
Otwarcie sesji godz.10:15. Punkt pierwszy wręczenie nagród Kulturalne Gryfy. Pomysłodawcą owej nagrody był radny Krzysztof Stawnicki.
Pamiętam pierwszą edycję. Gdy radni Komisji Kultury sami zrzucali się po kilkadziesiąt złotych, aby zapłacić rzeźbiarzowi za drewniane statuetki. Dziś kwiaty, dyplomy, brawa i zdjęcia.
Kolejny punkt obrad „Białostocka karta rodziny z dzieckiem niepełnosprawnym”. Przyjęta.
Następnie „Dom Bojarski”. I wątpliwości urzędników – czy aby ów projekt jest zgodny z prawem? Czy rada może narzucać Prezydentowi rozwiązania? Wątpliwości wyjaśnione krótko przez prawnika. Uchwała ma charakter intencyjny. Prezydent może ją wykonać lub nie. Uchwała przeszła. Wiem, iż wiele osób ma żal do radnych, że tak długo zwlekali z tą decyzją. Ale jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że ten zamknięty na głucho dom, wkrótce zostanie otwarty. Uwagi wiceprezydenta Rudnickiego pod moim adresem pominę. Szkoda czasu.
Komunikacja zbiorowa. Zatwierdzona.
Fast food przy Stołecznej. Uchwała przyjęta. Tu ciekawostka! Parking przy lokalu jest ogólnodostępny. Nikt nie może zakazywać parkowania osobom, które przyjechały w to miejsce i nie zamierzają wcale spożywać hamburgerów czy frytek.
Plan zagospodarowania dla osiedla Sienkiewicza – przyjęty.
Spore emocje wzbudził kolejny plan zagospodarowania. Dla ulic Grottgera i Parkowej. Na Grottgera mieszkańcy protestują przeciwko planom dewelopera i usytuowaniu kolejnego budynku tuż pod oknami. Na Parkowej mieszkańcy sprzeciwiają się planowanej wycince drzew. Długo by opowiadać jak gorące były to dyskusje. Zwołano przerwę, aby wszelkie wątpliwości wyjaśnić szczegółowo w kuluarach. Plan w końcu przyjęto. Czy to oznacza, że deweloper odstąpi od realizacji? Czy drzewa ocaleją? To byłoby zbyt proste i zbyt piękne. Ale przyjęcie planu oznacza, że ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Że jest jeszcze szansa. Jak możemy ocalić drzewa – opowiem wkrótce. Słowo!
Napis „Niepodległość” na pomniku. Wyraziłem swe wątpliwości. Że to wszystko przypomina zawieszanie na tymże pomniku napisu Bóg Honor Ojczyzna. W pośpiechu. Ale podczas głosowania wyszedłem. Popełniłem błąd. Powinienem zostać i głosować. Mój jeden głos niczego by nie zmienił. Powinienem go był jednak wyrazić. Przepraszam.
Wniosek Partii Razem o dofinansowanie programu In vitro nie wszedł pod obrady. Było już zbyt mało radnych na sali. Trzy głosy wstrzymujące się, zdecydowały, że nawet nad tym projektem nie dyskutowaliśmy. Gdzie byli pozostali radni? Nie wiem. Gdzie był Pan Prezydent? Nie wiem.
Przed zamknięciem sesji nastąpiły mowy pożegnalne. Podziękowania za wspólną pracę. Co złego to nie my. Odczytano statystyki. Radni obradowali 400 godzin. Najdłuższa sesja 16 godzin. Najkrótsza 11 minut. 2300 głosowań. 1222 interpelacje.
Potem wręczano grawertony i ozdobne zdjęcia. Życzono powtórnej elekcji.
Zastanawiałem się, która z owych 400 godzin pracy Rady, które z owych 2300 głosowań i która z 1222 interpelacji, rzeczywiście sprawiła, że mieszkańcom żyło się lżej?
Czy czasem nie jest tak, jak w owej opowieści, kiedy to dwóch radnych po całonocnych obradach opuszcza sesję i dziwią się, że mieszkańcy tymczasem smacznie śpią?
Kiedy wręczano na te zdobne grawertony, myślałem o tym, czego mi się zrobić nie udało.
Moją największą porażką w Radzie Miasta, coś co boli mnie najbardziej – jest winda do Miejskiego Domu Kultury. W zasadzie zaś brak windy. Nie potrafiłem tego zmienić. Pisałem do Prezydenta Miasta, pisałem do Prezesa Spółdzielni Zachęta. Windy wciąż nie ma. Bariera architektoniczna uniemożliwia dzieciom niepełnosprawnym korzystanie z zajęć. Kolejna taka bariera to schody przy Suraskiej. W przejściu od Rynku Kościuszki na Planty. I tu poległem. W MDK-u teren należy do Spółdzielni Zachęta, schody do Społem. Więc Prezydent odpisał, że nie jest to w gestii Urzędu.
Ale może Pan Rudnicki miał jednak rację? Może rzeczywiście trzeba było wciąż chodzić i stale przypominać? Chodzić i chodzić i chodzić. I nie przejmować się żadnymi odmowami. I stale przypominać. Że winda, że podjazd! Że winda, że podjazd! Że winda i podjazd! W końcu by zrobili. Dla świętego spokoju.
Zabrakło mi wytrwałości. Przepraszam.
Koniec.
Chociaż nie!
Skończyła się przecież tylko sesja. Ja jednak tej windy i podjazdu nie daruję! Właśnie zdałem sobie sprawę, że nadal mogę chodzić i przypominać. Chodzić i przypominać.
Aż w końcu się uda!
O!
(Wojciech Koronkiewicz/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Panie Wojciechu. Powiem tak. Różnie jest Pan w mieście odbierany. Wielu mówi :dziwak. Ja powiem :tekst znakomity. Nikt Panu w reportażu do pięt nie dorasta. Zdrowia !
Jeśli człowiek o pewnym poziomie wrażliwości może być odbierany jako dziwak, świadczy to tylko o tępocie autorów podobnych opinii. Osobiście dalej życzę sobie tego Pana w radzie miasta, by oprócz "geszefciarstwa" było tam miejsce, dla osób, które pamiętają jaka jest naprawdę rola radnych i w czyim interesie powinni działać.Do wyborów pójdę głównie po to, by oddać głos właśnie na Pana Wojtka.
Panie Wijtku, nie wyobrażam sobie nowej Rady Miasta bez Pana. Ludzie głosujcie na Koronkiewicza!!! To prawdziwy społecznik, jedyny radny gotowy pomoc, wysłuchać. Nawet wtedy, kiedy jedzie rowerem, zatrzyma sie przy człowieku i jego problemach :) Powodzenia życzę Panie Wojciechu!!!
Panie Wojtku, nie wyobrażam sobie nowej Rady Miasta bez Pana. Ludzie, głosujcie na Koronkiewicza!!! To prawdziwy społecznik, gotów zawsze pomoc, wysłuchać. Nawet wtedy, kiedy jedzie rowerem, zatrzyma sie przy człowieku i jego problemach :) Powodzenia życzę Panie Wojciechu!!!