
Całe wieki temu, a nawet w czasach prehistorycznych, człowiek pierwotny wiedział, że ciała zmarłych należy pochować. Grzebano przecież i ciała wojowników, aby dzikie zwierzęta nie rozciągały ich po okolicy. Rosjanie mimo upływu setek i tysięcy lat wciąż nie dojrzeli do takiej cywilizacji. Ciała swoich żołnierzy zostawiają tam, gdzie zginęli. Albo palą je razem ze sprzętem, tam gdzie leżą. Tylko nieliczne rodziny zabitych Rosjan mają możliwość wyprawienia im pochówków.
Kiedy ukraiński wywiad wojskowy, albo media informują o barbarzyństwie Rosjan, nie ma w tym żadnej przesady. Nie tylko chodzi bowiem o sposób mordowania ludzi i zadawania ogromu cierpień nieuzbrojonym cywilom na Ukrainie, w tym dzieciom, ale także to w jaki sposób traktują swoich żołnierzy. Nie wszyscy mogą liczyć na kamizelki kuloodporne, czy nawet na hełmy, o apteczkach czy racjach żywnościowych nawet nie ma co wspominać. Jeśli w ogóle są, to często przeterminowane lub niepełne.
W takim stanie Rosja wypuszcza na front żołnierzy, którzy później giną od kul, bomb i ostrzałów prowadzonych z każdej innej broni. Zdarza się nawet często, że od ognia własnego wojska. Jak wiadomo od początku wojny, Rosjan zginęło bardzo dużo. Ale ich ciała nie wracają do rodzin, ani bliskich. Ukraina wielokrotnie w tej wojnie apelowała do władz rosyjskich, aby zabierali ciała poległych i zabitych żołnierzy. Tylko że chętnych do zabierania ciał, jak nie było, tak nie ma. Wracają w foliowych workach lub cynkowanych trumnach tylko nieliczni. Co się dzieje z pozostałymi ciałami zabitych?
„Polegli żołnierze są paleni razem ze zniszczonym sprzętem, poinformowali nas o tym »dobrzy ludzie«” – przekazało na platformie Telegram Centrum Komunikacji Strategicznej Sił Zbrojnych Ukrainy. – „W związku ze źle zorganizowaną ewakuacją rannych i zabitych rosyjscy wojskowi utylizują swoich zabitych towarzyszy na miejscu” – dodano.
Rosjanie często nawet nie zabierają z pola walki swoich rannych kolegów. Zostawiają ich w bólach i męczarniach skazując tym samym na śmierć. Niestety, ale bywa nawet i jeszcze gorzej. Na przykład w obwodzie donieckim zdarzać się miały przypadki, że ranni żołnierze, jeszcze żyjący, mieli być paleni żywcem razem ze zwłokami zabitych. Ich kompani z jakiegoś powodu nie chcieli lub nie znaleźli czasu, aby sprawdzić czy ktoś leżący żyje, czy nie.
Choć brzmi to bardzo drastycznie, to w końcu też przecież sami Rosjanie wypuścili na tyły swoich wojsk kadyrowców. Ich zadaniem jest przede wszystkim strzelanie do żołnierzy rosyjskich, jeśli ci się chcą wycofać lub uciec od ognia Ukraińców. To w sumie żadna nowość. Podobne taktyki stosowała przecież jeszcze w II wojnie światowej Armia Czerwona dowodzona przez Gieorgija Konstantinowicza Żukowa.
(Cezarion/ Foto: Flickr.com/ Just Click's With A Camera)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie