Reklama

Sławomir Mentzen: Syzyf na odwrót?

Sławomir Mentzen w lipcu odwiedził dwie gminy w województwie podlaskim: Dubicze Cerkiewne i Korycin. W ten sposób realizuje swoją przedwyborczą obietnicę, że wybierze się z wizytą w 5 miejsc, gdzie uzyska najwyższe poparcie w wyborach prezydenckich. W Korycinie był 23 lipca i cierpliwie odpowiadał na pytania mieszkańców. Lider Konfederacji w czasie spotkania nie kluczył, nie udzielał wymijających odpowiedzi i sprawiał wrażenie bardzo szczerego. I uzyskał apluaz i duże zainteresowanie od kilkuset osób, które na rynku w Korycinie stawiły się na spotkanie z szefem Nowej Nadziei.


Przemysław Sarosiek: Odwiedza Pan gminy w województwie podlaskim, w których zrobił najlepszy wynik w kampanii prezydenckiej. Były Dubicze Cerkiewne, teraz jest Korycin. Ale to nie są jedyne gminy, w których zyskał Pan ponadprzeciętne poparcie. 

Sławomir Mentzen: To prawda. W trakcie kampanii wyborczej obiecałem, że odwiedzę pięć gmin w całej Polsce, które uzyskają najlepsze wyniki. Dwie z nich znalazły się na Podlasiu. Byłem poprzednio w Dubiczach, Cerkiewnych, dzisiaj w Korycin. Kolejne gminy już będą w województwie kujawsko-pomorskim i innych częściach Polski. Ale w ogóle to z wyników na Podlasiu jestem bardzo zadowolony. Rzeczywiście był dużo wyższy niż na poziomie całego kraju, więc myślę, że zawsze z wielkim sentymentem będę wracał na Podlasiu.

- Z czego - Pana zdaniem - wynika to poparcie dla Konfederacji właśnie tutaj: w województwie podlaskim, które chociaż jest konserwatywne, to generalnie rzecz biorąc jest też wielokulturowe. Jest tu bardzo wielu prawosławnych i mniejszości narodowych i tutaj też są powiaty, gdzie bardzo dobre wyniki osiąga lewica. 

Podlasie - jak każdy region Polski - jest rzeczywiście zróżnicowany. Natomiast wydaje mi się, że największy wpływ na to ponadprzeciętne poparcie jednak ma to, że Podlasie jest województwem konserwatywnym. Jeżeli się spojrzy na mapę Polski, to Konfederacja właśnie tam miała najlepsze wyniki, gdzie jest największy poziom konserwatyzmu. 

- Jeżeli chodzi o kwestie konserwatyzmu, są trzy rzeczy, które w Unii Europejskiej są dżumą, cholerą albo czymś trzecim wedle słów Janusza Korwina-Mikke. Pierwsze to Mercosur, druga to jest kwestia paktu migracyjnego, a trzeci to pakt klimatyczny. Który Pana zdaniem i dlaczego jest najgorszy dla nas, dla Polski? 

Każdy ma inne oddziaływanie na naszą rzeczywistość. Wydaje mi się, że z tych trzech Mercosur jest prawdopodobnie najmniej istoty. Może dlatego, że jeszcze nie wszedł w życie. To znaczy, że to jest kwestia przyszłości. A z Zielonym Ładem już teraz się mierzymy. Pakt migracyjny też dopiero nas czeka w przyszłym roku, choć już teraz mierzymy się z problemami migracyjnymi. Każdy ma trochę inne oddziaływanie. Z punktu widzenia gospodarczego Zielony Ład jest zdecydowanie największym zagrożeniem. Już teraz mamy bardzo wysokie ceny prądu. Już teraz mamy problemy z polską polityką przemysłową. Przedsiębiorstwa zwalniają, przenoszą się do Azji. To jest niestety coś, czym będziemy się jeszcze mierzyć przez lata. 

- Mówił Pan, że nasza polityka wobec Białorusi jest bez sensu. Wielu mieszkańców województwa się z Panem w tej materii zgodzi. A jak by Pan chciał ją zmienić? Ma Pan już jakiś gotowy pomysł? 

Tu nie ma prostych rozwiązań, bo to miejsce, w którym się znaleźliśmy jest efektem dekad działań państwa polskiego czyli dekad odsuwania się od Białorusi, na czym cierpią też polskie firmy i właśnie ludzie mieszkający blisko granicy z Białorusią. Tą sytuację należałoby normalizować. Natomiast nie do końca wierzę, że będzie to możliwe, dopóki trwa wojna na Ukrainie. Więc mam wielką nadzieję, że sytuacja na wschodzie Polski się unormuje. Będziemy mogli wrócić do normalnego handlu, do zarabiania pieniędzy. 

- Jest Pan jednym z nielicznych polskich polityków, który nie boi się powiedzieć na spotkaniach, czy to z politykami, czy z dziennikarzami: "nie mam zielonego pojęcia" albo "nie wiem". To szczerość, czy taka wyćwiczona poza, bo to się rzadko wśród polityków zdarza?

Szczerość. Jeżeli czegoś nie wiem, to mówię, że nie wiem. Gdybym mówił na temat, na który się kompletnie nie znam, to i tak każdy by od razu widział, że się na ten temat nie znam, więc wolę się do tego przyznać, już udawać, że znam się na wszystkim.

- Jest Pan politykiem i w związku z tym zaryzykuję to pytanie. To dlaczego - na miłość Boską - wszyscy pozostali udają, że się znają? 

Wydaje mi się, że tego się nauczyli przez poprzednie lata. Staram się być trochę innym politykiem niż Ci pozostali. Jestem pierwszym politykiem w Polsce, który przebił się nie odgórnie przez telewizję, ale oddolnie przez media społecznościowe. Więc w mediach społecznościowych trzeba zachowywać się inaczej niż w telewizji. Trzeba być autentycznym. Wyborcy to cenią, zwłaszcza młodsi wyborcy i mam wielką nadzieję, że ten trend będzie postępował. 

- No właśnie. Ostatnie pytanie, które dotyczy kampanii wyborczej. Pana kampania była oparta na mediach społecznościowych, o czym Pan wspomniał. To chyba był najbardziej dobry i bezpośredni kanał w dotarciu do wyborców. Co będzie następne? Bo życie nie znosi próżni i za chwilę pewnie, być może te dwa lata z naszego punktu widzenia to niewiele, ale z punktu widzenia internetu i technologii to wieczność. 

- Nie wiem jeszcze jak będzie wyglądała kampania w 2027 roku, natomiast ta rzeczywiście była oparta na dwóch filarach. Pierwszy to media społecznościowe, gdzie wydaje mi się, że spośród wszystkich kandydatów robiłem najlepsze wyniki. A drugi filar to było spotkanie w terenie z ludźmi. A przez tą kampanię zrobiłem 350 spotkań z wyborcami. Dosłownie w całej Polsce odwiedziłem każdy powiat. To była pierwsza taka kampania prezydencka w historii Polski, żeby któryś kandydat odwiedził wszystkie powiaty. Jestem bardzo dumny z tego osiągnięcia. Już pobić się go nie da. Wszystkich gmin w Polsce przecież nie odwiedzę. Nie ma takiej możliwości. Nie wiem jeszcze jak będzie wyglądała kampania w 2027, ale wydaje mi się, że rola mediów społecznościowych będzie rosła. Młodzi ludzie coraz rzadziej oglądają telewizję, coraz częściej czerpią wiedzę z internetu. Łatwiej tam mogą weryfikować różne informacje. Moja nadzieja jest taka, że rola mediów społecznościowych, rola internetu jeszcze bardziej wzrośnie niż to co miało miejsce w 2025 roku. A co dokładnie to będzie oznaczać za dwa lata jeszcze w tym momencie nie wiem. 

- Czy to co Pan w tej chwili robi to nie jest początek nowej kampanii? Wszyscy przewidują - dobrze, wszyscy jak wszyscy -  wielu, przewiduje, że ta kampania wyborcza rozpocznie się dużo wcześniej, bo i wybory mogą być nieco wcześniej. 

Biorę taki powoli rozbieg do tej kampanii kolejnej wyborczej.

- Poza 350 powiatami, których tego rekordu już Pan nie pobije, pytanie teraz z perspektywy kampanii. Warto było odwiedzić te wszystkie 350 powiatów, włożyć w to tak dużo wysiłku, a nie skoncentrować się na przykład na bardziej centralnej kampanii? 

Wierzę, że do wszelkich sukcesów trzeba dochodzić bardzo ciężką pracą. Jeżeli komuś na czymś zależy musi włożyć w to dużo wysiłku, więc nie żałuję, że włożyłem w coś dużo wysiłku. Ja tych wszystkich zawsze zachęcam do ciężkiej pracy. Wydaje mi się, że ciężka praca zawsze przynosi efekty. 

- Syzyf też był pracowity. Tego mu nikt nie mógł odmówić...

Tak, natomiast też nikt mnie nie odmawia tego, że w tych wyborach zrobiłem naprawdę dobry wynik. 

- No tak, był Pan zdecydowanie syzyfem, ale à rebours. 

Przemysław Sarosiek 
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do