Paweł Gonczaruk (na zdj. z lewej) nie został wybrany szefem podlaskich struktur Wolności. Funkcję tę pełnił przez ostatnie pół roku, ale kilka dni temu członkowie ugrupowania zdecydowali w głosowaniu, że przewodniczącym na pięcioletnią kadencję w regionie i jego stolicy zostanie Marcin Sawicki (na zdj. z prawej). Tego dla Gonczaruka było za dużo. W wiadomości e-mail poinformował, że jego dalsze uczestnictwo w tym środowisku nie ma sensu i przygoda z Januszem Korwin-Mikkem (założycielem i szefem partii) dobiegła końca. Stwierdził również, że Sawicki jest człowiekiem o mentalności komunistycznej, bez żadnego kręgosłupa moralnego, dlatego nie widzi perspektyw na współpracę i dalsze działanie. Pożegnalna wiadomość została wysłana z oficjalnego konta e-mail byłego już lidera Wolności na Podlasiu, trafiając i do redakcji naszego portalu.
Trudno nazwać to inaczej niż obrażeniem się i naburmuszaniem. I to dlatego, że wybory poszły nie po myśli zainteresowanego. Nie chcemy komentować tej sytuacji, ale tak właśnie wypada ocenić fakty czy raczej opinie, które mogliśmy przeczytać. Sprawa dotyczy osoby publicznej, która z polityką związana jest od kilku lat, a ostatnio przewodziła regionalnemu i białostockiemu oddziałowi ugrupowania, które podczas ostatnich wyborów parlamentarnych otarło się o próg wyborczy (choć wtedy jeszcze pod nazwą KORWiN). Wiadomość e-mail, o której mowa, adresowana była do dziennikarza Dzień Dobry Białystok, a nadawca - Paweł Gonczaruk - wysłał ją z oficjalnego adresu, jakim posługiwał się działając w Wolności, w niedzielę 18 marca. Biorąc pod uwagę treść, wyjaśnienia dotyczące jego decyzji i docinki, które rzuca w kierunku Marcina Sawickiego, postanowiliśmy opublikować całość. Uwaga: pisownia oryginalna.
"Szanowni Państwo!
Chciałbym podziękować wszystkim za udział w spotkaniach, wykładach, kampaniach wyborczych, w których angażowaliście swoje siły walcząc o szczytne hasła wolności, własności i sprawiedliwości. Chcę podziękować wszystkim, którzy oddali na mnie swoje głosy w wyborach oraz podczas rozgrywek wewnętrznych. Poznałem tutaj masę wspaniałych, uczciwych ludzi. Był to okres, w którym bardzo dużo się nauczyłem, nie żałuję żadnej chwili spędzonej w tym gronie. Niestety, moja przygoda z Januszem Korwin-Mikke w dniu dzisiejszym dobiegła końca. Po około 4 latach zrozumiałem, że działalność w tej partii jest raczej swego rodzaju klubem dyskusyjnym, aniżeli poważną polityką z szansą na przejęcie władzy. Kierowałem się naiwnością, ideałami oraz chęcią zmiany. Okazało się, że tak naprawdę walczyłem z wiatrakami tj. mechanizmami obronnymi, które wytworzyła ta partia w celu usprawiedliwienia swojej nieudolności. Liczyłem, że to się zmieni, gdy dostaniemy zastrzyk pieniędzy z budżetu. Z przykrością muszę stwierdzić, że nic nie uległo zmianie. Kolejne pokolenie młodych ludzi zostanie zarażone nadzieją na lepsze jutro, po czym nastąpi zderzenie z rzeczywistością. Jak to mówią, nic nie trwa wiecznie i trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść. 16 marca w wyborach na przewodniczącego przegrałem z Marcinem Sawickim. Ta sytuacja przekonała mnie, że nie ma najmniejszego sensu dalsze uczestnictwo mojej osoby w tym środowisku. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że system, który próbujemy pokonać wygrywa z nami wewnątrz naszego ugrupowania. Na czele struktur podlaskich stanęła grupa ludzi, która kompletnie nie rozumie idei, o którą walczymy. Metody, których używa przypominają te z ustroju słusznie minionego. Liderem został człowiek o mentalności komunistycznej, bez żadnego kręgosłupa moralnego. Nie widzę perspektyw na współpracę i dalsze działanie. Czuję obowiązek, aby o tym poinformować. Przyszłość powinna wszystko potwierdzić. Postanowiłem, że zajmę się rodziną i życiem prywatnym, a od polityki zrobię sobie przerwę. Na jak długo tego nie wiem, ale obiecuję, że jeżeli wrócę to będzie to powrót pod własnym szyldem. Dziękuję jeszcze raz za ten wspaniały okres. Do zobaczenia na innych frontach!"
Nie wiadomo, do ilu osób i właściwie do kogo dotarł taki e-mail od Pawła Gonczaruka, zatytułowany "Paweł Gonczaruk - pożegnanie". Dowiedzieliśmy się w każdym razie, że nie trafił na skrzynki jego następcy, jak i poprzednika Szczepana Barszczewskiego.
Treść pozostawiamy indywidualnym ocenom Czytelników, pytając jednocześnie, czy wypada żegnać się po przegranej rywalizacji urządzając wycieczki osobiste. Należy podkreślić, że mówimy o działaczach politycznych na szczeblu regionalnym, a nie członkach osiedlowego klubu tenisa stołowego do lat 15.
