
Białostoczanie coraz chętniej odwiedzają i robią zakupy na ryneczkach i bazarkach osiedlowych. Jednak przedsiębiorców chętnych by ryneczek zorganizować nie ma zbyt wielu. Prowadzenie takiej działalności nie należy do tanich. Dlatego wolą wynajmować pojedyncze miejsca niżeli tworzyć wielostanowiskowe punkty handlowe.
Miasto Białystok kilkukrotnie ogłaszało przetargi na tworzenie bazarków osiedlowych, ale efekty były raczej niezadowalające. Wskazane przez urzędników grunty nie zawsze znajdowały się w zainteresowaniu przedsiębiorców. Być może zaporowa okazała się również cena za dzierżawę gruntów, a być może warunki, które trzeba było spełnić. Ostatecznie podpisano dwie umowy na tworzenie bazarków osiedlowych, ale jedna została już wiele miesięcy temu została rozwiązana i bazarek przestał działać.
Pierwsze próby do tworzenia miejsc handlowych były podejmowane blisko trzy lata temu. Bez powodzenia. Ale też trudno się dziwić, że wówczas nie znaleźli się zainteresowani, ponieważ ceny, jakie Miasto Białystok wskazało w ofercie przetargowej, były naprawdę wysokie. Stawki wywoławcze czynszu za takie grunty wahały się od 15 do 20 zł za metr kwadratowy. Do tego przedsiębiorcy musieli sami zorganizować całe miejsce handlowe, wraz z punktami sanitarnymi. A po zakończeniu obowiązywania umowy nie mogli otrzymać zwrotu poniesionych nakładów. Temat wraca co jakiś czas w debacie publicznej, ale zwłaszcza w interpelacjach radnych. Jako pierwszy dopytywał o ryneczki osiedlowe radny Wojciech Koronkiewicz, później i inni, a ostatnio o bazarki pytał również radny Dariusz Wasilewski.
- Proszę o informacje na temat realizacji pomysłu i działań Urzędu Miejskiego w zakresie wsparcia i koncepcji funkcjonowania tzw. Ryneczków osiedlowych, które miały być miejscem rozwoju drobnego handlu i wymiany towarów. Czy przewiduje się możliwość, w kilku najbardziej dynamicznych, reprezentacyjnych miejscach Białegostoku, przejęcie odpowiedzialności za ich tworzenie i funkcjonowanie, choćby wykorzystując potencjał spółki Lech. Czy były wykonane jakieś symulacje, analizy weryfikujące opłacalność, efektywność takiego rozwiązania – pytał prezydenta Białegostoku radny jego klubu Dariusz Wasilewski.
Prezydent nie odpowiedział na pytanie o tym, czy były przeprowadzone symulacje, ale zwrócił uwagę na inny aspekt drobnego handlu w naszym mieście. Okazuje się, że do tworzenia bazarków osiedlowych chętnych specjalnie nie ma, ale chętnych do prowadzenia własnego, jednego miejsca handlowego, już trochę jest. Przedsiębiorcy już od kilku miesięcy wynajmują pojedyncze przestrzenie i tam lokalizują swoje miejsca handlowe. Najczęściej w takich punktach sprzedawane są owoce i warzywa lub inne produkty spożywcze. Mieszkańcy dlatego chętnie je odwiedzają, bo mają pewność kupienia świeżych produktów, mogą się również dowiedzieć o faktyczne miejsce pochodzenia kupowanych specjałów lub przedmiotów.
- Już się dawno przekonałam, że te wszystkie owoce czy warzywa z Biedronki czy innych Auchan’ów to są naszprycowane czymś, żeby ładnie wyglądały. Bo nie ma tak, że nagle pomarańcze czy nawet i ziemniaki, raptem gniją jednego dnia. Błyskiem pojawia się pleśń i wszystko jest do wyrzucenia. Na ryneczku, jak kupuję, to wiem że przywożą świeże, i taki owoc czy warzywo inaczej się psuje – komentuje Barbara.
- Owoce czy warzywa są tańsze niż w tych dużych sklepach. Opłaca się. Ale ja kupuję też ryby albo rajstopy i te są faktycznie droższe. Różnica polega na tym, że jak kupuję ryby, to wiem skąd są. Jak są mrożone, to do domu nie przynoszę pół kilo wody albo lodu, tylko faktycznie rybę, za którą zapłaciłam. A co do rajstop, to też kobieta ze straganu mi doradzi, które są lepsze gatunkowo, albo jaka jest prawdziwa rozmiarówka – mówi naszej redakcji Małgorzata.
Takie opinie słychać coraz częściej i już zwracaliśmy uwagę, że z każdym miesiącem więcej mieszkańców naszego miasta odwraca się od dużych sieci handlowych, galerii, a nawet dyskontów. Choć Biedronka czy Lidl wciąż cieszą się dużą popularnością. Jednak do łask wracają małe punkty handlowe, które były popularne na początku lat 90-tych ubiegłego wieku. I tu raczej nie powinno być zdziwienia, że przedsiębiorcy chcą prowadzić taką działalność, niekoniecznie tworząc pełne ryneczki, ale organizując wyłącznie swoje miejsca handlowe.
- Miejsca do handlu wskazywane są zarówno przez Miasto, także oferta przedsiębiorców jest analizowana i w przypadku możliwości prowadzenia takiej działalności – zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego – organizowany jest przetarg. Umowy zawierane są na czas nieoznaczony lub oznaczony tj. na sezon. W roku 2016 wystawiono do wydzierżawienia 8 takich stanowisk – odpowiada radnemu Wasilewskiemu na interpelację Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Miasto oferuje około 10 metrowe działki do tworzenia punktów handlowych, zaś cena miesięczna dzierżawy waha się od 20 do blisko 27 zł za metr kwadratowy. Jak czytamy w odpowiedzi na interpelację radnego Wasilewskiego, takie stawki są zbliżone do tych, które pobierają od przedsiębiorców spółdzielnie mieszkaniowe, na których terenie działają już bazarki osiedlowe. Takie znajdziemy między innymi na osiedlu Mickiewicza, Dziesięciny, na Piasta lub na osiedlu Nowe Miasto.
Ryneczków czy bazarków osiedlowych nie ma się co wstydzić. Ale tak się składa, że niektórzy uważają je za relikt przeszłości i wskazują, że w mieście nie powinno być dla nich miejsca. Powinny je zastąpić galerie handlowe lub inne zorganizowane punkty. Jednak w każdym dużym mieście europejskim funkcjonują bazary i ryneczki, a mieszkańcy tak samo, jak u nas, chętnie robią w nich zakupy. W wielu miastach na zachodzie naszego kontynentu są wyznaczone dni targowe i wówczas na określony teren przyjeżdżają handlarze i sprzedawcy, którzy oferują nie tylko owoce czy warzywa, ale również odzież, obuwie albo nawet i sprzęt AGD.
W Białymstoku, jak zapewnia magistrat, będą podejmowane dalsze próby tworzenia miejsc handlowych w formie bazarków osiedlowych. Naszym zdaniem warto też, aby urzędnicy zastanowili się nad tym, czy to Miasto Białystok nie powinno samo stworzyć gotowej infrastruktury, z której skorzystaliby kupcy. Możliwe, że wówczas znalazłoby się więcej chętnych do prowadzenia działalności gospodarczej.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie