danego powiatu zostanie zgłoszony tylko jeden kandydat to zostanie on wybrany do 20-osobowego zarządu nawet jeżeli otrzyma tylko jeden głos za. W wyborach podlaskiego PiS zgłoszono kandydatów tylko z 16 z 17 powiatów. W niektórych z powiatów było więcej niż jeden kandydat: wówczas do zarządu zostawał wybrany tylko ten z najlepszym wynikiem. Na pozostałe 4 miejsca w zarządzie trafiało czterech kandydatów z najlepszymi wynikami spośród niewybranych. Każdy głosujący mógł wskazać nie więcej niż 20 kandydatów. 

Oto wyniki głosowania do zarządu 
Andrzej Duda (powiat kolneński) 317
Marcin Kamieński (m. Białystok) 307
Łukasz Siekierko (powiat wysokomazowiecki) 298
Henryk Boguszewski (powiat siemiatycki) 291
Edyta Marchelska-Groszfeld (powiat zambrowski) 286
Agata Puchalski (powiat bielski) 283
Mateusz Gutowski (powiat hajnowski) 282
Rafał Supiński (powiat moniecki) 277
Paweł Wnukowski (powiat augustowski) 277
Robert Jabłoński (powiat białostocki) 273
Marek Olbryś (m. Łomża) 272
Adam Niebrzydowski (powiat łomżyński) 268
Krzysztof Rodzik (m. Białystok) 268
Paula Spilska-Bubrowska (powiat sejneński) 267
Tomasz Krukowski (powiat grajewski) 267
Piotr Rećko (powiat sokólski) 247
Andrzej Mioduszewski (powiat zambrowski) 242
Krzysztof Stawnicki (m. Białystok) 166
Jan Perkowski (powiat białostocki) 145
Piotr Modzelewski (m. Łomża) 128
Andrzej Dąbrowski (m. Białystok) 96
Leszek Dec (m. Suwałki) 71
Piotr Nalewajek (powiat sejneński) 55
Stanisław Rykaczewski (powiat zambrowski) 54
Mariusz Gołaszewski (powiat białostocki) 52

Wyniki bardzo wyraźnie wskazują, którzy z kandydatów cieszą się największym poparciem i jak rozkładała się współpraca poszczególnych frakcji w PiS. Najwięcej uprawnionych do głosowania to stronnicy byłego marszałka Artura Kosickiego, który jest zarazem szefem struktur partyjnych w stolicy województwa. Nieoficjalnie wiadomo, że kandydaci, którzy uzyskali powyżej 200 głosów musieli mieć poparcie Kosickiego i jego ekipy. To dzięki ich poparciu do zarządu trafili m. in. Andrzej Mioduszewski (powiat zambrowski, przegrał głosowanie ze starostą Edytą Marchelską-Groszfeld), Krzysztof Rodzik (Białystok, przegrał w mieście z Marcinem Kamieńskim) oraz Robert Jabłoński (powiat białostocki, wygrał ze starostą Janem Perkowskim, który i tak trafił do zarządu z 4 wolnych miejsc). Widać też, że przynajmniej kilka lokalnych kół dogadało się ze sobą na wspólne głosowanie: dotyczy to Łomży, Bielska Podlaskiego, Kolna, Zambrowa, Siemiatycz, Sejn, Wysokiego Mazowieckiego, Grajewa i Sokółki. 

Kto dostał się do zarządu w ramach rywalizacji powiatowej? W Łomży były wicemarszałek Marek Olbryś bardzo wyraźnie wygrał z radnym miejskim Piotrem Modzelewskim, a w Białymstoku z czwórki kandydatów wybrany zostało trzech: Kamieński, Rodzik i Krzysztof Stawnicki (radny miejski). Z kolei w Sejnach wygrała zdecydowania Paula Spilska-Bubrowska, która pokonała Piotra Nalewajko. 

Nie wiodło się osobom, które kojarzono z posłem Jarosławem Zielińskim. Z jego stronników do zarządu dostał się tylko Leszek Dec z poparciem 71 głosów. 

W przyszłym roku odbędą się wybory w strukturach powiatowych. Czy obecni szefowie pozostaną na swoich stanowiskach? Jacek Sasin będzie miał niezły ból głowy, aby nie dopuścić, aby partyjne frakcje wzięły się za łby. Na razie jednak podlaski PiS zademonstrował jedność i wygasił - przynajmniej - oficjalnie spory. Gdyby bowiem najliczniejsza frakcja chciała zdominować władze okręgowe wystarczyło, aby zgłosiła kandydatów im sprzyjających z innych powiatów i głosując blokiem wyeliminowała niektórych wybranych. 

Przemysław Sarosiek 

Aktualizacja: 11/11/2024 23:04
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do