Przypomnijmy, że w ubiegłym roku dotychczasowy lider Wolności w województwie podlaskim, radca prawny Szczepan Barszczewski, opuścił szeregi partii i przeszedł do powstałego na bazie Polski Razem Porozumienia Jarosława Gowina, któremu w regionie przewodzi Jacek Żalek. W listopadzie Barszczewski wyjaśniał, że czas po wyborach uzmysłowił mu, iż za wiele osiągnąć w formacji Janusza Korwin-Mikkego się nie da, stąd taka decyzja, aby związać się z bądź co bądź zdradzającym dużo wolnościowego nastawienia ugrupowaniem Jarosława Gowina. Taka wypowiedź padła podczas konferencji prasowej. Zmiany barw partyjnych nie są zresztą w polityce niczym nadzwyczajnym, stąd i takie wyjaśnienia nie wzbudziły specjalnego szumu medialnego, zostając w lokalnych tytułach przyjęte bez jakichś wielkich emocji.
Zmiana na stanowisku prezesa podlaskiego okręgu Wolności nastąpiła pod koniec października 2017 r. Otóż wtedy do partii tej powrócił Paweł Gonczaruk. Pełniącym obowiązki lidera miał pozostać przynajmniej przez pół roku, do czasu kolejnych wyborów wewnętrznych. Plany miał ambitne. Jak tłumaczył w rozmowie z naszą redakcją, za cel stawiał sobie dobry wynik podczas najbliższych wyborów samorządowych, wprowadzenie kilku osób do rady miasta i sejmiku wojewódzkiego. Rozważał też ewentualne sojusze z innymi formacjami.
Paweł Gonczaruk nie wypowiadał się w naszym portalu pochlebnie o swoim poprzedniku Szczepanie Barszczewskim. Gdy ten został podlaskim i białostockim liderem partii KORWiN, Gonczaruk zaangażował się w ruch Kukiz'15, został sekretarzem tutejszych struktur oraz dołączył do stowarzyszenia Endecja. Po decyzji Adama Andruszkiewicza o odejściu z klubu Kukiz'15, złożył rezygnację z zajmowanych funkcji i wrócił do poprzedniej partii, funkcjonującej już pod nową nazwą - Wolność.
Zdaniem Gonczaruka okres rządów Szczepana Barszczewskiego nie był najlepszy do rozwoju struktur w regionie i samym Białymstoku. Jak można wnioskować z treści niedawno przesłanej wiadomości pożegnalnej, jakiekolwiek inne rządy sprawowane w ugrupowaniu nie przez Pawła Gonczaruka, są złe. A zatem dostało się teraz Marcinowi Sawickiemu, nowemu prezesowi, pełniącemu wcześniej funkcję wiceprezesa czy koordynatora ds. medialnych.
- Wygrane przeze mnie wybory i żal Pawła Gonczaruka dobitnie świadczą, że jesteśmy organizacją ideową i nie ma w niej miejsca dla karierowiczów i osób, które szukają ciepłej posadki czy łatwych pieniędzy. Kiedy Paweł był asystentem europosła Marusika z KNP, był przy Januszu Korwin-Mikkem. Gdy otrzymywał pieniądze z Endecji, był przy Kukizie. Gdy zobaczył, że w Wolności liczy się uczciwa praca społeczna bez wynagrodzenia, obraził się i na szczęście uciekł - nie pozostaje dłużny Sawicki. - Wolność chce zmienić nasz kraj, a zmiany najlepiej zaczyna się od siebie.
Wewnętrzne wybory odbyły się 16 marca, a obowiązki związane z funkcją prezesa Marcin Sawicki przejął od razu. Głosowanie było tajne, wziąć udział mogli w nim członkowie partii przynajmniej od trzech miesięcy, opłacający składki. Stosunek głosów wyniósł 14 do dziewięciu, jeden był wstrzymujący. Kadencja będzie trwała pięć lat.
Marcin Sawicki tuż po szkole średniej był związany z antysytemową lewicą, gdyż - jak sam tłumaczy - jako nastolatek nie do końca rozumiał otaczający go świat. Później nastąpiła przygoda z samorządem studenckim Politechniki Białostockiej, którego został prezesem. Przewinął się przez wiele organizacji społecznych. Obecnie jestem szefem klubu Toastmasters Białystok. Dorosła, poważna decyzja o polityce to de facto dopiero wspólna podróż z Januszem Korwin-Mikkem. Do Kongresu Nowej Prawicy dołączył tuż po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. i tak zaczęła się jego historia z ugrupowaniami kierowanymi przez JKM. Startował do rady miasta w ostatnich wyborach samorządowych. Był koordynatorem ds. medialnych partii KORWiN w województwie podlaskim. W Wolności został uznany przez szersze grono ugrupowania i został członkiem rady krajowej, którym jest do dziś.
Nowy lider na Podlasiu chciałby, żeby do Wolności wrócili byli członkowie. Liczy także na wielu nowych, zamierza rozbudowywać struktury.
- Mamy przygotowany plan na wybory samorządowe, ale nie chcę jeszcze go zdradzać. Jedno jest pewne: będzie o nas głośno - zapowiada.
Stwierdza, że ugrupowanie ma dobry pomysł i wyborcy będą pozytywnie zaskoczeni.
Poza polityką Marcin Sawicki zajmuje się prowadzeniem własnej firmy. Z wykształcenia jest politologiem i technikiem elektronikiem. Lubi grę w szachy i na saksofonie tenorowym, uwielbia śpiewać, w przyszłym roku planuje ślub.
(Piotr Walczak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie