Od czasu konfliktu na Ukrainie z udziałem rosyjskich wojsk rubel mocno stracił na wartości. Znacznie podrożało złoto. Do tego gości zza wschodniej granicy będzie coraz mniej, jeśli obecna sytuacja dalej się utrzyma.
Zawsze schemat jest taki sam. Kiedy wybucha konflikt polityczny lub zbrojny złoto drożeje, natomiast akcje giełdowe wszystkich spółek lecą w dół. Dlatego zmiany w gospodarce widać najszybciej po kursie złota. To właśnie ku temu kruszcowi zwracają się wszyscy gracze, kiedy nie wiadomo jak będzie się kształtować wartość pieniądza. Choć notowania złota obliczane są w dolarach i daleko od nas, bo aż w Nowym Jorku, ma to bezpośrednie znaczenie dla Podlasia.
- Kiedy rubel jest tańszy Rosjanom nie opłaca się już do nas jeździć po zakupy. Za te same pieniądze mogą kupić mniej towarów niż do tej pory. My natomiast mamy możliwość kupić taniej od wschodnich sąsiadów, to co dotychczas było droższe. Na pewno to, co się dzieje na Ukrainie już ma przełożenie na nasz region – wyjaśnia Marcin Leoszko, Dyr. Mennicy Wrocławskiej Oddział w Białymstoku.
Jeszcze w grudniu uncja złota kosztowała 3.588 zł, teraz cena wynosi już 4.190 zł, czyli jest drożej o 600 zł. To spory skok, bo o 17%. Jeśli na Ukrainie sytuacja będzie się zaostrzała, analitycy twierdzą, że złoto będzie jeszcze droższe, dolar także, a złotówka słabsza, podobnie rubel. Na razie białostockie kantory, handlujące rublami mówią, że utrzymuje się stały kurs. Jest tak, jak podczas olimpiady w Soczi.
- Polacy bardzo sporadycznie kupują ruble – mówi nam właściciel jednego z białostockich kantorów. – Tę walutę nawet ciężko w Białymstoku dostać. Oferują ją tylko kantory na Kawaleryjskiej. Jeśli już ktoś handluje z Rosjanami, to wie, że oni zazwyczaj płacą dolarami. Rubel stoi w miejscu, przynajmniej u nas w Białymstoku.
Jednak notowania bankowe już pokazują, że rubel stracił na wartości i to dość mocno. Niebawem przełoży się to na rynek lokalny. Za mniej warte ruble zwyczajnie będzie można kupić mniej dolarów. Mniej dolarów, to mniej zakupów w Polsce. I w ten sposób białostocki biznes może odczuć konflikt ukraiński bardzo dotkliwie. Jednak nasi główni partnerzy to Białorusini, więc jest szansa, że wymiana handlowa w samym Białymstoku się utrzyma.
- Na terenie granicznym z Kaliningradem już widać mniejszy ruch. Rosjanie przyjeżdżają rzadziej, bo im się coraz mniej opłaca robić po naszej stronie granicy zakupy. Jednak zdecydowanie gorsza sytuacja pod tym względem miałaby miejsce, gdyby Polska była w strefie euro, gdyż rubel dużo bardziej osłabił się w stosunku do waluty europejskiej, niż do polskiej złotówki. Wtedy zakupy dla Rosjan w Polsce byłyby jeszcze droższe – mówi Marcin Leoszko z białostockiego Oddziału Mennicy Wrocławskiej.
Pozostaje mieć nadzieję, że sytuacja niebawem się uspokoi, bowiem problemy ukraińskie, mimo że nas bezpośrednio nie dotyczą, mają ogromny wpływ na lokalną gospodarkę. Pocieszające jest to, że Rosja płaci za eskalację konfliktu znacznie wyższą cenę. Kolejni inwestorzy wycofują się z prowadzenia biznesów i przenoszą działalność na bardziej stabilne rynki w innych państwach.
Komentarze opinie