Reklama

Seweryn Prokopiuk: Trzeba uderzyć w rosyjskie elity. Inaczej Putin nie zmięknie

Jeżeli sankcje mają być jedyną reakcją, to muszą uderzyć w rosyjskie polityczno - biznesowe elity, bo tylko one mogą wywrzeć wpływ na kremlowską władzę - uważa Seweryn Prokopiuk, socjolog, członek zarządu okręgu podlaskiego Lewicy Razem, dwukrotny kandydat na posła. W rozmowie z Piotrem Walczakiem przyznaje, że nie spodziewał się, iż Rosja zrobi tak drastyczny krok, jak inwazja na całą Ukrainę. Stwierdza też, że w ukraińskich mediach wielokrotnie podawane są informacje o deklaracjach polskiej solidarności.

Piotr Walczak, Dzień Dobry Białystok: Spodziewałeś się, że ta agresja w taki sposób nastąpi?

Seweryn Prokopiuk: Skala rosyjskiej agresji zaskoczyła chyba wszystkich. Żaden poważny analityk, zajmujący sprawami wschodnimi, nie spodziewał się, że Rosjanie zaatakują z taką siłą. Po uznaniu przez Kreml donbaskich republik, można było się spodziewać operacji na terytorium obwodów donieckiego i ługańskiego, pozostających pod kontrolą sił ukraińskich. Ewentualnie uderzeń w rejonach Charkowa albo Odessy. Kiedy rano podano informację o atakach na obiekty w zachodniej Ukrainie, czekałem na oficjalne potwierdzenie, bo trudno było w to uwierzyć. Kiedy pojawiły się informacje, że z Białorusi wyruszyły kolumny pancerne i przeprowadzono desant na podkijowskie lotnisko, było już widomo, że mamy do czynienia z prawdziwą, konwencjonalną wojną na kilku frontach.

Co twoim zdaniem Polska powinna zrobić?

- Przede wszystkim musimy szybko reagować na wydarzenia na froncie. Musimy być przygotowani na przyjęcie fal uchodźców i jeżeli konflikt będzie się przeciągał - na udzielenie pomocy medycznej i materiałowej Ukraińcom. Skala solidarności całego naszego społeczeństwa jest bardzo duża, także deklaracje władz na wszystkich szczeblach pokazują, że mamy wolę i możliwości, by pomóc Ukraińcom. Kolejny dzień śledzę ukraińskie media i wielokrotnie była tam mowa o deklaracjach polskiej solidarności.

Niestety, dysproporcja sił w tym konflikcie jest ogromna i mimo że ukraińskie siły toczą ciężkie walki, wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że bez pomocy z Zachodu nie ma szans na odparcie rosyjskiej agresji. Rozmawiamy już ponad dobę po początku agresji, a oprócz kilku płomiennych mów europejskich liderów nie mamy żadnych konkretów. Widać już, że Ukraina nie może liczyć na realne wsparcie militarne. Natomiast wszyscy mówią o niespotykanych dotąd sankcjach ekonomicznych. Z tym że do tej pory nie zaproponowano żadnych konkretnych, mocnych rozwiązań. Kilka osób i firm zostało objęte sankcjami, natomiast pojawiają się informacje, że niektóre unijne państwa blokują wycofanie Rosji z bankowego systemu SWIFT.

Jeżeli sankcje mają być jedyną reakcją, to muszą uderzyć w rosyjskie polityczno - biznesowe elity, bo tylko one mogą wywrzeć wpływ na kremlowską władzę.

Pojawiły się też kolejne pomysły na wsparcie dla Ukrainy, np. umorzenie długów zagranicznych i pomoc ekonomiczną, ale o tym może być mowa dopiero po zakończeniu walk. Dziś najważniejsze jest zatrzymanie rosyjskiej agresji.

Uważasz, że sankcje gospodarcze powstrzymają zapędy Putina?

- Pytanie o skalę tych sankcji i w kogo one uderzą. Na razie nie widać jedności nawet wśród krajów UE. Myślę, że Rosjanie przygotowali się na izolację po rozpoczęciu agresji. Przedstawiciele Kremla chwalą się dużymi rezerwami złota i walut, natomiast, dobrze wiadomo, że realne sankcje byłyby dla nich bardzo bolesne. Niemcy zapowiadają zamrożenie Nord Stream 2 i pytanie, jak długo wytrwają w tym postanowieniu.

Czasem mam wrażenie, że zachodni politycy nie rozumieją funkcjonowania systemu politycznego w Rosji. Spadek popularności Putina, spowodowany sankcjami, które uderzą w rosyjskie społeczeństwo, wcale nie jest jego największym problemem. W razie potrzeby przeciwników politycznych można nie dopuścić do wyborów, a wyniki głosowania sfałszować. Tylko sankcje, które uderzą w szczyt kremlowskiej elity, mogą wpłynąć na decyzje władzy.

Czy Polska może czuć się bezpieczna zgodnie z zapewnieniami Amerykanów?

- Dziś Polska jest bezpieczna, ale musimy trzymać rękę na pulsie. W czwartek rano Europa, w której od 30 lat - z przerwą na konflikt na Bałkanach - panował względny spokój, przestała istnieć. Musimy też pamiętać, że mocarstwa gwarantowały Ukrainie integralność terytorialną za zrzeczenie się broni jądrowej, pozostałej w spadku po Związku Radzieckim.

Państwa NATO muszą pokazywać, że zapisy traktów nie są tylko pustymi deklaracjami. Musimy też w końcu na poważnie myśleć o stworzeniu europejskich sił zbrojnych, ale dziś nie czas takie rozważania.

W tak krytycznej sytuacji musimy pokazać solidarność z Ukrainą na wszelkie możliwe sposoby.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do