
Dziś nie napiszę o tym co było na sesji, ale o tym czego nie było. Nie było porozumienia. Nie było potrzeby wysłuchania drugiej strony. Nie było chęci współpracy.
Witamy w naszym gronie nowego radnego. Na miejsce świętej pamięci Józefa Brożka przyszedł Zygmunt Klimaszewski. Ślubowanie, gratulacje przewodniczących, błyskają flesze. Nikt natomiast nie fotografował, gdy radny otrzymał pilota do głosowania. Nikt nie pomyślał, aby nowemu radnemu powiedzieć, który przycisk do czego służy. Gratulacje były? Były! Zdjęcia zrobione? No to szafa gra! Celebrze stało się zadość. Przy pierwszym głosowaniu nowy radny zaznaczył „Obecny”.
Ale to detal. Najciekawsze przed nami. Pani skarbnik czyta zmiany w budżecie. Na sali rozmowy. Kilka osób śledzi pozycje podawane przez Panią Skarbnik. Kilkoro radnych przegląda internetowe fora. Jeden czyta w gazecie sportowe relacje. Luz. Jak przyjdzie do głosowania, to się zerknie jak głosuje sąsiad i będzie grało. Jeden z radnych wkracza na salę po czterech godzinach od rozpoczęcia. Inny wychodzi na godzinę. Nie ma sprawy.
Ale to jeszcze nic. Najlepsze przed nami. Rozpatrzenie projektu uchwały w sprawie nadania rondu nazwy 100-lecia Odzyskania Niepodległości. Już podczas Komisji Samorządności, radny Stawnicki zwrócił uwagę, że nie wypada upamiętniać tak wielkiej i wspaniałej rocznicy, takim małym rondkiem na Rynku Siennym. Gdzie przecież Wodopojka i podawany jest alkohol. Radni spodziewali się zatem, że ta propozycja upadnie. Ale nie spodziewali się, ze radny Tomasz Madras powie „Ja wielokrotnie prosiłem o nadanie nowopostałejulicy nazwy patrona w osobie harcmistrza Bronisława Jastrzębskiego. A skoro urząd nie znalazł do tej pory miejsca, to proponuję aby to rondo nazwać właśnie imieniem majora Jastrzębskiego, który wszak z Białegostoku pochodził”. Na pytanie radnych, czy 100-lecie Odzyskania przez Polskę Niepodległości, znajdzie może jakieś inną lokalizację radny Madras odparł „Ależ budowana jest przecież „Trasa Niepodległości” To będzie jedna z głównych arterii komunikacyjnych miasta. Czy można sobie wymarzyć lepszą lokalizację?!”. Radni zgodzili się i rondo ma patrona w osobie harcmistrza Bronisława Jastrzębskiego.
Ale najlepsze ciągle przed nami. Oto ulica która nazywać się miała Dobrawy. Czeska księżniczka, żona Mieszka I, kobieta, która namówiła Go podobno do chrztu, a z pewnością bardzo ów chrzest ułatwiła – nie znalazła przed miesiącem poparcia radnych. Urząd zaproponował więc inna nazwę – Podlaska. Ponownie na mównicę wszedł radny Tomasz Madras „Proponuję tą ulicę nazwać imieniem majora Łupaszki”. I już. Zatkało mnie. Nie chodzi nawet o patrona. Ale przede wszystkim o tryb powoływania. Skoro major Łupaszka jest tak wspaniałą postacią, że należy mu się w Białymstoku ulica, więc powołajmy Go z pełnym zachowaniem zasad demokracji. Przedstawmy projekt najpierw samym mieszkańcom. Niechże się wypowiedzą. Następnie przeprowadźmy głosowanie na komisji, gdzie zaprosić możemy historyków, którzy wyjaśnią wszelkie wątpliwości. I dopiero wówczas przedstawmy projekt uchwały na sesji. Wystarczy na to miesiąc. Prosiłem radnych o jeden miesiąc. Aby zachować właściwy w takich przypadkach tryb postępowania.
„A jak postępował Pan Prezydent? Czyż też nie stosował podobnych wrzutek” wołali radni? „Skoro postępował źle, to czy musicie ich naśladować?” Nie róbmy niczego w pośpiechu, oddajmy głos samym mieszkańcom, zachowajmy właściwy tryb. Wniosek odrzucono. Nazwę przegłosowano.
Radny Tomasz Madras powiedział na zakończenie „Mam nadzieję, że od tej pory wszystkie nazwy będą głosowane we właściwym trybie”. Zabrzmiało to jak ponury żart. Dlaczego nie zaczęliśmy od nazwy, którą Pan zaproponował? Czy zmienianie świata nie należy zaczynać od siebie? Czy demokracja polegać ma na tym, że większość robi, to co chce? Że w żaden sposób nie próbuje się dogadać z mniejszością? Nie może ustąpić jej choć na krok? Przecież, jeśli major Łupaszka jest rzeczywiście wart upamiętnienia, to spokojnie mógłby zostać patronem ulicy za miesiąc. Ujęłoby Mu to czci? Albo Wam drodzy radni?
Wyobraziłem sobie, że za kilka miesięcy wybory wygrywa zupełnie inne ugrupowanie. I zaczyna zmieniać nazwy, które Wy żeście zmienili. Po kilku latach wygrywa jeszcze inna opcja i znów zaczynają się zmiany. I tak sobie będziemy zmieniali. Co wybory, to zmiany nazw ulic. O to chodzi?
Na zakończenie radny Paweł Myszkowski postulował, aby znaleźć system który umożliwiłby sprawiedliwe głosowanie w Budżecie Obywatelskim. Bo wszystkie projekty osiedlowe wrzucone są do jednego worka, więc wiadomo, że wygrają projekty na tych osiedlach, gdzie mieszka najwięcej osób. Małe osiedla przegrają z kretesem. Coś Panu przypomina ta sytuacja Panie Radny? Czy Pana klub mający większość w Radzie Miasta wsłuchał się w głos mniejszych klubów? Czy głosował Pan, aby i małe kluby miały coś do powiedzenia? To oczywiście pytanie retoryczne. Macie większość, więc możecie przegłosować wszystko. Bez żadnego trybu. Ot tak. Mamy ochotę na Łupaszkę, więc będzie Łupaszka.
Miałem napisać jeszcze o interpelacji radnego Zielenieckiego. Która była niczym błysk słońca w ciemnościach. Ale może innym razem. Bo po tym co dziś zobaczyłem i usłyszałem, nie ma miejsca na żarty. Może jestem naiwny, ale ja wciąż wierzyłem, że jesteśmy jedną drużyną. Że niezależnie od naszych poglądów reprezentujemy mieszkańców. I że najważniejszy dla nas jest ich głos.
Już w to nie wierzę.
(Wojciech Koronkiewicz/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie