
W tej chwili oddziały zakaźne wszystkich podlaskich szpitali są zaopatrzone w środki ochrony osobistej dla personelu medycznego. Z tym, że zapasy kurczą się z godziny na godzinę i z dnia na dzień. Kupowanie natomiast dziś wiąże się ze znacznie wyższym wydatkiem niż miało to miejsce jeszcze przed wybuchem epidemii koronawirusa. Stąd pojawił się apel o wsparcie finansowe i materiałowe.
Jeszcze w miniony wtorek po południu na facebookowym profilu Medyk Białostocki ukazał się dość dramatycznie brzmiący apel dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Bardzo wiele osób odebrało ten apel i załączony do niego list dyrektora placówki medycznej, jako sygnał, że w szpitalu kończą się środki ochrony osobistej i więcej nie ma. W dużej mierze jest to prawda, bo faktycznie w tej chwili tych środków ochrony osobistej potrzeba znacznie więcej niż jeszcze miesiąc temu. Problemem głównym jednak jest ich cena, bo odkąd ogłoszony został stan zagrożenia epidemicznego, a później stan epidemii, wszystko znika w szybkim tempie.
Do tego szpitala i innych podlaskich szpitali, które posiadają u siebie oddziały zakaźne, trafiają środki ochrony osobistej. Przede wszystkim z rządowej Agencji Rezerw Materiałowych, ale także i od prywatnych sponsorów. Dziś wszystkie praktycznie kraje biją się o maseczki, o kombinezony, o rękawiczki i wszystko to, co zapewnia pracownikom służby zdrowia ochronę przed koronawirusem, z którym może przecież na oddziale w każdej chwili pojawić się jakiś pacjent. I z tego względu ceny takich środków dość mocno poszły w górę. Szpital musi je kupić, ale może mu zabraknąć pieniędzy. I tego głównie dotyczył list dyrektora szpitala USK w Białymstoku.
„Nadal chcemy służyć naszym Pacjentom, jednak na taką skalę problemów nie byliśmy przygotowani. Potrzebujemy pilnie niezbędnych materiałów i sprzętu do zapewnienia bezpieczeństwa pacjentów oraz lekarzy i pozostałego personelu medycznego. Na rynku brakuje podstawowych środków ochrony osobistej i dezynfekcji. Sytuacja jest dynamiczna, więc szybkość działania ma tu szczególne znaczenie” – czytamy w liście dyrektora szpitala USK w Białymstoku.
Prośba jest taka, aby kto może i dysponuje środkami ochrony osobistej, albo przekazał je w formie darowizny, albo wpłacił datek na konto szpitala, który posłuży na zakup takich środków. Jak wspominaliśmy, ceny dość mocno poszły w górę i szpital, który miał przygotowane środki na ten cel, dziś ma ich zdecydowanie mniej, skoro za wszystko musi płacić drożej.
Sytuacja w tej chwili nie wygląda źle, bo na podlaskich oddziałach zakaźnych w szpitalach, nie ma jeszcze pacjentów z pozytywnym wynikiem na koronawirusa. Bo trzeba wiedzieć, że osoby, u których testy pokazały zakażenie, przebywają w domach na kwarantannach, w których też przechodzą proces leczenia. W tej chwili nasze placówki medyczne chcą porobić większe zapasy właśnie po to, aby środków ochrony osobistej nie zabrakło i nie trzeba było ich szukać, gdy trzeba będzie hospitalizować jednocześnie bardzo dużo osób zakażonych koronawirusem.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: wrotapodlasia.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie