Jeśli się już maluje pasy na jezdni dobrze, jeśli byłoby to wcześniej przemyślane i poparte jakąś praktyczną analizą. Dziś kierowcy, którzy chcą skręcić na ulicę Warszawską z Sienkiewicza ustawiają się na buspasie, choć wiadomo, że buspasem jeździć nie wolno.
Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze z powodu złego oznakowania, po drugie z powodu złego oznakowania, po trzecie z powodu złego oznakowania i po czwarte z powodu krótkiego fragmentu, który jest dostępny skręcającym w prawo. Tuż obok tak zwanego centrum przesiadkowego na Sienkiewicza są zamontowane światła. Kierowcy, którzy chcą skręcić w ulicę Warszawską musieliby stać w dłuższym rządku aut, które zamierzają jechać prosto.
- Mieszkam tu obok i widzę co się dzieje. Codziennie kierowcy jadą buspasem i skręcają z niego na Warszawską. Bo kto to wymyśla jeden pas do jazdy prosto, gdzie i tak zawsze jest najdłuższy sznurek samochodów? Poza tym jak z tej zatoczki autobusowej wyjeżdża komunikacja miejska, to blokuje im skręt w prawo. Więc kierowcy muszą blokować środkowy pas dla tych co jadą prosto, poczekać aż minie ich autobus i dopiero mogą sobie skręcić. Ja się pytam, gdzie rozum? Kto to wymyśla takie durnoty? – mówi zbulwersowany Jan Maksymiuk.
To oczywiście koncepcja planistów, a wykonanie Zarządu Dróg i Inwestycji Miejskich. Wystarczy postać w tym miejscu dosłownie 10 minut, by przekonać się, że rzadko który kierowca jedzie zgodnie z oznakowaniem, które i tak jest nieczytelne.
- Jak się stoi przed tymi światłami to nie widać tam na górze tej tabliczki buspas. To ja mam głową pod kierownicę włazić, żeby tabliczki czytać? Ledwie te światła widać, a nie mam dachu z szybą – mówi Mariusz Tyborowicz.
- Tam w ogóle był jakiś znak, że to buspas? Nic nie widziałem – mówi kolejny kierowca, z którym udało nam się porozmawiać, kiedy już kiedy skręcił w Warszawską. – A nawet jeśli tam jest ten znak buspas, to którędy miałem skręcić jak nie z tego buspasa? Przecież nie pofrunę.
To nie pierwsze sygnały dotyczące buspasów, które stały się utrudnieniem. W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o tym, że po uruchomienia pasa dla autobusów na Branickiego trzeba stać dość długo w korkach. Podobnie dzieje się również w okolicy Wysockiego. Jeszcze wcześniej pisaliśmy również o tym, że światła i oznakowanie jest umieszczone za wysoko i kierowcy nie widzą tego, co powinni. Efekt jest taki, że nic się z tym nie zadziało. Dalej jest tak jak było. Tylko narzekanie się zmieniło, jest go więcej niż poprzednio.
Komentarze opinie